To już czas na ciasta bez pieczenia. Powoli zaczynają się gorące dni i włączanie piekarnika jest najlepszym pomysłem. Dlatego lepiej przestawić się na desery na zimno. No i tutaj wskakuje to pyszne ciasto, które przypomina pyszny batonik Milky Way.
Jeśli ktoś jest fanem tych mlecznych łakoci, to pokocha ten deser. I nieważne czy ma się lat kilka, czy kilkadziesiąt, bo tu nie ma limitu wieku. Kto ma ochotę, ten się częstuje. Kto powiedział, że desery są zastrzeżone dla ludzi w danej grupie wiekowej?
Jeszcze jedna ważna informacja – to ciasto robi się bardzo szybko. Cały czas oczekiwania to studzenie mleka, a potem oczekiwanie aż wszystko dobrze się schłodzi i stężeje. Ale życie składa się z czekania na te dobre momenty. A naprawdę warto. Przy okazji życzę smacznego!
Składniki:Masa:1⅓ szklanki mleka¾ szklanki cukru½ łyżeczki ekstraktu waniliowego1 szklanka miękkiego masła3½ szklanki mleka w proszkuPolewa:⅓ szklanki śmietanki (full cream)1 tabliczka (10 oz) mlecznej czekoladyDodatkowo:½ lb czekoladowych herbatnikówkilka kostek mlecznej czekolady na wiórkigorzkie kakao do posypaniaCzas przygotowania: 30 minCzas chłodzenia: 3-4 h (najlepiej cała noc)Porcje: ok. 12 kawałków
Zacznij od przygotowania masy. Mleko zagotuj z cukrem i ekstraktem. Odstaw do ostudzenia. Masło utrzyj, aż zrobi się niemal białe i napowietrzone. Cały czas miksując dodawaj na zmianę po łyżce ostudzone mleko z cukrem oraz mleko w proszku.Foremkę (9×9 in) wyłóż papierem do pieczenia. Ułóż pierwszą warstwę herbatników, następnie połowę masy, znowu herbatniki, masę i ostatnią warstwę herbatników.Teraz przygotuj polewę. W garnuszku mocno podgrzej śmietankę (nie doprowadzaj do zagotowania), dodaj połamaną czekoladę i wymieszaj do otrzymania jednolitej polewy. Polej wierzchnią warstwę herbatników.Ciasto wstaw do lodówki do stężenia na 3-4 godziny, a najlepiej na całą noc. Przed podaniem posyp wiórkami czekolady i kakao.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks