Z bagażu ciężarnej pasażerki lecącej z Denver do Phoenix oficerowie Administracji Bezpieczeństwa Transportu(TSA) zabrali fiolki z insuliną, strzykawkę oraz woreczki z lodem. Według pracownika TSA kontrolującego podręczną torbę należacą do kobiety, mogły być one użyte jako materiały wybuchowe.
- Na lotnisku w Denver oficerowie TSA zarekwirowali podróżnej insulinę twierdząc, że jest to materiał wybuchowy
Według relacji kobiety, której personaliów nie ujawniono, kiedy poprosiła o nazwisko oficera, który odmówił jej wniesienia na pokład potrzebnego lekarstwa, nagle wszyscy się rozproszyli zostawiając ją przy punkcie kontroli zapłakaną i bezradną. Pasażerce udało się jednak rozmawiać z przełożonym pracowników TSA międzynarodowego lotniska w Denver, ten jednak nie zmienił decyzji swojego personelu.
Kobieta zainteresowała sprawą telewizję 7NEWS, co spowodowało reakcję dyrekcji TSA, która ustami swojej rzeczniczki przeprosiła twierdząc, że musiało to być ” nieporozumienie”. Rozżalona pasażerka twierdzi, że wielokrotnie w przeszłości podróżowała samolotami na trasach krajowych i zagranicznych z tymi samymi lekarstwami, do których zawsze dołączone było zaświadczenie lekarskie o konieczności posiadania ich w podręcznej torbie ( tak bylo i w Denver). Nigdy wcześniej nie budziło to wątpliwości kontrolerów.
Tymczasem okazuje się, że pasażerka z Kolorado nie jest pierwszym cukrzykiem, którego spotykają przykrości na lotniskach. Według oświadczenia Amerykańskiego Towarzystwa Cukrzyków (American Diabetes Association) wielu ich członków narażanych jest na upokarzające tłumaczenia w czasie kontroli lotniskowej.
Zdaniem doktora Michaela McDermotta z ADA przypadki takie jak ten z Denver, trzeba wykorzystywać do doinformowania pracowników TSA na temat specyfiki choroby.
RR
