Rządowe Centrum Kontroli i Prewencji Chorób opublikowało we wtorek raport potwierdzający pozytywne efekty walki z otyłością w USA. Pochodzące z ubogich rodzin dzieci w wielu przedszkolnym przestają tyć w 20 stanach, a w 19 wskaźniki otyłości nawet spadły.
„Po dekadach wzrostów wskaźniki otyłości wśród pochodzących z rodzin o niskich dochodach dzieci w wieku przedszkolnym (od 2 do 4 lat) spadły w 19 stanach i terytoriach USA w latach 2008-2011” – poinformowało we wtorek Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC). W 20 stanach wskaźniki utrzymały się na niezmienionym poziomie, a tylko w trzech stanach nieznacznie wzrosły.
„Choć otyłość pozostaje w USA epidemią, tendencja zmienia się na korzyść (…) w niektórych stanach” – powiedział szef CDC Tom Frieden. Przyznał, że zmiany są małe, ale „po raz pierwszy od pokolenia idą w dobrym kierunku”.
Poprzednie badania wskazywały, że jedno na ośmioro dzieci w wielu przedszkolnym jest w USA otyłe. Tymczasem prawdopodobieństwo, że dziecko wyrośnie na osobę otyłą, jest pięciokrotnie wyższe w przypadku dzieci otyłych w wieku od 3 do 5 lat. Według CDC dzieci z biednych rodzin są znacznie częściej otyłe niż dzieci w domach zamożnych, co naukowcy tłumaczą złym odżywianiem i tzw. śmieciowym jedzeniem (junk food), czyli tanią, bo łatwą w produkcji żywnością zawierającą tzw. puste kalorie, dużo soli, tłuszczu i cukru.
Dane o malejących wskaźnikach otyłości z entuzjazmem przyjęła Pierwsza Dama Michelle Obama, która od dawna promuje walkę z otyłością wśród najmłodszych. Prowadzi kampanię „Ruszajmy się” w centrach opieki nad dziećmi, promując zdrowe odżywianie i aktywność fizyczną.
„Dzisiejszy raport potwierdza moją głęboką wiarę, że można dokonać zmian, jeśli wesprzemy dzieci w całym kraju” – oświadczyła Michelle Obama w komunikacie prasowym Białego Domu.
CDC zapewnia, że w miejscach, gdzie zanotowano tendencję spadkową we wskaźnikach otyłości, podejmowano wysiłki – zarówno na poziomie stanowym, jak i lokalnym – by promować zdrowe odżywianie i ruch. Lepsze dane nie są więc kwestią przypadku. Dlatego centrum gorąco apeluje do lokalnych polityków, biznesmenów, nauczycieli i przedstawicieli służby zdrowia o dalsze wysiłki w walce z otyłością.
Niektórzy naukowcy od jakiegoś czasu sugerowali, że epidemia otyłości, jeden z najbardziej skomplikowanych problemów zdrowotnych USA, może być w odwrocie, choć nie było na to twardych dowodów. Dr Deanna Hoelscher z uniwersytetu w Teksasie, która jako jedna z pierwszych odnotowała tendencję spadkową otyłości, badając biedną społeczność latynoską, była tak zaskoczona wynikiem, że powtórzyła badanie.
Wciąż jednak dwie trzecie Amerykanów ma nadwagę, a 36 proc. dorosłych i 18 proc. dzieci jest otyłych.
Ameryka walczy z otyłością od kilku lat na różne sposoby. Rząd USA, który subsydiuje szkolne posiłki, po raz pierwszy od ponad 30 lat zmienił w ubiegłym roku warunki dotacji, wymagając, by szkoły wprowadziły więcej owoców i warzyw oraz zmniejszyły ilość soli i tłuszczów w śniadaniach i obiadach serwowanych uczniom.
Na początku roku rząd opracował też minimalne wytyczne (mają wejść w życie w 2014 r.) dla przekąsek sprzedawanych w szkołach. Szkoły będą musiały ograniczyć dostęp do bardzo słodkich napojów, batoników i cukierków. Prawie połowa stanów już wprowadziła różne, czasem nawet dalej idące niż rządowe zasady zdrowszego odżywiania w szkole.
Badacze twierdzą, że walka z otyłością wymaga wielu różnych środków, od edukacji po działania fiskalne, takie jak opodatkowanie słodzonych napojów. „Nie ma jednego magicznego rozwiązania. Najskuteczniejsze są długoterminowe działania podejmowane jednocześnie” – mówił PAP ekspert think tanku Brookings Institution, Ross Hammond.
Z Waszyngtonu
Inga Czerny (PAP)