0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaAmerykaHillary Clinton wyszła obronną ręką z przesłuchania ws. Bengazi

Hillary Clinton wyszła obronną ręką z przesłuchania ws. Bengazi

-

fot.Shawn Thew/EPA
fot.Shawn Thew/EPA

Hillary Clinton przez 11 godzin odpowiadała w czwartek w Kongresie na pytania ws. ataku na konsulat USA w Bengazi w 2012 r. Zdaniem obserwatorów przesłuchanie nie ujawniło wielu nowych faktów, a kandydatka w wyborach prezydenckich wyszła z niego obronną ręką.

Trzy lata po ataku islamistów na konsulat, w którym zginęło czterech Amerykanów, w tym ambasador USA w Libii Chris Stevens, Hillary Clinton, ówczesna sekretarz stanu, po raz kolejny zeznawała w sprawie okoliczności tej tragedii.

REKLAMA

Przesłuchanie, transmitowane przez kilka stacji telewizyjnych, było bardzo wyczekiwanym w USA wydarzeniem. Republikanie, którzy doprowadzili do powołania specjalnej komisji ds. zbadania okoliczności ataku w Bengazi, od godz. 10 rano do godz. 9 wieczorem czasu lokalnego, nie licząc kilku przerw, zadawali Clinton pytania, starając się dowieść, że jako szefowa dyplomacji nie zadbała o wystarczającą ochronę placówki, a po ataku dopuściła się politycznej manipulacji, ukrywając początkowo przed Amerykanami informację, że był to z góry zaplanowany atak terrorystyczny.

Jednak komentatorzy w CNN i dziennik „New York Times” zgodnie oceniali, że przesłuchanie „nie ujawniło wielu nowych informacji w sprawie ataku” w porównaniu do poprzednich siedmiu dochodzeń parlamentarnych poświęconych tej sprawie. Natomiast Clinton w sumie na tym przesłuchaniu skorzystała. „Była spokojna, pewna siebie i +prezydencka+”, czyli taka jak chce, by postrzegali ją teraz Amerykanie – powiedział w CNN dziennikarz Carl Bernstein znany z artykułów na temat afery Watergate.

„Biorę na siebie całą odpowiedzialność za to, co stało się w Bengazi” – oświadczyła Clinton. Jednocześnie podkreśliła, że w pracy dyplomatów nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka. „Ameryka musi przewodzić w niebezpiecznym świecie, a obowiązkiem dyplomatów jest reprezentować USA w tych niebezpiecznych miejscach” – powiedziała.

„Chris Stevens rozumiał, że dyplomacja musi działać także tam, gdzie nie ma żołnierzy, a bezpieczeństwo nie jest zagwarantowane (…), rozumiał też, że nie możemy w pełni wyeliminować zamachów terrorystycznych czy zapewnić doskonałego bezpieczeństwa, że musimy zaakceptować pewien poziom ryzyka” – powiedziała. Przypomniała, że Stevens był jednym z najbardziej doświadczonych dyplomatów USA na Bliskim Wschodzie i z własnej woli wystąpił o powierzenie mu stanowiska wysłannika USA do Bengazi.

Tłumaczyła, że „nie ma takiej możliwości”, by USA wycofały się z niebezpiecznych miejsc, bo wówczas mogłaby powstać próżnia, którą wypełniłyby organizacje terrorystyczne. „Potrzebujemy kreatywnego przywództwa, które balansuje pomiędzy dyplomacją a środkami obronnymi” – dodała.

Zapewniła też, że nie docierały do niej wnioski o podwyższenie standardów bezpieczeństwa w placówkach dyplomatycznych USA. „Nie widziałam ich, nie akceptowałam ani nie odrzucałam” – powiedziała, dodając, że takimi wnioskami zajmują się w Departamencie Stanu eksperci ds. bezpieczeństwa, a nie sekretarz stanu. Zapewniła jednak, że po ataku w Bengazi natychmiast podjęła działania, by wzmocnić ochronę amerykańskich placówek dyplomatycznych na całym świecie.

Clinton przez całe przesłuchanie odpowiadała na pytania bardzo spokojnie, ani razu nie podniosła głosu i nie dała się wyprowadzić z równowagi, podczas gdy między republikańskimi i demokratycznymi członkami komisji co chwila dochodziło do ostrej wymiany zdań, a czasem wręcz krzyków.

Zdaniem Demokratów nie ulega wątpliwości, że celem obecnego dochodzenia, które kosztowało podatników już prawie 5 mln dolarów, nie jest ustalenie prawdy, ale zaszkodzenie Clinton – faworytce Demokratów w wyborach prezydenckich w 2016 roku – w kampanii wyborczej. Na dowód przytaczali wypowiedzi Republikanów, w tym szefa większości w Izbie Kevina McCarthy’ego, który w wywiadzie dla Fox News pośrednio przyznał im rację. „Wszyscy myśleli, że Hillary Clinton jest nie do pokonania – powiedział McCarthy. – Ale my powołaliśmy specjalną komisję do spraw Bengazi. I jakie są jej (Clinton) notowania obecnie? Spadają. Dlaczego? Bo nie można jej zaufać. Ale nikt by o tym nie wiedział, gdybyśmy nie walczyli (o ujawnienie prawdy)”.

Szef komisji, Republikanin Trey Gowdy, odpierał te zarzuty. „To nie jest śledztwo na pani temat, ale na temat śmierci czterech osób, które służyły temu krajowi” – powiedział. „To im jesteśmy winni ustalenie prawdy (…); naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko możliwe, by zapobiec powtórce takich tragedii” – kontynuował.

Jego zdaniem poprzednie dochodzenia parlamentarne „nie były ani poważne, ani głębokie”, bo śledczym nie udało się – w odróżnieniu od obecnej komisji – dotrzeć do maili Stevensa oraz Clinton z tamtego okresu. Przypomniał, że to właśnie w rezultacie pracy specjalnej komisji ujawniono, iż Clinton korzystała jako sekretarz stanu z prywatnej skrzynki mailowej w celach służbowych zamiast korzystać z adresu służbowego. Demokraci ripostowali, że z tych maili nie wynika nic nowego dla sprawy. „Potwierdziły one wszystko to, co ustaliły poprzednie dochodzenia” – powiedział Demokrata Elijah Cummings.

Najostrzejszy zarzut Republikanów dotyczył tego, że bezpośrednio po ataku Clinton tłumaczyła Amerykanom, iż był on wynikiem „spontanicznej demonstracji” przeciw antymuzułmańskiemu filmowi, podczas gdy ich zdaniem niemal od razu wiedziała, iż chodziło o zaplanowany atak terrorystyczny.

Clinton odrzuciła te zarzuty, zapewniając, że początkowo było wiele sprzecznych informacji. Jedna z grup powiązanych z Al-Kaidą po 24 godzinach wycofała się z wcześniejszego komunikatu, w którym przyznała się do zamachu.

Hillary Clinton oskarżyła też Republikanów, że zerwali z tradycją „narodowej zgody”, jaka obowiązywała wcześniej, np. po zamachach w Bejrucie w 1983 r. i w Kenii oraz Tanzanii w 1998 r. „Wielka szkoda, że tragedia taka jak ta w Bengazi może być wykorzystywana w celu politycznym” – powiedziała.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

REKLAMA

2091219661 views

REKLAMA

2091219960 views

REKLAMA

2093016419 views

REKLAMA

2091220241 views

REKLAMA

2091220387 views

REKLAMA

2091220531 views