Były prezydent USA Donald Trump ukrywał tajne dokumenty będące w jego posiadaniu, a jego prawnicy poświadczali w jego imieniu nieprawdę i utrudniali śledztwo - napisali przedstawiciele resortu sprawiedliwości w oświadczeniu dla sądu. Dołączyli też zdjęcia odnalezionych w posiadłości Trumpa dokumentów oznaczonych wielkim czerwonym napisem "ściśle tajne".
Twierdzenia te znalazły się w pisemnej odpowiedzi prokuratury na wniosek prawników Trumpa, by wstrzymać dochodzenie w sprawie przetrzymywanych dokumentów na czas ustanowienia specjalnego urzędnika do dokonania przeglądu skonfiskowanych przedmiotów.
Prokuratura twierdzi, że wbrew twierdzeniom zespołu Trumpa o współpracy z organami przedstawiciele byłego prezydenta "prawdopodobnie ukrywali" dokumenty przed śledczymi. Prawniczka Trumpa Christina Bobb miała m.in. fałszywie oświadczyć pod przysięgą w czerwcu, że w odpowiedzi na sądowy nakaz przekazane zostały wszystkie niejawne dokumenty.
Mimo to podczas późniejszej rewizji w sierpniu "w ciągu kilku godzin" agenci FBI odnaleźli dwa razy więcej aktów oznaczonych jako niejawne, niż przekazano im w czerwcu. Według FBI z posiadłości Trumpa, Mar-a-Lago, podczas rewizji zabrano 11 pudełek zawierających informacje niejawne.
Prokuratorzy twierdzą też, że wbrew zapewnieniom pełnomocników byłego prezydenta, że dokumenty są przechowywane tylko w jednym pomieszczeniu, okazało się, że znajdowały się one w wielu miejscach w rezydencji Trumpa - w tym w biurkach w jego gabinecie, wymieszane z jego osobistymi rzeczami, np. paszportami.
Do oświadczenia dołączono też zdjęcie części okładek dokumentów znalezionych w gabinecie Trumpa, oznaczonych wielkimi czerwonymi i żółtymi literami jako "tajne" i "ściśle tajne". Ponadto część z nich odnosiła się do szczególnie wrażliwych informacji o zawężonym dostępie, a także do informacji na temat tajnych źródeł osobowych (informatorów służb). Jak napisała prokuratura w oświadczeniu, niektóre z tych dokumentów były na tyle tajne, że "nawet personel kontrwywiadu FBI i prokuratorzy ministerstwa sprawiedliwości dokonujący przeglądu potrzebowali dodatkowych poświadczeń bezpieczeństwa, zanim pozwolono im na wgląd" w papiery.
Prokuratura zaznacza też, że wbrew temu, co były prezydent twierdzi obecnie, jego przedstawiciele ani razu nie stwierdzili w kontaktach ze śledczymi, że Trump odtajnił dokumenty.
Republikanin skomentował w środę nowe rewelacje we wpisie na swoim portalu społecznościowym TRUTH Social, w którym utrzymuje, że odtajnił posiadane w swoim domu dokumenty.
"To okropne, w jaki sposób FBI, podczas nalotu na Mar-a-Lago, rozrzuciło przypadkowo dokumenty po podłodze (być może udając, że to ja to zrobiłem!) a później zaczęło robić im zdjęcia, by zobaczyła je opinia publiczna. Myślałem że chcą, by pozostały tajne? Dobrze, że je odtajniłem!" - napisał Trump.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)