Kiedy w grudniu 2010 roku burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg mianował Cathie Black szefową stanowego departamentu oświaty, wywołał niemałe kontrowersje. Okazuje się, że była to jedna z jego najgorszych decyzji. Dziś, zaledwie 3 miesiące po jej podjęciu, amerykańska bizneswoman przestała piastować swój urząd.
W grudniu pisaliśmy o wątpliwościach, jakie wzbudziło w opinii publicznej wybranie Cathie Black na stanowisko szefowej stanowego Departamentu Edukacji. Zarzucano jej wtedy zbyt małe doświadczenie oraz brak kwalifikacji do pracy w dziedzinie oświaty. A jest to stanowisko tym bardziej odpowiedzialne, że Black nadzorowała największy w kraju system oświaty państwowej, gdyż pod nowojorski Departament Edukacji podlega 1,1 miliona uczniów uczących się w 1700 szkołach.
Niezadowolenie z wyboru Black na tak ważne stanowisko wyrażali inni przedstawiciele władz oświatowych podając się kolejno do dymisji. Jak się okazuje, obawy o brak kompetencji były słuszne: protegowana Michaela Bloomberga złożyła w czwartek swoją rezygnację.
Ostateczny powód ustąpienia ze stanowiska przez Cathie Black nie jest znany. Wiadomo jednak, że miała problemy z porozumieniem się z innymi przedstawicielami oświaty. Jej stosunki z rodzicami uczniów także nie były najlepsze – potrafiła na nich nakrzyczeć na zebraniu albo żartować, że kontrola narodzin pomoże rozwiązać problem przeludnienia szkół. Niedawno przeprowadzona ankieta pokazała, że Cathie Black cieszy się zaledwie 17-procentowym poparciem dorosłych mieszkańców Nowego Jorku.
Decyzję o rezygnacji Cathie Black ze stanowiska Michael Bloomberg skomentował słowami: „Niestety, nie ułożyło się to tak, jak oczekiwaliśmy”. To on poinformował prasę o tym wydarzeniu. Ogłosił także następcę pierwszej w historii USA kobiety w roli szefowej stanowego Departamentu Edukacji – będzie nim zastępca burmistrza, Dennis Walcott.
Zobacz też:
NYC: Bizneswoman szefową departamentu oświaty
MK