Gwałtowne burze, które przetoczyły się przez Ohio Valley i wybrzeże Atlantyku w czwartek w nocy zabiły dwie osoby, a do piątku w południe około 100 tysięcy ludzi wciąż pozostawało bez prądu w stanach Nowy Jork, Ohio i Pensylwania.
W wyniku burz wytworzyło się przynajmniej jedno tornado, które spowodowało zniszczenia w mieście Elmira, w stanie Nowy Jork. Wiatr przewracał i wyrywał drzewa z korzeniami, wyginał znaki drogowe. Kilka samochodów zostało zgniecionych, ale nie odnotowano ofiar.
Natomiast w Genesee, w Pensylwanii, zginęła obozowiczka, którą przygniotło drzewo, gdy schroniła się w swoim samochodzie. Kolejną ofiarą był 61-letni mężczyzna, który zginął na Brooklynie, gdy około 8.00 wieczorem zawaliło się na niego rusztowanie przy kościele. Rzecznik policji przypuszczał, że w dach budynku mógł uderzyć piorun, co spowodowało, że oderwały się cegły i spadły na rusztowanie.
Przez nawałnice w czwartek nie wystartowało ponad 900 samolotów – podaje FlightAware. Najwięcej lotów anulowano na lotnisku LaGuardia w Nowym Jorku.
Meteorolodzy zanotowali wiatr wiejący z prędkością 113 km/h w części Ohio, Kentucky, Pensylwanii i Oklahomie.
Najwięcej domostw odciętych od elektryczności było w Pensylwanii – w piątek rano aż 85 tys. W Nowym Jorku prądu nie miało 34 tys. klientów, a w Ohio ok. 13,500.
Gwałtowne burze nad północno-wschodnią częścią USA być może osiągnęły status zjawiska pogodowego zwanego „derecho”, długiej i powodującej zniszczenie na dużym obszarze burzy wiatrowej. W skutkach przypomina ona tornado, jednak zazwyczaj zostawia pas zniszczeń ciągnący się w jednym kierunku.
Według najnowszych prognoz gwałtowne burze mogą prezjść w piątek po południu nad Wirginią, Karoliną Północną i Ohio Valley. Na drodze nawałnic leżą miasta Roanoke, Richmond i Lynchburg.
Natomiast wieczorem burze mogą objąć Waszyngton (D.C.), Norfolk, Raleigh, Baltimore, Atlantic City i Filadelfię.
as
