Do co najmniej 58 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych gigantycznych pożarów lasów w Kalifornii – poinformowały w środę wieczorem czasu miejscowego lokalne władze. Na liście zaginionych figuruje jeszcze około 130 nazwisk.
Najwięcej ludzi – 56 – zginęło w zniszczonym niemal doszczętnie przez żywioł miasteczku Paradise na północy Kalifornii. W Paradise i jego okolicach spłonęło blisko 9 tysięcy budynków, w większości mieszkalnych.
Szeryf powiatu Butte Kory Honea poinformował, że w środę w Paradise znaleziono szczątki kolejnych ośmiu ofiar.
Strażacy nadal walczą z ogniem na południu Kalifornii. Pożar wybuchł w zeszły czwartek po południu w pobliżu Thousand Oaks, gdzie w nocy napastnik zastrzelił w barze 12 osób, głównie studentów. W sobotę żywioł dotarł do znanego kurortu Malibu, gdzie znajduje się wiele luksusowych rezydencji, w tym gwiazd filmowych i celebrytów.
Na południu stanu pożar spowodował śmierć dwóch osób. Ich szczątki znaleziono już w piątek. Policja poinformowała w środę, że w jednym ze spalonych mieszkań natrafiono na szczątki potencjalnej trzeciej ofiary pożaru w tej części Kalifornii. (PAP)
fot.PETER DASILVA/EPA-EFE/REX/Shutterstock