Halloween co prawda już za nami, ale jesień wciąż trwa, a te ciasteczka to hit wielu jesiennych imprez. Nie tylko są pyszne, ale robi się je łatwo.
Dawno, dawno temu dostałam od mojej koleżanki mieszkającej w USA halloweenowe foremki do ciasteczek. Wtedy to było niesamowite, bo takich rzeczy było w Polsce mało. Mój mały wówczas synek prosił, żeby upiec takie ciasteczka dla niego i kolegów. Podjęłam wyzwanie i zabrałam się do roboty. Ale niestety moje ulubione kruche ciasto nie bardzo się nadawało, bo wzorki zarastały w trakcie pieczenia.
Po licznych eksperymentach w końcu udało się. Oprócz tego, że ciasto jest ucierane, a nie kruche, to sekretem jest odpowiednia jego grubość – nie może być to cienki placek. Inaczej wzór się nie odciśnie i będzie jedynie kształt. Akurat w wypadku tych foremek to właśnie wzór ma znaczenie. Ale najważniejsze, że te ciasteczka są niebiańsko…to znaczy „piekielnie” maślane. Zatem pieczcie je, rozdawajcie i smacznego!
Składniki:1 szklanka miękkiego masła1 szklanka cukru1 duże jajko1 łyżeczka ekstraktu waniliowego2 łyżeczki proszku do pieczenia3 szklanki mąki + do podsypania stolnicyszczypta soli
Czas wykonania: 30 minutCzas pieczenia: 6-12 minut (na blachę)Porcje: zależy od wielkości foremek, ale całkiem sporo
Sposób wykonania:Piekarnik nagrzej do 390℉. Przygotuj dużą blachę z piekarnika, wyłóż ją papierem do pieczenia.Masło ubij z cukrem, aż dobrze się połączą i staną się niemal białe. Dodaj jajko i masło, ponownie ubijaj do połączenia składników.Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia i solą. Dodawaj porcjami do masy maślanej, starannie ubijając robotem lub mikserem.Zagnieć ciasto. Rozwałkuj na posypanej mąką stolnicy lub blacie na dość gruby placek (tak ok. ¼ cala). Wycinać foremkami „maczanymi” za każdym razem w mące. Piec 6-12 min (ja piekę 8 min w moim piekarniku).Ciasteczka wystudź na kratce. Przechowuj w pojemniku lub puszce.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks