Co najmniej sześciu kongresmenów Partii Republikańskiej zabiegało u ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa o ułaskawienie w związku z ich rolą w wydarzeniach wokół szturmu na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku - ujawniła komisja śledcza Izby Reprezentantów. Świadkowie zeznawali też na temat nacisków Trumpa na resort sprawiedliwości, by uznać wybory za nieuczciwe.
Podczas czwartkowego posiedzenia komisji badającej wydarzenia z 6 stycznia ubiegłego roku, zaprezentowano m.in. maila kongresmena Mo Brooksa, w którym poprosił on Trumpa o generalne ułaskawienie wszystkich kongresmenów i senatorów, którzy głosowali przeciwko uznaniu wyników wyborów z 2020 roku.
Dodatkowo była asystentka prezydenta Cassidy Hutchinson w zeznaniach przed komisją stwierdziła, że o ułaskawienie zwracało się do niej pięciu innych kongresmenów, którzy brali udział w spotkaniu w grudniu 2020 roku, podczas którego omawiano plan działań na 6 stycznia.
Jeden z członków zespołu prawników w Białym Domu Eric Herschmann zeznał, że kongresmen Matt Gaetz, wobec którego toczy się śledztwo w sprawie płacenia za seks z nieletnią, ubiegał się o maksymalnie ogólny akt łaski, obejmujące wszelkie czyny "od zarania dziejów po dzisiejszą chwilę".
"Wydaje mi się, że jedynym powodem, dla którego prosisz o ułaskawienie jest sytuacja, gdy myślisz, że popełniłeś przestępstwo" - skomentował członek komisji Republikanin Adam Kinzinger.
Jeden z wymienionych przez Hutchinson polityków, kongresmen Scott Perry, zaprzeczył by kiedykolwiek zabiegał o ułaskawienie. Inny, Mo Brooks, twierdził, że starał się o nie, bo obawiał się, że "Demokraci wykorzystają system sądowy, by ścigać i więzić Republikanów".
Podczas czwartkowego posiedzenia byli urzędnicy resortu sprawiedliwości, w tym były jego szef i p.o. prokuratora generalnego Jeffrey Rosen, opisywali również wielokrotne naciski Trumpa na wymiar sprawiedliwości, by wesprzeć jego zarzuty na temat fałszerstw wyborczych. Rosen i inni zeznawali, że Trump nie poprzestawał w tych działaniach, choć prowadzone przez resort śledztwa nie znalazły żadnych dowodów na poparcie tych tez. Zastępca Rosena Richard Donoghue opisał rozmowę, w której Trump domagał się, by mimo braku dowodów resort sprawiedliwości uznał wybory za sfałszowane i by "zostawili resztę jemu i republikańskim kongresmenom".
Obaj opisali też próby Trumpa, by zwolnić Rosena i zastąpić go Jeffreyem Clarkiem, który obiecał spełnić żądania prezydenta. Ostatecznie plan ten się nie powiódł po tym, jak całe kierownictwo resortu zapowiedziało masowe rezygnacje.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)