W poniedziałek Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zdecydował, że sędziowie federalni mają prawo wymusić na Kalifornii redukcję liczby więźniów. Władze stanu protestują, ponieważ ich zdaniem oznacza to wypuszczenie na wolność ponad 46 tys. przestępców.
Kalifornia od dawna boryka się z problemem przeludnienia więzień. Obecnie przebywa w nich ok 165 tys. skazanych. Warunki panujące w tamtejszych zakładach karnych były zaskarżane już wielokrotnie. Obrońcy praw więźniów twierdzą m.in., że oszczędzanie na niewystarczającej opiece medycznej, to łamanie 8. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Trzyosobowy panel sędziowski obradujący w San Francisco uznał, że obecna sytuacja nie może dłużej trwać. Zdaniem sędziów kalifornijski system penitencjarny wykorzystuje obecnie 179 proc. swojej pierwotnej mocy.
Konsekwencją jest nakaz, na którego wprowadzenie w życie Kalifornia ma 45 dni. Lokalny zarząd władz więziennych musi zaprezentować plan, który w przeciągu dwóch lat miałby znacznie zmniejszyć przeciążenie stanowych więzień . W praktyce oznacza to wypuszczenie na wolność ok. 46 tys. skazanych, czyli aż jednej czwartej odsiadujących wyroki.
Mimo protestów kalifornijskich władz, w poniedziałek Sąd Najwyższy podtrzymał decyzję sądu niższej instancji. Decyzja ta nie mogła zapaść w lepszym czasie. W poniedziałek agencje podały, że w więzieniu stanowym w San Quentin wybuchły zamieszki, w których wzięło udział 200 więźniów. W walkach na tle rasowym pomiędzy więźniami rannych zostało czterech mężczyzn.
AS