To, co w przeddzień wyborów zobaczyli w „NY Daily News” czytelnicy, dla wielu jest wręcz szokiem. Najpopularniejszy nowojorski dziennik i największa w USA miejska gazeta udzieliła w wyborach poparcia Mittowi Romneyowi.
Nie ma nowojorczyka, który nie znał by tej gazety. Jest historią, legendą i pulsem tego miasta. Choć większe są od niej wydawane w Nowym Jorku ogólno amerykańskie „Wall Street Journal” i „New York Times”, to „New York Daily News” pozostaje najpopularniejszym tytułem miejskim i największą miejską gazetą w USA. Od zawsze był to tytuł liberalny, któremu bliżej było na lewo, niż na prawo sceny politycznej. W 2008 roku dziennik skłaniający się tradycyjnie ku Demokratom, udzielił poparcia Barackowi Obamie.
Czytaj więcej o WYBORACH PREZYDENCKICH W USA
We artykule redakcyjnym NYDN pisze, że „jest już dłużej nie do zniesienia, iż amerykańskie serce, dusza, mózg i mięśnie – klasa średnia i ludzie pracy – które uczyniły Amerykę wielką są, zbyt długo dręczone sytuacją załamania ekonomicznego”.
„Przez cztery lata dziewięć milionów miejsc pracy ‘wyparowało’ , a bezrobocie sięga poziomu 8 proc.” – pisze nowojorski dziennik. Przeciętna amerykańska rodzina straciła na czysto 50 tysięcy dolarów, a jej tygodniowy dochód spadł średnio o 87 dolarów.
Gazeta porównuje także nowojorskie ceny. Bilet na metro (cała sieć i nieograniczony czas): dawniej 1,50 dolara, dziś 2,25. Galon (3,89 litra) benzyny: 1,23 dol., dziś 3,90 dol. Przeciętna opłata za wynajem mieszkania: cztery lata temu 600 dolarów, obecnie 1050 dol.
Przed czterema laty, „Daily News” entuzjastycznie popierając Baracka Obamę, wierzył w jego inteligencję, zdolności polityczne i empatię w stosunku do zwykłych ludzi. Także w pragmatyzm, umiejętności rządzenia i zdolność współpracy dwupartyjnej.
Te nadzieje pozostały niespełnione. Dlatego gazeta udziela poparcia Mittowi Romneyowi, który jej zdaniem będzie lepszym prezydentem na dzisiejsze trudne czasy.
Poparcie przez wpływowy i opiniotwórczy „Daily News” republikańskiego kandydata jest szeroko komentowane przez inne media. Jest też tematem rozmów zwykłych nowojorczyków.
„Jeżeli w tak demokratycznym mieście, jak Nowy Jork, tak sprzyjającym Demokratom gazeta mówi „nie” demokratycznemu prezydentowi, to chyba coś naprawdę musi być na rzeczy…” – mówi nowojorski taksówkarz Danny Ramirez, który do niedawna – jak sam mówi – dałby się „pokroić w kawałki za Baracka Obamę”.
Waldemar Piasecki, Nowy Jork
