Sędzia federalny na Florydzie zdecydował w czwartek o ujawnieniu okrojonego dokumentu, który stanowił podstawę dokonania rewizji w tamtejszej posiadłości Donalda Trumpa Mar-a-Lago. O upublicznienie dokumentu wnioskował m.in. były prezydent.
Dokument, o jaki chodzi, to liczące dziesiątki stron oświadczenie śledczych, w którym uzasadniają konieczność dokonania rewizji, podsumowując dotychczasowe wyniki dochodzenia i zeznania świadków. Prokuratura była przeciwna ujawnieniu dokumentu, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego i ochrony świadków.
W efekcie decyzji sędziego Bruce’a Reinharta, dokument zostanie zmodyfikowany tak, by ukryć wrażliwe informacje. Prokuratura dostała czas na opublikowanie oświadczenia do piątku.
Z opublikowanych dotychczas dokumentów, dotyczących śledztwa i rewizji w Mar-a-Lago, wiadomo, że prokuratura podejrzewa Trumpa o „umyślne zatrzymanie informacji dotyczących obrony narodowej”, ukrywanie lub usunięcie państwowych dokumentów i utrudnianie śledztwa.
Opublikowana korespondencja między prawnikami byłego prezydenta i Administracją Archiwów Narodowych (NARA) sugeruje, że władze przez wiele miesięcy starały się o odzyskanie od Trumpa dokumentów zabranych z Białego Domu, a przed rewizją dwukrotnie odebrały część, lecz nie wszystkie dokumenty.
Według NARA, wśród ponad 700 stron przetrzymywanych przez byłego prezydenta aktów miały być te objęte najwyższą klauzulą tajności, w tym te należące do „programów specjalnego dostępu” (Special Access Program), będące wśród najściślej strzeżonych tajemnic.
Protokół zarekwirowanych podczas rewizji rzeczy wymienia 26 pudełek, w tym 11 zestawów dokumentów oznaczonych jako „poufne”, „tajne” i „ściśle tajne”, a także „informacje na temat prezydenta Francji”.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)