Na małego pasażera lecącego z Puerto Vallarta w Meksyku do Denver w Kolorado na pokładzie samolotu linii Frontier na ziemi czekały już służby medyczne. U półtorarocznego dziecka stwierdzono opryszczkę wokół ust, na rękach i stopach. Tuż po wylądowaniu, dziecko zbadali czekający lekarze.
Jeszcze w powietrzu szefowa pokładu przez telefon kontaktowała się ze służbami medycznymi, którym opisała symptomy choroby małego pasażera, który także silnie gorączkował.
Na lotnisku w Denver pasażerów poproszono o opuszczenie samolotu bezpośrednio na płytę lotniska. „Już w chwili lądowania, kiedy nie podprowadzono maszyny pod rękaw, wiedzieliśmy, że musi być to coś poważnego” – relacjonował Dave Bridgeman, jeden z podróżnych.
Przedstawiciele Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom rozmawiali z opiekunami małego pasażera zaś opuszczających pokład samolotu pasażerów poproszono o pozostawienie numerów kontaktowych na wypadek, gdyby u dziecka stwierdzono zaraźliwą chorobę wirusową.
Rzeczniczka prasowa lotniska w Denver, Betty Rueda poinformowała, że rodzice dziecka odmówili poddania go leczeniu szpitalnemu. Symptomy choroby nie nakazywały zaś natychmiastowego udzielenia pomocy medycznej.
ZG (CNN)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.