0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumOdchudzona amerykańska menażka

Odchudzona amerykańska menażka

-

Według Wellingtonowskiej maksymy „armia maszeruje na brzuchu”. Nic więc dziwnego, że amerykańscy technolodzy żywienia w wojskowych laboratoriach pracują nad urozmaiceniem i wzbogaceniem żołnierskiego menu. Bezpowrotnie minęły bowiem czasy wygłodzonych armii, od których oczekiwno hartu ducha i woli walki. Dziś powszechnie wiadomo, że żywność to paliwo dla żołnierza. Przed współczesnymi amerykańskimi dietetykami stoi jednak poważniejszy problem, a mianowicie, jak odchudzić wojaków.  Odchudzona menażka

Lasania, kotlet wieprzowy w sosie jamajskim, pieczony kurczak, wołowina z grzybami, spaghetti; do tego sałata i owoce, a na deser ciasto czekoladowe. Z takiego jadłospisu mogą wybierać amerykańscy żołnierze służący m.in. w bazach w Afganistanie i do niedawna w Iraku. Okazuje się jednak, że tak samo jak reszta amerykańskiego społeczeństwa marines, lotnicy i żołnierze regularnej armii – mają nadwagę. Specjaliści biją na alarm – otyli żołnierze nie będą w stanie skutecznie bronić ojczyzny. Problem potwierdziły  badania przeprowadzone przez doktora Richarda Atkinsona z uniwersytetu stanowego w Wisconsin. Wykazały, że 54 proc. wszystkich amerykańskich żołnierzy ma nadwagę.

REKLAMA

Czytaj także: Amerykańska armia nie chce grubych

Przed kilkoma laty w Centrum Programów Żywienia Bojowego działającym przy Departamencie Obrony w Natick w stanie Massachusett rozpoczęto badania, których celem miało być wyeliminowanie zbędnych kalorii z żołnierskiego menu. Wyniki tych badań prowadzonych przez dwójkę dietetyków wojskowych Elizabeth Painter i Anthony Lee, już wprowadzono w życie. – To problem całej generacji. Ludzie nie ćwiczą, w wielu przypadkach nie mają kontroli nad jedzeniem. Niestety, nie omija to też wojska, które jednak w przeciwieństwie do reszty społeczeństwa z tym problemem musi sobie poradzić natychmiast – mówi Elizabeth Painter.

Painter razem ze swoim kolegą przejrzała 1700 przepisów, według których przygotowywane są posiłki dla wojska. – Mniej tłuszczu, mniej cholesterolu, to podstawowe zmiany, które wprowadziliśmy w żołnierskich obiadach – dodaje Painter.

W praktyce oznacza to, że zwykłego kurczaka zastąpiła kurza pierś bez skóry, zaś miejsce mięsa, ziemniaków i sosu gravy zajął dziki ryż i fasola, niskokaloryczna wieprzowina i hodowlane ryby.

Zmienił się także deser. Popularne wsród Amerykanów czekoladowe ciastka brownie: bardzo słodkie i tłuste teraz są robione z suszonych śliwek.

Otyłość w wojsku

W armii amerykańskiej nie ma miejsca dla grubasów.Regulamin restrykcyjnie  ujmuje wagę w tabele i określa konsekwencje jej przekroczenia. Dla przykładu: waga mierzącego 1,70 cm. żołnierza służby czynnej w wieku do 27 lat nie może przekroczyć 79. kilogramów. Tabele są także bezlitosne dla pań. 25-letnia kobieta o wzroście 1,65 cm nie może ważyć więcej niż 67 kg. Żołnierz, u którego stwierdzono zbędne kilogramy ważony jest co 30 dni; jeśli w ciągu 18. miesięcy nie pozbędzie się nadwagi, armia pozbędzie sie jego – przenosząc do rezerwy. Z nadwagą w wojsku walczą  przede wszystkim mężczyźni. Jednak problem nie omijaja także i kobiet w mundurach. Panie odchudzają się nadużywając środków przeczyszczających i moczopędnych, ale są i takie, u których stwierdzono anoreksję. Aż u 72 proc. kobiet w służbie czynnej wykryto różnego rodzaju dolegliwości pokarmowe.

