0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaAmerykaMiliardy z trawki

Miliardy z trawki

-

fot.Hugo Ortuno/EPA
fot.Hugo Ortuno/EPA

Legalna marihuana dostępna w kilku stanach kusi nie tylko amatorów dostępnej na życzenie trawki. To rosnący w siłę biznes – dający miejsca pracy i przynoszący konkretne pieniądze, liczone w miliardach dolarów. Także budżetom stanowym, które nie wahają się czerpać dochodów z kontrowersyjnej sprzedaży substancji.

Marihuana w celach rekreacyjnych jest już legalna w Kolorado, w Oregonie, w stanie Waszyngton, na Alasce oraz w Waszyngtonie w Dystrykcie Kolumbii. W 23 innych stanach konsumpcja trawki i produktów związanych z tą substancją jest dozwolona w celach medycznych, choć w wielu stanach, aby uzyskać do niej dostęp, trzeba pokonać wiele biurokratycznych przeszkód. Warto też pamiętać, że niektóre z tych stanów dopuszczają jedynie legalne użycie kannabidiolu – czyli produktów pochodzących od marihuany z niewielką zawartością psychoaktywnego składnika THC.

REKLAMA

23 miliardy w 2020 r.

W ubiegłym roku kontrolowana przez władze stanowe sprzedaż marihuany osiągnęła wysokość 5,7 miliarda dolarów – wynika z badań przeprowadzonych ArcView Market Research i New Frontier dotyczących kondycji rynku zalegalizowanej substancji. Oznacza to, że w kultywację, przetwarzanie, pakowanie, czy dystrybucję marihuany zaangażowane są tysiące ludzi. Jest to dla nich źródło dochodu, od którego odprowadzają podatki.

fot.brujaisma/pixabay.com
fot.brujaisma/pixabay.com

[blockquote style=”4″]Według prognoz już w 2020 roku rynek marihuany osiągnie wartość 23 miliardów dolarów – trzykrotnie więcej niż obroty prognozowane na ten rok[/blockquote]

A będzie ich jeszcze więcej. Według prognoz już w 2020 roku rynek marihuany osiągnie wartość 23 miliardów dolarów – trzykrotnie więcej niż obroty prognozowane na ten rok. 12,1 miliarda dolarów z tej sumy stanowić będą dochody z rekreacyjnej konsumpcji, a 10,7 miliarda dolarów – z medycznej. Marihuana stanie się tym samym poważną gałęzią lokalnych gospodarek. Warto zauważyć, że prognozy te dotyczą tylko tych stanów, w których konsumpcja trawki jest już zgodna z lokalnym prawem. Do legalizacji marihuany w celach rekreacyjnych szykują się jednak kolejne stany. W tym roku wyborcy na ten temat wypowiedzą się w referendum (zaplanowanym wraz z wyborami prezydenckimi) w najludniejszym stanie USA – Kalifornii.

Prawna schizofrenia

Tymczasem z punktu widzenia prawa federalnego marihuana pozostaje nadal nielegalnym narkotykiem. Umieszczona jest w tak zwanym Schedule 1 – wykazie najbardziej niebezpiecznych substancji, których dystrybucja powinna być karana więzieniem. Mimo że władze federalne nie ścigają dystrybutorów legalnej (w rozumieniu regulacji stanowych) marihuany, ta prawna schizofrenia ma swoje poważne konsekwencje. Stanowe i lokalne przepisy są często ze sobą sprzeczne, kolidują bowiem ze starymi regulacjami dotyczącymi zwalczania narkotyków. Prowadzący biznes związany z trawką muszą często radzić sobie bez kont bankowych, bo większe instytucje finansowe obawiają się konsekwencji obsługi tych biznesów. Zwłaszcza jeśli same funkcjonują w wielu stanach, zarówno tam, gdzie marihuana jest już legalna, jak i tam, gdzie jest wciąż nielegalnym narkotykiem.

