"Trzeba podchodzić do każdego meczu tak, jakby puchar był wciąż daleko" - powiedziała Amerykanka Coco Gauff po zwycięstwie w trzeciej rundzie wielkoszlemowego Australian Open o swojej taktyce na turnieje tenisowe. Jej kolejną rywalką w Melbourne będzie Magdalena Fręch.
Rozstawiona z "czwórką" Gauff w trzeciej rundzie gładko pokonała swoją rodaczkę Alycię Parks 6:0, 6:2.
"Tak naprawdę starałam się grać tak samo jak przeciwko wszystkim innym zawodniczkom: utrzymywać piłkę głęboko, otworzyć kort i próbować zmusić ją do biegania tak bardzo, jak tylko mogłam" - podsumowała swoją taktykę 19-letnia tenisistka, jedna z faworytek tegorocznej edycji Australian Open.
Zwycięstwo nad Parks było dla niej 10. wygraną z rzędu w turnieju wielkoszlemowym. Seria zaczęła się podczas ubiegłorocznego US Open, w którym Gauff po raz pierwszy w karierze triumfowała w imprezie tej rangi.
"Im dalej się dociera w turnieju, tym bliżej oczywiście jest trofeum. Trzeba jednak za każdym razem podchodzić do meczu tak, jakby puchar był tak samo daleko jak w pierwszej rundzie. Tak podeszłam do finału US Open. Nie myślałam o tym, że muszę po prostu wygrać dwa sety i mam trofeum. Traktowałam ten mecz tak, jakbym musiała jeszcze wygrać siedem spotkań i dopiero wtedy otrzymam nagrodę. Mój brat mi tak poradził" - przyznała Amerykanka.
Jej kolejną rywalką będzie Fręch, z którą do tej pory nie grała. 26-letniej Polce, która po raz pierwszy dotarła do czwartej rundy Wielkiego Szlema, nigdy jeszcze nie udało się wygrać z zawodniczką z czołowej dziesiątki listy WTA.
Obie tenisistki miały zupełnie różne drogi do 1/8 finału. Pochodząca z Delray Beach Gauff nie straciła jeszcze seta i spędziła dotychczas na korcie zaledwie trzy godziny i 45 minut. Fręch natomiast rozegrała osiem partii, które zajęły jej w sumie osiem godzin i siedem minut.
Ich spotkanie zaplanowane jest na niedzielę.
(PAP)