Luty w USA powinien być nazwany miesiącem jedzenia. 14 lutego zaczynamy bowiem od czekoladek, kilka dni później czekamy w kolejce po paczka, a dzisiaj w kalendarzu mamy Fat Tuesday, czyli dzień w którym piąty z grzechów głównych nie obowiązuje.
Ostatni dzień przed Wielkim Postem powszechnie uznawany jest jako święto podniebienia. Obżarstwo tego dnia jest jak najbardziej wskazane. Nie przez przypadek wypada ono również siedem dni za Walentynkami. Wszyscy ci bowiem, którzy tego dnia nie znaleźli swojej drugiej połówki, dziś mają drugą szansę znaleźć ją… w lodówce. Każdy po jej znalezieniu ma również prawo rozkoszować się każdym kawałkiem dania do północy oraz uprawiać miłość ze stekiem tak długo aż zaspokoi się na następne 40 dni.
Oprócz Fat Tuesday w lutym mamy również Paczki Day. To święto z roku na rok zdobywa sobie coraz więcej fanów. Charakterystyczne dla miast z dużą polską społecznością, jednak potrzeba tylko czasu, a o paczkach będzie wiedzieć cały wielki kraj Waszyngtona.
W wielu miastach ludzie już od bladego czwartkowego świtu ustawiali się się w kolejce. Słowiańskie niewiasty w piekarniach szybko uwijały się z anglojęzycznym tłumem, sprzedając nasze narodowe ciasto drożdżowe. Paczek zyskuje sobie więc coraz więcej fanów i już niedługo będzie go można porównywać z kultem pieroga. Nie mogę się doczekać kiedy Paczki Day stanie się świętem w USA na tyle dużym, że firmy będą chciały dostosować swoje wyprzedaże do motywu paczka – Best Buy zrobi specjalną „2 Day Paczki Sale”, gdzie w imię paczka będzie można taniej kupić laptopa, a Ford zaoferuje wszystkim tym, którzy tego dnia przyniosą 10 paczków, specjalne finansowanie na niektóre swoje modele samochodów. Brzmi nieźle i obiecująco. Może powinniśmy zacząć promować w Stanach inne polskie święta. Wydaje mi się, że można coś zaaranżować na początku Maja…
Wróćmy jednak do rzeczywistości. Skupmy się na tym co jest dzisiaj. A dzisiaj jest Fat Tuesday. Ostatnie ze świąt miesiąca sitofilów. Pamiętajmy więc o tych wszystkich, którzy lubią jeść. Bądźmy dla nich mili i podarujmy im Walentynkę. Najlepiej w formie steka.
Rafał Muskała
Rafał Muskała, absolwent dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od kilku lat w USA. Młodym, zawodowym okiem patrzy na Amerykę, która stała się jego domem. Swoje spostrzeżenia emigracyjne i związane z nimi emocje, bez Photoshopa, przelewa na klawiaturę. Tu wszystkie chwyty są dozwolone, bo na tym polega wolnoamerykanka.