Najwyższy rangą wojskowy USA gen. Mark Milley przyznał we wtorek w Senacie, że odbył rozmowy z chińskimi wojskowymi w celu zapewnienia chińskich generałów, że wbrew ich obawom ówczesny prezydent Donald Trump nie planował ataku na Chiny. Częściowo potwierdził tym samym rewelacje z książki „Peril”.
„Konkretnym powodem rozmów telefonicznych z października (2020 r. – PAP) i stycznia były niepokojące informacje wywiadowcze, które doprowadziły nas do przekonania, że Chińczycy byli zaniepokojeni atakiem na nich przez Stany Zjednoczone” – powiedział Milley, występując przed komisją ds. sił zbrojnych Senatu USA. „Wiem, jestem tego pewny, że prezydent Trump nie miał zamiaru zaatakować Chińczyków. Moim celem było zapewnienie Chińczyków o tym (…) i deeskalacja” – dodał.
Milley stwierdził, że obydwie rozmowy, które odbył ze swoim chińskim odpowiednikiem gen. Li tuż przed wyborami oraz tuż po ataku na Kapitol 6 stycznia, odbyły się za wiedzą i zgodą ówczesnych szefów resortów obrony i dyplomacji, Marka Espera i Mike’a Pompeo.
Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów odniósł się w ten sposób do rewelacji zawartych w opublikowanej niedawno książce „Peril” autorstwa dziennikarzy „Washington Post”. Autorzy Bob Woodward i Robert Costa przedstawili rozmowy Milleya w nieco innym świetle, opisując je jako tajne i twierdząc, że Milley sam był zaalarmowany stanem psychicznym Trumpa. Według dziennikarzy generał miał też zwołać po 6 stycznia specjalne spotkanie dowódców w Pentagonie i upewnić się, że jakikolwiek rozkaz użycia siły, w tym broni jądrowej, nie odbędzie się bez jego wiedzy.
Milley tłumaczył w Senacie, że po 6 stycznia podczas rozmowy spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi wyraziła swoje obawy o stan prezydenta i użycie przez niego broni jądrowej.
„Wyjaśniłem jej, że prezydent jest jedynym uprawnionym do rozkazania ataku jądrowego, ale że nie uruchamia go sam. I że ja nie jestem wykwalifikowany, by oceniać zdrowie psychiczne prezydenta” – powiedział Milley. Jak dodał, zapewnił Pelosi, że nie ma możliwości, by doszło do nielegalnego ataku nuklearnego. Dodał, że spotkanie opisane w książce było rutynowe, zaś o rozmowie z Pelosi poinformował ówczesnego szefa Pentagonu Christophera Millera.
Milley przyznał, że choć nie uczestniczy on w łańcuchu dowodzenia w przypadku użycia broni nuklearnej, jako główny doradca wojskowy prezydenta jest w „łańcuchu komunikacji”, a jego rolą byłoby informowanie go i bycie poinformowanym o ewentualnym ataku.
„W żadnym punkcie nie starałem się zmienić lub wpłynąć na proces, uzurpować uprawnienia, albo włączyć się do łańcucha dowodzenia. Ale moim obowiązkiem jest doradzanie i zapewnienie, że prezydent jest dobrze poinformowany w sprawach wojskowych” – powiedział Milley.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)