Symbol III Rzeszy
„Bismarck” był wtedy jednym z największych i najnowocześniejszych pancerników. Zwodowano go w 1939 roku w stoczni Blohm & Voss w Hamburgu, a do służby wszedł w sierpniu 1940 roku. Ważący ponad 50 tysięcy ton okręt miał długość 251 metrów i rozwijał prędkość 30 węzłów. Jego potężne uzbrojenie obejmowało osiem dział kalibru 380 mm, które mogły razić cele na dystansie ponad 36 kilometrów, a także liczne działa pomocnicze i przeciwlotnicze. Bismarck był dobrze opancerzony, co czyniło go niezwykle trudnym do zniszczenia. Jednostka ta była symbolem ambicji III Rzeszy w zakresie kontroli nad Atlantykiem. Jego kluczowe cechy i uzbrojenie miały na celu zapewnienie dominacji nad flotą brytyjską, co było ważne dla niemieckich planów wojennych, zwłaszcza w zakresie blokady morskiej Wielkiej Brytanii.
W początkowym okresie II wojny światowej niemieckie Dowództwo Operacji Morskich (Seekriegsleitung) postanowiło stosowa
ciężkie okręty nawodne w działaniach niemal pirackich na Atlantyku przeciw żegludze alianckiej, w szczególności konwojom z USA i Kanady z zaopatrzeniem i sprzętem dla odciętej Wielkiej Brytanii. Pierwszą udaną akcją tego typu była operacja Berlin, czyli działania pancerników „Scharnhorst” i „Gneisenau” w dniach od 22 stycznia do 22 marca 1941, co zakończyło się zatopieniem 22 statków okrętów alianckich.
Mniej więcej w tym czasie gotowość bojową osiągnął trzeci niemiecki pancernik, „Bismarck”, znacznie silniejszy od „Scharnhorsta” i „Gneisenaua”, będący w chwili wejścia do służby w sierpniu 1940 największym okrętem świata. Niemcy planowali przeprowadzenie w kwietniu 1941 wielkiej operacji przeciw żegludze atlantyckiej przez silną flotę wszystkich czterech pancerników. Osiągnięcie gotowości bojowej przez „Tirpitza” przeciągnęło się jednak do jesieni 1941, „Gneisenau” wymagał pewnych napraw po poprzedniej operacji, natomiast „Scharnhorst” wymagał remontu kotłów.
W konsekwencji postanowiono przeprowadzić operację siłami samego „Bismarcka” w towarzystwie nowego krążownika „Prinz Eugen”, większego i silniejszego od brytyjskich jednostek tej klasy. Według pierwotnych założeń z początku kwietnia, miał do nich dołączyć w rejonie Azorów „Gneisenau” po osiągnięciu gotowości bojowej, ale w międzyczasie został 6 kwietnia 1941 roku uszkodzony w Breście brytyjską torpedą lotniczą.
Operacja Rheinübung
Dowództwo grupy okrętów objął admirał Günther Lütjens, który 2 kwietnia 1941 otrzymał rozkaz przeprowadzenia operacji o kryptonimie Rheinübung („Ćwiczenia na Renie”), polegającej na przebiciu się obu okrętów na północny Atlantyk i niszczeniu tam alianckiej żeglugi. Kluczowe znaczenie miało niepostrzeżone przedarcie się na wody oceanu, dlatego, w celu zmniejszenia ryzyka wykrycia okrętów, operację zaplanowano na najbliższy nów Księżyca w kwietniu.
Jednakże 22 kwietnia „Prinz Eugen” został lekko uszkodzony wybuchem magnetycznej miny lotniczej w drodze do Kilonii i do 2 maja był tam dokowany. „Bismarck” w tym czasie bazował w Gotenhafen (Gdyni), gdzie jego załoga przechodziła przygotowania i szkolenie. 5 maja inspekcji jednostki dokonał sam Hitler. Do pancernika w Gdyni dołączył następnie „Prinz Eugen”, po czym dowództwo floty zdecydowało rozpocząć operację. Z okrętami miał współdziałać szereg wysłanych wcześniej na Atlantyk i Morze Północne zbiornikowców zaopatrzeniowych.
Pierwszą i zarazem ostatnią misją „Bismarcka” była właśnie Operacja Rheinübung, rozpoczęta 18 maja 1941 roku. „Bismarck” wyszedł w morze z portu w Gdyni 19 maja, po czym, po dołączeniu do okrętu „Prinz Eugen” i eskorty niszczycieli, wziął kurs na Wielki Bełt. Mimo wysiłków na rzecz zachowania tajemnicy, flotylla została 20 maja po południu dostrzeżona w Kattegacie przez neutralny szwedzki krążownik lotniczy „Gotland”, po czym Szwedzi przekazali nieoficjalnie informację o tym zdarzeniu brytyjskiemu attaché morskiemu w Sztokholmie. Operacja została więc już na samym początku zdekonspirowana i Brytyjczycy podjęli poszukiwania lotnicze okrętów.
