Mimo, że na ostateczne wyniki sekcji zwłok zmarłej przed kilkoma dnia Whitney Houston trzeba będzie poczekać od 4 do 6 tygodni, już teraz wiadomo, co nie było przyczyną zgonu piosenkarki. Koroner z Los Angeles County potwierdził na razie, że gwiazda muzyki pop nie zmarła wskutek utonięcia.
Sekcję zwłok artystki przeprowadzono w niedzielę. Choć jej wyniki nie zostały podane do publicznej wiadomości, a na wyniki testów toksykologicznych, które pozwolą precyzyjnie określić przyczynę śmierci, trzeba będzie poczekać nawet dwa miesiące, to do mediów przedostały informacje z biura koronera. Po autopsji stwierdzono, że w płucach Houston, którą znaleziono zanurzona w wodzie, nie znajdowała się wystarczająca ilość wody, mogąca wskazywać na utonięcie.
Zobacz: Whitney Houston nie żyje
Według pierwszej ekspertyzy lekarzy, do śmierci Whitney Houston przyczyniło się fatalne połączenie leków na receptę i alkoholu. We krwi artystki znaleziono ślady silnych leków uspokajających i anty-lękowych, takich jak Lorazepama, Valium i Xanax oraz alkoholu.
Wstępnie przyjmuje się, że zabójcza mieszanka doprowadziła do zatrzymania akcji serca Whitney Houston, w wyniku czego nastąpił zgon. Gwiazda zmarła w wyniku zatrzymania akcji serca, a dopiero później jej ciało osunęło się pod wodę.
W sprawie śmierci Whitney Houston wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi. Burzliwa przeszłość gwiazdy i problemy z narkotykami są doskonałą pożywką dla tabloidów, które prześcigają się w teoriach na temat okoliczności śmierci artystki.
Wiele z nich pisze, że we krwi tragicznie zmarłej gwiazdy znaleziono także ślady kokainy. To szczególnie zastanawiająca informacja, ponieważ w 2010 roku gwiazda twierdziła, że uporała się z uzależnieniem od twardych narkotyków, co potwierdza także jej najbliższa rodzina.
Zobacz: Śmierć Whitney Houston. Utonięcie? Przedawkowanie leków? Narkotyki?
Mimo, że policja wykluczyła udział osób trzecich i odrzuciła teorię o zabójstwie piosenkarki, nie brakuje i takich, którzy twierdzą, że Whitney Houston została zamordowana. Znana komentatorka telewizyjna, omawiająca w swym programie najgłośniejsze przypadki porwań, zaginięć i zgonów, zapytała w poniedziałek wprost: „Kto wepchnął ją pod wodę?”
Śmierć ikony muzyki pop lat 90-tych zszokowała nie tylko fanów i gwiazdy show biznesu, ale przede wszystkim najbliższych Whitney Houston. 18-letnia córki Houston, Bobbi Kristina, w ciągu 24 godzin od śmierci matki trafiła do szpitala już dwukrotnie. Rodzina obawia się, że nastolatka nad którą zmarła piosenkarka od rozwodu z Bobby’m Brownem sprawowała pełną opiekę, podejmie kroki samobójcze.
Za pierwszym razem Bobbi hospitalizowano, kiedy dziewczyna utraciła przytomność na skutek skonsumowania silnych leków uspokajających pomieszanych z alkoholem. Taką mieszankę „na uspokojenie nerwów” podała nastolatce ekipa menadżerska Houston.
Wstępne wyniki z sekcji zwłok Whitney Houston przez długie tygodnie pozostaną jedynymi informacjami, do jakich opinia publiczna będzie miała dostęp. Już teraz ustalono bowiem, że reszta szczegółów zostanie ujawniona dopiero po zakończenia śledztwa prowadzonego przez policję. Dochodzenie może potrwać od 1 do 2 miesięcy.
AS,mp
