Przewidywanie końca świata to ostatnimi czasy jedna z ulubionych rozrywek proroków naszych dni. Niezmordowany Harold Camping po raz kolejny udowodnił, że nie jest w stanie przewidzieć dnia, kiedy Chrystus powróci na Ziemię. Inna teoria głosi, że w zamieszkałą przez nas planetę już wkrótce zniszczy zabójczy rozbłysk słoneczny. Głos w sprawie postanowili zabrać naukowcy z NASA.
Rozbłyski słoneczne to zjawiska, które wywołane są wydzieleniem w atmosferze Słońca ogromnej ilości energii. Skumulowane, mogą trwać nawet ponad godzinę. Podczas rozbłysku emitowane są gigantyczne ilości energii w postaci fal elektromagnetycznych oraz strumienie cząstek o prędkości nawet do 70 proc. prędkości światła.
Wśród osób bliżej zainteresowanych rozbłyskami słonecznymi zrodziła się obawa, jakoby przypadająca na 2012 rok kumulacja w rozbłyskach słonecznych miała zniszczyć Ziemię.
Naukowcy z NASA wydali w piątek oświadczenie, w którym czytamy, że „Słońce nie jest w stanie wystrzelić w kierunku ziemi takiej zmasowanej kuli energii, która pokona dystans 93 mln mil”.
Prawdą jest natomiast fakt, że kumulacje rozbłysków słonecznych faktycznie mają miejsce. Wszystko podlega jednak określonemu 11-letniemu cyklowi. Naukowcy z NASA podpowiadają zatem, że najbliższa kumulacja zmasowanych wybuchów będzie miała miejsce w pod koniec 2013 lub na początku 2014 roku.
Wszystko wskazuje zatem na to, że kolejna teoria o rychłym końcu świata upadła. No chyba że za koniec świata uważamy zakłócenia w działaniu zabawek elektronicznych, takich jak iPhony czy GPSy. One bowiem podczas intensywnych rozbłysków słonecznych mogą nie być w stanie funkcjonować.
AS