21 maja rano okręty niemieckie zakotwiczyły w fiordzie koło Bergen, gdzie „Prinz Eugen” i niszczyciele uzupełniły paliwo ze zbiornikowca „Wollin”. Zmieniono wówczas charakterystyczny kontrastowy kamuflaż bałtycki okrętów z biało-czarnymi skośnymi pasami na kadłubie na jednolite jasnoszare barwy. Około godziny 13.15 okręty niemieckie zostały wykryte w fiordzie przez brytyjski samolot rozpoznawczy Spitfire. W obawie przed brytyjskim nalotem admirał Lütjens zrezygnował z uzupełnienia paliwa przez pancernik i wieczorem okręty wyszły w morze. Dopiero w tym momencie dowódca floty Erich Raeder poinformował o operacji Hitlera. Wysłane brytyjskie bombowce zbombardowały puste miejsce zakotwiczenia, zasnute chmurami. Z powodu złej pogody dopiero 22 maja Brytyjczycy odkryli, że „Bismarcka” nie było już w fiordach koło Bergen.
Niemiecka flotylla po opuszczeniu fiordów skierowała się na północ, w kierunku wyspy Jan Mayen. 22 maja rano „Bismarck” i „Prinz Eugen” kontynuowały rejs, po uzyskaniu informacji wywiadowczych, z których wynikało, że Brytyjczycy jeszcze nie wykryli wypłynięcia okrętów z Bergen. Admirał Lütjens zrezygnował z planowanego uzupełnienia paliwa ze zbiornikowca „Weissenburg” na wodach Jan Mayen i korzystając z pogorszenia pogody obrał kurs na zachód, chcąc jak najszybciej przedrzeć się na Atlantyk przez Cieśninę Duńską, między Islandią i Grenlandią.
Wbrew błędnym danym niemieckiego rozpoznania i wywiadu, brytyjska flota w istocie podjęła już wtedy odpowiednie działania. Jeszcze 18 maja, w związku z częstymi lotami niemieckich samolotów nad Cieśniną Duńską, na wszelki wypadek skierowano tam krążownik „Suffolk”, do którego następnie dołączył okręt zbliżonego typu, „Norfolk”. Już po wykryciu Niemców w Bergen admirał John Tovey wysłał na Islandię – w kierunku prawdopodobnego przedarcia się Niemców – flotę w składzie krążownika „Hood” (będącego największym okrętem świata do czasu „Bismarcka”) i najnowszego, jeszcze nie w pełni skompletowanego pancernika „Prince of Wales”, oraz 6 niszczycieli, pod dowództwem wiceadmirała Lancelota Hollanda.
Bitwa w Cieśninie Duńskiej
24 maja 1941 roku doszło do pierwszej bitwy między „Bismarckiem” i brytyjską flotą w Cieśninie Duńskiej. Po stronie brytyjskiej walczyły: pancernik „Hood” i nowoczesny okręt „Prince of Wales”. Starcie było krótkie, ale niezwykle dramatyczne. Już na początku walki niemieckie działa zadały decydujący cios brytyjskiemu pancernikowi. Okręt został trafiony w magazyny amunicji, co doprowadziło do eksplozji, która rozerwała jednostkę na pół. Z całej załogi liczącej 1418 osób przeżyło jedynie trzech marynarzy.
Jednak pomimo tego sukcesu „Bismarck” został uszkodzony w wyniku ostrzału przez „Prince of Wales”. Straty w paliwie zmusiły Lütjensa do zmiany planów. Zamiast kontynuować operację na Atlantyku, Lütjens postanowił skierować okręt do portu w Saint-Nazaire na naprawy. Tymczasem zatopienie „Hooda” skłoniło Brytyjczyków do pełnej mobilizacji sił morskich. W pościgu za „Bismarckiem” uczestniczyły liczne okręty Royal Navy, w tym lotniskowiec „Ark Royal”, pancernik „King George V” oraz inne krążowniki i niszczyciele. Kluczową rolę w śledzeniu „Bismarcka” odegrały brytyjskie samoloty zwiadowcze, które monitorowały ruchy niemieckiego okrętu. W poszukiwania, które utrudniała zła pogoda, oraz kolejne ataki zaangażowane były znaczne siły Royal Navy, w tym samoloty z dwóch lotniskowców, a także polski niszczyciel ORP „Piorun”.
