Czy zamachy bombowe w Bostonie mogą skomplikować prace nad ustawą imigracyjną? Jej przeciwnicy już apelują, by wstrzymać albo odwlec reformę do czasu, gdy śledztwo wykaże wady systemu imigracyjnego.
– Senacki plan amnestii jest martwy – napisał na Twitterze jeden ze znanych konserwatywnych blogerów tuż po tym, jak władze potwierdziły tożsamość dwóch braci podejrzanych o ubiegłotygodniowe zamachy na mecie Maratonu Bostońskiego. Dżochar i Tamerlan Carnajew pochodzą z czeczeńskiej rodziny, która wyemigrowała do USA w 2002 roku, otrzymując tu status politycznych uchodźców.
Informacje o pochodzeniu bostońskich zamachowców to woda na młyn dla przeciwników zwiększania liczby imigrantów w USA.
Zgłoszona zaledwie w minionym tygodniu przez grupę ośmiu prominentnych senatorów z obu partii reforma z jednej strony toruje drogę do zalegalizowania oraz uzyskania obywatelstwa dla ok. 11 mln nielegalnych imigrantów żyjących w USA, a z drugiej reformuje system legalnej imigracji (np. zwiększa kwoty niektórych kategorii wiz zależnie od potrzeb rynku). Ale projekt od początku nie cieszył się jednomyślnym poparciem w partii Republikanów. Przeciwnicy, m.in. ci związani z Tea Party, mówią, że to „amnestia”, która zachęci nowych nielegalnych imigrantów do przyjazdu i przysporzy wyborców Demokratom.
Dla Polski losy reformy są o tyle ważne, że do liczącej prawie 900 stron całościowej ustawy imigracyjnej wpisano zapisy z innej ustawy JOLT (promowanie zatrudnienia poprzez rozwój turystyki), która przewiduje zmianę kryteriów programu bezwizowego, tak, by weszła do niego Polska. To by oznaczało przełom w trwających od lat dyplomatycznych zabiegach, by polscy turyści, jak większość obywateli UE, mogli w końcu podróżować bez wiz do USA.
Czy wydarzenia bostońskie zaszkodzą nowej ustawie? – Mam nadzieje, że nie! – powiedział PAP ambasador RP w Waszyngtonie Ryszard Schnepf w niedzielę. Ale przyznał, że wydarzenia te nie budują dobrej atmosfery wokół nowej ustawy imigracyjnej, w tym ustawy JOLT, na której Polsce zależy.
Już w piątek, zanim policja schwytała drugiego z braci, republikański senator z Iowa Charles Grassley apelował, by nie spieszyć się z przyjmowaniem ustawy. – Musimy poznać dokładnie status imigracyjny ludzi, którzy sterroryzowali Massachusetts. To pomoże rzucić światło na słabości naszego systemu – powiedział. Dodał, że trzeba zastanowić się, jak „upewnić się, by ludzie, którzy chcą nas skrzywdzić, nie korzystali z przywilejów, jakie daje prawo imigracyjne, w tym ta nowa ustawa”.
Na te słowa natychmiast zareagowali autorzy ustawy, w tym republikańscy senatorowie. – Należy przyspieszyć prace nad ustawą, a nie zwalniać, by zidentyfikować 11 mln osób – powiedział w niedzielę w CNN Lindsey Graham z Karoliny Południowej. A demokratyczny senator z Nowego Jorku Chuck Schumer w tym samym programie wyjaśniał, że najgorszym rozwiązaniem będzie utrzymanie status quo. Nowa ustawa przewiduje bowiem znaczne wzmocnienie granicy z Meksykiem, a także tworzy system „śledzenia” imigrantów posiadających wizy, kiedy wyjeżdżają z kraju – wyjaśnił. Starszy z czeczeńskich braci w ubiegłym roku na sześć miesięcy wyjechał z USA do Rosji i, jak się spekuluje, mógł mieć wtedy kontakty z radykalnymi grupami islamskimi.
Także republikański senator John McCain z Arizony apelował, by nie wykorzystywać tragedii w Bostonie do „opóźniania lub zatrzymania reformy”. – Reforma wzmocni nasze bezpieczeństwo, bo pomoże nam dokładnie zidentyfikować tych, którzy wjeżdżają i wyjeżdżają z kraju – napisał w oświadczeniu.
Jeszcze inne argumenty przeciwko łączeniu bostońskich zamachów z debatą o reformie imigracyjnej podnoszą eksperci w tej dziedzinie. Ich zdaniem wątpliwe jest, by nawet najbardziej skrupulatne sprawdzanie wnioskujących o wizy imigracyjne zapobiegło bostońskiej tragedii, biorąc pod uwagę, że Dżochar i Tamerlan żyli w USA od 10 lat. W momencie przyjazdu do USA mieli odpowiednio po 9 i 16 lat.
Nie wiadomo jeszcze, jak wielu Amerykanów zmieniło zdanie o ustawie imigracyjnej pod wpływem bostońskich zamachów, co może być kluczowe dla jej losów. W sondażach zrealizowanych dla „WSJ” przed atakami 54 proc. respondentów mówiło, że imigracja wzmacnia USA, a 36 proc., że osłabia. Większość była za nową ustawą.
Tymczasem prezydent Barack Obama, dla którego reforma imigracyjna to priorytet na drugą kadencję, jakby uprzedzając reakcje, w nocnym wystąpieniu tuż po schwytaniu Dżochara podkreślił, że „Amerykę czyni najwspanialszym miejscem na świecie to, że przyjmujemy ludzi z całego świata, ludzi różnych wyzwań, narodowości. Więc w miarę jak dowiadujemy się więcej o tej tragedii, zachowajmy tego ducha otwartości – zaapelował.
Z Waszyngtonu Inga Czerny
(PAP)