Jim Webb, były demokratyczny senator i weteran wojny w Wietnamie, jest rozważany przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa jako nowy szef Pentagonu – podał w piątek dziennik „New York Times”, powołując się na trzy źródła.
Webb może pokonać w walce o tekę ministra obrony „bardziej jastrzębich Republikanów”, którzy również są wymieniani jako potencjalni kandydaci – twierdzi nowojorska gazeta. W tym kontekście padają nazwiska byłego republikańskiego senatora Jima Talenta i dwóch obecnych reprezentantów tej partii w wyższej izbie Kongresu USA – Toma Cottona oraz Lindseya Grahama.
Jedno ze źródeł „NYT” przekazało, że z Webbem kontaktowali się przedstawiciele wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a oraz szefa kancelarii Trumpa Micka Mulvaneya. Informacje o zainteresowaniu ze strony Białego Domu potwierdziły również dwa inne źródła, podobnie do pierwszego zastrzegające anonimowość.
Sam zainteresowany nie odpowiedział na prośbę o komentarz; Biały Dom zaprzeczył z kolei, by ludzie Pence’a mieli kontakt z byłym demokratycznym senatorem.
Nie jest jasne jak poważnie rozważana jest kandydatura Webba, gdyż Trump „lubi wrzucać nazwiska” na giełdę kandydatów, „czasem sprawdzając różne reakcję, a czasem, by media zgadywały” – zastrzega „NYT”.
Dziennik zauważa, że kandydatura Webba, „jawnego przeciwnika” amerykańskiej interwencji w Iraku w 2003 roku, zbiega się w czasie z grudniową decyzją Trumpa o wycofaniu oddziałów USA z Syrii i Afganistanu.
Poglądy Webba są też zbieżne z prezydenckimi jeśli chodzi o „bardziej agresywną konfrontację z Chinami”. W trakcie debaty w Partii Demokratycznej podczas prawyborów w 2015 roku polityk ten wypowiadał się przeciwko działaniom Pekinu na Morzu Południowochińskim oraz chińskim cyberatakom na Amerykanów.
Podobnie jak Trump Webb dał się również poznać jako krytyk negocjacji z Iranem dotyczących programu nuklearnego tego państwa, które były prowadzone przez prezydenta Baracka Obamę. „Końcowym (ich) rezultatem może być nasza zgoda na umożliwienie Iranowi rozwoju broni nuklearnej” – mówił.
72-letni Webb jest absolwentem Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Służył w Wietnamie, gdzie dwukrotnie był ranny. Za swoją postawę podczas wojny w tym kraju został udekorowany wieloma odznaczeniami.
„NYT” odnotowuje, że w 1979 roku napisał on artykuł, w którym stwierdził, że obecność kobiet w wojsku podważałaby bezpieczeństwo narodowe. „Artykuł prześladował go przez całą polityczną karierę, mimo że zmienił swoje poglądy na ten temat” – ocenia gazeta.
Prezydent Ronald Reagan mianował w 1984 roku Webba, wtedy członka Partii Republikańskiej, asystentem ministra obrony, a w 1987 roku powołał go na sekretarza marynarki wojennej USA. W 2006 roku zmienił on przynależność partyjną przechodząc do Demokratów i w tym samym roku dostał się do Senatu po kampanii, w której centralne miejsce odgrywał sprzeciw wobec wojny w Iraku. Przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku Webb startował w prawyborach Partii Demokratycznej.
Pełniącym obowiązki ministra obrony USA jest Patrick Shanahan. W zeszłym tygodniu Trump mówił, że może on pozostać tymczasowym szefem Pentagonu „na długo”. W środę, drugi dzień jako minister obrony, Shanahan wzywał do agresywniejszej postawy wobec Pekinu. „Chiny, Chiny, Chiny” – miał mówić na spotkaniu z urzędnikami Pentagonu.
19 grudnia prezydent Trump nieoczekiwanie ogłosił na Twitterze wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. żołnierzy z północno-wschodniej Syrii, gdzie oddziały USA walczyły z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS). Trump argumentował to tym, że samozwańczy kalifat w Syrii został już pokonany.
Zaniepokojenie decyzją Trumpa wyrazili sojusznicy USA w walce z IS – Francja, Wielka Brytania i Niemcy, a szef Pentagonu James Mattis i specjalny przedstawiciel prezydenta USA w międzynarodowej koalicji do walki z IS Brett McGurk podali się do dymisji. (PAP)
Na zdjęciu: Jim Webb
fot.Shawn Thew/EPA/REX/Shutterstock