25 maja „Bismarckowi” udało się zmylić pościg dzięki sprytnemu manewrowi, ale już następnego dnia został ponownie zlokalizowany. Samoloty torpedowe Fairey Swordfish z lotniskowca „Ark Royal” przeprowadziły kilka ataków na pancernik. Podczas jednego z tych nalotów torpeda trafiła w ster niemieckiej jednostki, co uniemożliwiło jej manewrowanie i skazało ją na powolne poruszanie się w jednym kierunku.
Uszkodzenia „Bismarcka” spowodowały, że kontynuowanie pierwotnej akcji przestało mieć sens, zwłaszcza że paliwa wystarczało jedynie na powrót, a uzupełnienie go ze zbiornikowca w sytuacji, kiedy niemiecki okręt był tropiony przez brytyjskie okręty utrzymujące kontakt radarowy, było niemożliwe. Brytyjskie radary morskie, zwłaszcza zainstalowany na „Suffolku” typ 284, miały znacznie większe możliwości od niemieckich.
Admirał Lütjens zdecydował odkomenderować potajemnie „Prinz Eugen” do prowadzenia samodzielnych działań na Atlantyku. Pierwsza próba rozdzielenia okrętów nie powiodła się z powodu poprawy widoczności i nadpłynięcia ścigających brytyjskich okrętów. Kilka godzin później podczas szkwału ograniczającego widoczność oba okręty rozdzieliły się i „Prinz Eugen” tym razem zdołał uciec niepostrzeżenie.
Zataczający koło w prawo „Bismarck” ostrzelał z odległości 18 kilometrów krążownik „Suffolk”, a w odpowiedzi do pojedynku włączył się z odległości 27 km „Prince of Wales”. Kontakt wzrokowy z „Bismarckiem” miała przez pewien czas załoga ORP „Piorun”. Polska jednostka oddała w kierunku pancernika kilka salw, które jednak albo chybiły, albo też nie wyrządziły mu większych szkód. Gdy Polacy stracili kontakt z „Bismarckiem”, akcję kontynuowały jednostki brytyjskie.
Ostateczna rozgrywka
27 maja 1941 roku „Bismarck” został otoczony przez brytyjskie okręty, w tym pancerniki „King George V” i „Rodney”. Przez ponad godzinę niemiecki statek był ostrzeliwany ze wszystkich stron. Mimo ogromnych uszkodzeń pancernik nie tonął. Jego potężny pancerz chronił go przed całkowitym zniszczeniem, a załoga walczyła z determinacją, próbując utrzymać okręt na wodzie. Ostatecznie, po wyłączeniu większości systemów bojowych i w obliczu coraz większych zniszczeń, załoga „Bismarcka” zdecydowała się zatopić okręt, by uniemożliwić przejęcie go przez Brytyjczyków. Zgodnie z relacjami ocalałych pancernik został celowo zalany przez Niemców przez zdetonowanie kilku ładunków wybuchowych. W trakcie zatopienia zginęło około 2100 członków załogi, a uratowano jedynie 114 marynarzy.
W konsekwencji utraty „Bismarcka” Niemcy zarzucili plany działań ofensywnych z udziałem pancerników. Wiązało się to z utratą wiary Hitlera w możliwości dużych okrętów nawodnych i z ograniczeniem przez niego samodzielności dowódcy niemieckiej marynarki wojennej admirała Raedera w dysponowaniu nimi.
Od tego momentu strona niemiecka w walce o dominację na Atlantyku używała przede wszystkim łodzi podwodnych, atakujących alianckie konwoje. Jednak w miarę upływu czasu Kriegsmarine zaczęła ponosić coraz większe straty. Zatopienie „Bismarcka” było wielkim sukcesem Royal Navy, ale także symbolicznym końcem ery wielkich pancerników jako dominujących jednostek morskich. Operacja pokazała, że nawet tak potężne okręty są podatne na ataki lotnicze i współczesną technologię.
Wrak pancernika
W latach 80. wrak „Bismarcka” został odnaleziony przez ekspedycję pod kierownictwem Roberta Ballarda na głębokości ponad 4800 metrów pod wodami północnego Atlantyku. Odkrycie wraku potwierdziło wiele szczegółów dotyczących jego zatopienia, w tym fakt, że większość zniszczeń została spowodowana przez działania załogi, a nie przez brytyjski ostrzał.
Jeśli chodzi o jednostkę ORP „Piorun”, która została zwodowana 7 maja 1940 roku w stoczni w Clydebank i przekazana polskiej marynarce wojennej w zamian za utracony pod Narwikiem niszczyciel ORP „Grom”, brała ona udział w wielu operacjach na Atlantyku i dotrwała do końca wojny. Okręt został zwrócony brytyjskiej marynarce wojennej, w której do 1955 roku służył pod nazwą HMS „Noble”.
Krzysztof M. Kucharski