W środę pasażerka samolotu linii US Airways, lecącego z Charlotte w Karolinie Północnej do Fort Myers na Florydzie, niespodziewanie zaczęła urągać, kopać, drapać i pluć na załogę, zanim ją obezwładniono. Po wylądowaniu kobietę aresztowano.
Dzień wcześniej podobne, lecz groźniejsze zajście, miało miejsce na pokładzie samolotu BlueJet w drodze z Nowego Jorku do Las Vegas, gdy pilot zaczął szaleć w kabinie pasażerskiej, krzycząc, by ludzie zaczęli się modlić, gdyż na pokładzie znajduje się bomba. W bezsensownej poplaninie przewijały się słowa al-Kaida, Irak, Izrael i Afganistan.
Grupa pasażerów instyktownie poderwała się z siedzeń, złapała kapitana i powaliła na podłogę, gdzie przytrzymano go aż do wylądowania w Amarillo w Teksasie.
Kapitan został zidentyfikowany jako Clayton Osbon z Richmond Hill w Georgia. Do tej pory nie wiadomo, co spowodowało zaburzenia.
Za bohaterów tego zdarzenia uznano pasażerów, którzy opanowali Osbona. Przede wszystkim zaś chwalono drugiego pilota. Z chwilą, gdy zauważył, że z kolegą dzieje się coś niedobrego, że zmienia na desce rozdzielczej kody i kierunek lotu, wyprowadził go z kokpitu i zamknął drzwi tak, by kapitan nie mógł wrócić. Dzięki temu zapewnił pasażerom spokojny lot i lądowanie.
John Cox, były pilot i konsultant ds. bezpieczeństwa lotów cywilnych, twierdzi, że takie incydenty zdarzają się niezwykle rzadko. W czasie swojej 40-letniej kariery miał do czynieniea zaledwie z dwoma lub trzema przypadkami, gdy piloci doznali zaburzeń psychicznych w czasie lotu.
Clayton Osbon pracuje dla BlueJet od 2000 roku. Przedstawiciel linii zawiadomił, że pilot został zawieszony w obowiązkach służbowych.
(FN, HP – eg)