Sprzedawcy mają także kłopoty z marketingiem. Poczta USA podtrzymała na przykład zakaz rozprowadzania za jej pośrednictwem materiałów reklamujących produkty związane z konsumpcją narkotyku. Podstawą jest wydane w listopadzie memorandum zakazujące dziennikom w Portland w Oregonie zamieszczania reklam związanych z marihuaną, jeśli egzemplarze gazet rozsyłane są w prenumeracie pocztowej, ale wykładnia rozciąga się na całe Stany Zjednoczone. „Ogłoszenia o sprzedaży marihuany nie mogą być rozsyłane pocztą” – wyjaśnił w liście do członków Kongresu wiceprezes poczty Thomas Marshall. Powołał się na wciąż obowiązujący na szczeblu federalnym Controlled Substances Act, na mocy którego sprzedaż marihuany jest nielegalna. Ta sama ustawa zabrania zamieszczania reklam związanych z dystrybucją kontrolowanych przez rząd substancji. Taka interpretacja paradoksalnie uderzyła rykoszetem w… prasę, która do bardziej odległych zakątków dociera właśnie dzięki listonoszom. Konkurujący ze sobą dystrybutorzy marihuany korzystają w celach reklamowych z bilbordów i internetu, ale nie mogą tego robić za pośrednictwem prasy drukowanej, jeśli ta jest dostarczana pocztą do domów. Absurd.

Polityczna niemoc

Na razie nie widać wyjścia z prawnego pata. Kwestia legalizacji nie znalazła się wśród priorytetów Białego Domu w ostatnim roku prezydentury Baracka Obamy. Kongres także nie pali się do podejmowania decyzji w budzącej kontrowersje sprawie. Wiele zależeć może od wyników listopadowych wyborów. Gdyby większość w Kongresie zdobyli demokraci, zwolennicy całkowitej legalizacji marihuany mogliby mieć powody do radości. Trudno jednak liczyć na cud, a wszystko wskazuje na to, że republikanie zachowają kontrolę przynajmniej nad jedną izbą na Kapitolu. GOP w zasadzie niechętnie odnosi się do luzowania przepisów o rekreacyjnej konsumpcji marihuany, wyrażając się przychylniej o jej wykorzystywaniu do celów medycznych. Trudno się więc spodziewać po republikańskiej Izbie Reprezentantów złagodzenia prawa federalnego. Wobec takiej postawy nawet demokratyczni kandydaci do Białego Domu – Hillary Clinton i Bernie Sanders, będący zwolennikami dostępu do marihuany przez osoby dorosłe – byliby zupełnie bezradni.

Trudno się jednak spodziewać, że rząd federalny będzie chciał administracyjnie ograniczać wolę mieszkańców poszczególnych stanów. Sondaże opinii publicznej wskazują na rosnące poparcie społeczne dla legalizacji marihuany i kolejne stany będą opowiadać się za zezwoleniem na sprzedaż rekreacyjną. I to pomimo twardych danych wskazujących, że w takich miastach jak Denver czy Seattle odnotowano wzrost przestępczości po zezwoleniu na rekreacyjną konsumpcję trawki.

Ale jest jeszcze inny ważny argument: pieniądze. Władze stanowe obłożyły sprzedaż marihuany sowitym podatkiem, który pomaga łatać dziury budżetowe. Pecunia non olet, jak mawiali Rzymianie. Ale nawet gdyby nad zielonymi dolarami roztaczał się dyskretny zapach palonej trawki, wiele rządów lokalnych nie pogardziłoby wzbierającym strumykiem gotówki.

Jolanta Telega

[email protected]

fot.7raysmarketing/pixabay.com
fot.7raysmarketing/pixabay.com

 

REKLAMA

2091285463 views

REKLAMA

2091285763 views

REKLAMA

2093082222 views

REKLAMA

2091286044 views

REKLAMA

2091286192 views

REKLAMA

2091286338 views