10-miesięczna Lisa Irwin ostatni raz widziana była w miniony wtorek 4 października. Tego ranka jej rodzice zgłosili policji nagłe zniknięcie dziewczynki z jej łóżeczka. Czy dziecko zostało porwane? Czy rodzice wiedzą co stało się z Lisa? – te pytania od tygodnia nurtują śledczych i zwykłych Amerykanów.
Jeremy Irwin i Deborah Bradley o zniknięciu ich 10-miesięcznej córeczki zaalarmowali policję z Kansas City we wtorek rano. Według rodziców Lisa Irwin zniknęła ze swego łóżeczka, prawdopodobnie nad ranem 4 października. Zrozpaczeni rodzice przed kamerami apelowali do osoby, która według nich porwała ich dziecko, aby nie robiła mu krzywdy i by oddała im Lisę. Apele do dziś nie przyniosły skutku.
Policja wystosowała tzw. amber alert, publikując zdjęcia Lisy, mając nadzieję że znajdą się osoby, które udzielą informacji prowadzących do odnalezienia dziewczynki. W poszukiwania włączyło się także FBI.
Jak zwykle w takich przypadkach, pod ostrzałem pytań znaleźli się rodzice dziecka. To oni ostatni raz widzieli Lisę, to z ich domu zniknęło dziecko i to oni twierdzą, że do sypialni włamał się porywacz, który zabrał Lisę. Jeremy Irwin i Deborah Bradley współpracowali z policją i odpowiadali na wszelkie pytania. Kiedy jednak w dwa dni po zniknięciu córeczki przestali kooperować ze śledczymi, coraz głośniej zaczęło się pojawiać pytanie, czy rodzice mówią prawdę i czy mają coś wspólnego ze zniknięciem Lisy.
Po trzech dniach przerwy rodzice Lisy znów zdecydowali się na współpracę z policją. Swoją wcześniejszą postawę tłumaczyli „zmęczeniem ciągłymi pytaniami” śledczych. Matka dziecka przyznała, iż została przez prowadzących dochodzenie nieformalnie oskarżona o związek ze zniknięciem Lisy.
Policjanci twierdzą, że bez pomocy rodziców trudno będzie odnaleźć dziewczynkę. W tej sprawie ważny jest każdy ślad, odcisk palca, każda informacja.
Eksperci w oparciu o statystyki dotyczące zaginięć dzieci, zgromadzone na przestrzeni lat twierdzą, że przypadki uprowadzenia maluchów przez nieznajomych są niezwykle rzadkie. Co nie znaczy, że się nie zdarzają. Jak mówi Ernie Allen z Krajowego Centrum ds. Zaginionych i Maltretowanych Dzieci, na 278 przypadków zaginięć dzieci po niżej pierwszego roku życia w ciągu ostatnich 30 lat ,tylko 13 razy niemowlaki zostały porwane przez obcych ludzi. W większości przypadków za zniknięcie, a często śmierć dziecka odpowiedzialni sa bliscy krewni, najczęściej rodzice.
Jeżeli jednak Lisa Irwin została porwana, wciąż jest szansa, że dziewczynka żyje. Tak małe dzieci zazwyczaj padają ofiarami uprowadzenia przez osoby, które nie chcą ich skrzywdzić, lecz zająć się nimi jak swoimi własnymi dziećmi, które labo stracili albo w ogóle nie mogą mieć.
Policja przyznaje, że do tej pory nie ma żadnych śladów, które mogłyby doprowadzić do odnalezienia dziewczynki.
mp
