Coś za coś…
Tegoroczny festiwal kulinarny Taste of Chicago był bardziej bezpieczny i mniej tłoczny. Rodziny z dziećmi były zadowolone, ponieważ swobodniej mogły poruszać się po terenie festiwalu i korzystać z wszystkich dostępnych atrakcji, z których największą było oczywiście jedzenie. Nie słychać było narzekań na liczną obecność umundurowanej policji i sprawdzanie przy wejściu toreb, oraz skrócenie godzin festiwalu i zakończenie go dzień wcześniej. Metody te sprawdziły się, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i dobrą atmosferę imprezy.
Niezadowolenie wyraża natomiast wielu właścicieli restauracji, którzy twierdzą, że ich obroty podczas tegorocznego Taste of Chicago spadły o 30-40 procent w rezultacie niskiej frekwencji festiwalowych gości.
Jak podał Zarząd Parków Chicagowskich (Chicago Park District) – który po raz pierwszy organizował festiwal kulinarny – liczba uczestników wynosiła 2.35 mln., o 11 procent mniej niż w roku ubiegłym i najmniej od 1986 roku.
Z uwagi na rozczarowanie sektora gastronomicznegoburmistrz Rahm Emanuel przyrzekł reformę festiwalu, w celu zwiększenia frekwencji gości i obrotów restauracji.
Warto zauważyć, że Taste of Chicago nie powinien być traktowany jako przedsięwzięcie dochodowe, ale przede wszystkim jako rozrywka dla całych rodzin. Zwiększanie tłoku na festiwalu zmniejsza jego atrakcyjność i zwiększa ryzyko przestępstw.
Jeśli festiwal kulinarny ma mieć formułę dochodową, nastawioną na ilość, a nie jakość, to prawdopodobnie już nie będzie taki przyjemny jak tegoroczny.
Zastanawiając się nad reformą festiwalu i tym, co korzystne dla resturacji, władze miejskie nie powinny zapominać o tym, co dobre dla samego festiwalu i jego uczestników.
Zarząd Parków Chicagowskich potwierdził, że tegoroczny Taste był bardziej przyjazny dla rodzin, niż w latach ubiegłych oraz bezpieczniejszy, o czym świadczy o 50 procent mniejsza liczba aresztowanych w porównaniu z rokiem poprzednim.
Największym powodzeniem cieszyły się tak, jak w poprzednich latach, nogi indycze z rożna. Skonsumowanych zostało ponad 120 tys. takich „nóżek”. Ilustrowany reportaż z Taste of Chicago znajdą Czytelnicy w II cz. dzisiejszego numeru.
Mniejsza niż w ubiegłym roku liczba gości – ok 80 tys. – odwiedziła Navy Pier podczas pokazu fajerwerków 4 lipca, skróconego nota bene do 15 minut i chyba najskromniejszego w najnowszej historii naszego miasta.
W ub. roku brama Navy Pier została zamknięta już o 7 wieczorem, ponieważ niewielki obiekt wypełnił się widzami bardzo wcześnie.
Na Navy Pier, podobnie jak parkach Granta i Millennium, bezpieczeństwa strzegła duża liczba umundurowanych policjantów, czego nie można było nie zauważyć podczas weekendowych spacerów. Obecność funkcjonariuszy jest z pewnością lepsza niż młodzieżowych gangów, które próbowały sterroryzować śródmieście w poprzedni długi weekend Święta Pamięci Narodowej.
Tekst i zdjęcia:
Alicja Otap