Zanim wojskowi dietetycy wprowadzili jednakową dla marines, lotnictwa i regularnej armii niskokaloryczną dietę odchudzającą przeprowadzili eksperyment. W bazie amerykańskiej w Incirlik w Turcji przez kilka miesięcy serwowano żołnierzom dwa rodzaje dań mięsnych: regularne i niskokaloryczne. To między innymi na podstawie zebranych ze stołówki wojskowej w Turcji opinii, dietetycy z Natick przygotowali nowy jadłospis dla amerykańskiej armii. Żołnierze na statkach, na łodziach podwodnych i  w bazach lotniczych otrzymują zdrowsze i szybsze w przyrządzaniu posiłki. – Na początku słyszeliśmy wyłącznie narzekania – przyznaje Elizabeth Painter – ale wygląda na to, że żołnierze zaczynają się powoli przyzwyczajać do indyczych filetów z grilla i makaronu z krewetkami. Na razie nowym, zdrowszym potrawom postawili trójkę. Na wyższą ocenę zasłużył jedynie odtłuszczony sernik.

– Takie eksperymenty dietetyczne można stosować jedynie w bazach; żołnierz na linii frontu musi otrzymywać każdą możliwą ilość kalorii – mówi Julie Edwards, technolog żywienia z Natick.

Po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku dowództwo armii amerykańskiej zostało zasypane skargami dotyczącymi jakości gotowych racji żywnościowych dostarczanych żołnierzom biorącym udział w operacjach bojowych. Według nich, jedzenie było pozbawione jakiegokolwiek smaku. Te pakowane w plastikowe niepalne torby produkty, zwane MRE czyli The Meal, Ready-to-Eat (posiłek gotowy do jedzenia), które  w latach 80-tych zastąpiły puszki, mogą być odgrzewane wprost w ogniu, lub spożywane na zimno.  MRE

Dietetycy z Centrum Żywienia Bojowego z Natick na przestrzeni ostatnich lat wzbogacili także i to menu. Obecnie na linii frontu  można wybierać z 24 różnych dań, wśród których są m.in. stek wołowy, ryż z kurczakiem czy meksykańskie placki tortilla z chilli. Głównemu daniu towarzyszą przekąski w postaci precli z serem lub masłem orzechowym, ciastek z czekoladą i chipsów. Nieco uboższą, bo tylko 4-daniową ofertę mają wegetarianie, ale dietetycy obiecują jej powiększenie o kolejne potrawy.

Każda z gotowych racji żywnościowych trafiająca do żołnierza zawiera 1200 kalorii. Specjalne opakowanie zabezpiecza żywność przed zniszczeniem nawet w czasie ekstremalnych temperatur. Granice wytrzymałości wyznaczają temperatury – 50 st.C i + 50 st.C.  Zadbano również o to, by produkty nie zamieniały sie w miazgę przy zrzucie z helikoptera z wysokości 50 metrów. Pojedyncze racje spełniają standardy żywienioweUS Army. A według regulującego to paragrafu 4025. produkty MRE muszą mieć 3-letnią gwarancję świeżości  w temperaturze sięgającej 30-tu st. C. i sześciomiesięczną przy 40-tu stopniach.

Udoskonalone po Pustynnej Burzy gotowe racje żywnościowe po raz pierwszy na taką skalę wypróbowano w Afganistanie. W maju 2002 roku dietetycy z Centrum z Natick poprosili żołnierzy z Camp Rhino w Afganistanie o ocenę ulepszonych smakowo i urozmiconych racji MRE. Jedyna rzecz, która nie smakowała żołnierzom, to ciasto czekoladowe o smaku miętowym.

Rolę kwatemistrzostwa doceniają nie tylko prości żołnierze, ale także i dowództwo. Wydział żywnościowy jest przecież jednym z kilkunastu innych składających się na zaplecze logistyczne wojska. Amerykańskie kwatermistrzostwo od 1775 roku, a więc od czasu powołania go do życia, przeszło rewolucyjną ewolucję.

Melchior Wańkowicz w „Monte Cassino” opisuje następujacą sytuację: „Anglik klnie w żywy kamień, bo zabrakło chwilowo mleka skondensowanego do jego nice cup of tea. Zirytowany Polak zwraca mu uwagę, że to przecież wojna. „ No właśnie” – wytrzeszcza oczy Anglik – „wojna, a więc powinno być wszystko, co się do niej należy; jeśli im brak mleka skondensowanego, to niech nie prowadzą wojny”.

Jeśli powyższą  zasadę przyjąć za wyznacznik gotowości do wojny, to Amerykanie są do niej gotowi. Przynajmniej pod względem kwatermistrzowskim.

MB

Zobacz także: Raport: kamizelki dla żolnierzy nie chronią przed pociskami

REKLAMA

2091331856 views

REKLAMA

2091332155 views

REKLAMA

2093128614 views

REKLAMA

2091332436 views

REKLAMA

2091332582 views

REKLAMA

2091332726 views