Prezydent zapowiedział zbadanie przyczyn rosnących gwałtownie cen paliwa. Barack Obama chce sprawdzić, czy spekulanci nie dorabiają się kosztem milionów zwykłych Amerykanów, którzy coraz dotkliwej odczuwają podwyżki cen benzyny.
Podczas wizyty w Reno, w stanie Nevada, gdzie prezydent zbierał fundusze na swoją kampanię wyborczą, Obama poinfomorwał o powołaniu specjalnego zespołu, którego zadaniem będzie ustalenie czy gwałtowny wzrost cen nie jest wynikiem działania spekulantów. Zadania tego podejmą się przedstawiciele Departamentu Sprawiedliwości.
„Zrobimy wszystko aby nikt nie dorabiał sie kosztem zwykłych Amerykanów” – zapowiedział stanowczo prezydent.
Jednak Prokurator Generalny Eric Holder wykazuje zdecydowanie mniej entuzjazmu w śledzeniu ewentualnych spekulantów i oszustów, i twierdzi, że niewiele da się w tej sprawie zrobić. Holder uważa, że za wzrostem cen paliwa stoją najzwyczajniej prawa wolnnego rynku, a w tym wypadku zależność podaży od popytu oraz wydarzenia na Środkowym Wschodzie i w Północnej Afryce.
Prokurator generalny zapowiada jednak, że uważnie przyjrzy się rynkowi paliw, by mieszkańcy USA mieli pewność, że nie przepłacają z powodu nielegalnych działań i manipulacji. „Jeśli ceny wzrastają na skutek na niedozwolonych praktyk i cierpią na tym klienci, władze federalne i stanowe podejmą szybkie działania.” – dodał Holder.
W czwartek benzyna osiągnęła w USA najwyższą cenę od 33 miesięcy. Ropa zdrożała od początku roku o 23 proc. Średnia cena galona benzyny na stacjach paliw wynosiła w USA 20 kwietnia 3,84 USD, najwięcej od 16 września 2008 roku
Jako że, jak na razie, nie ma żadnych dowodów, by ktoś manipulował cenami paliw, pojawiają sie głosy, że prezydnet Obama ceny paliw wykorzystuje do kampanii wyborczej i chce w ten sposób zdobyć popracie Amerykanów. Obietnice stanowczych działań mają ich uspokoić i pokazać, że władze rozumie ich frustrację.
MK