Kierowca Toyoty prius, która rzekomo rozpędziła się do ponad 90 mil na godzinę i nie mogła wyhamować, mógł całą historię najzwyczajniej zmyślić. Wall Street Journal pisze, że oględziny auta przeprowadzone przez federalnych inspektorów wykazały, że hamulce wcale nie były wciskane z dużą siła i przez długi czas, jak utrzymywał James Sikes.
W poniedziałek 61-letni kierowca zadzwonił na numer alarmowy 911 aby zgłościć, że jedzie po autostradzie numer 8 niedaleko San Diego i nie może się zatrzymać. Sikes powiedział dyspozytorowi, że jego prius samoczynnie przyspieszył i auto nie zatrzymuje się, pomimo że z całych sił naciska on pedał hamulca. Samochód udało się zatrzymać po około 20 minutach, z pomocą patrolu policji stanowej.
Feralny prius szybko wzięty został pod lupę federalnych inspektorów z Krajowej Administracji Bezpieczeństwa Transportu (NHTSA). Po dokładnych oględzinach samochodu stwierdzili oni, że co prawda hamulce są nieco zużyte, to nie na tyle żeby potwierdzić wersję o ich wciskaniu z dużą siłą, przez okres 20 minut. Wniosek ten został potwierdzony przez trzy niezależne źródła.
Dalsze ustalenia dochodzenia nie są jeszcze znane. W historii Sikesa jest wiele nieścisłości. Funkcjonariusz, który obecny był na miejscy zdarzenia zeznał, że rzeczywiście widział światła hamowania i czuł swąd spalonego metalu. Jednocześnie ustalono, że Sikes nie zastosował się do wskazówek operatora z centrum 911, który kazał mu wrzucić w samochodzie neutralny bieg.
Media co raz częściej spekulują, że historia z rozpędzonym samochodem mogła zostać zmyślona przez jego właściciela.
MNP (Wall Street Journal)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone