Sprawa rozpatrywana pierwotnie w Arizonie w 2009 roku, trafiła do sądu apelacyjnego w San Francisco w lutym br. W ostatni piątek tamtejszy sędzia nie dopatrzył się nieprawidłowości w wydanym wcześniej wyroku i podtrzymał decyzję według, której Roger Barnett nie może argumentować, iż działał we własnej osobie.
„Wnoszący odwołanie sam przyznał w trakcie procesu, że żadna z zatrzymanych przez niego osób nie była uzbrojona i niczym mu nie groziła. Tym samym nie działał w warunkach obronie koniecznej” – uznał sędzia.
Na farmie Rogera Barnetta w środku nocy schroniło się 24 nielegalnych imigrantów. Mężczyzna zatrzymał ich grożąc bronią i poszczuciem psem. Jedna z czterech kobiet, które były w grupie i wniosły pozew twierdzi, że została przez niego kopnięta.
John Kaufmann, adwokat Barnetta nie wyklucza, że będzie domagał się ponownego rozpatrzenia sprawy. Jego zdaniem wyciągniecie broni było uzasadnione.
Kaufmann podkreśla, że jego klient schował ją gdy zorientował się, że nielegalni imigranci nie są uzbrojeni.
Sprawa Barnetta budzi duże zainteresowanie i kontrowersje. Skazany na zapłacenie 87 tys. dolarów odszkodowania ma wielu zwolenników wśród farmerów z Arizony, którzy argumentują, że źle chroniona granica naraża ich na niebezpieczeństwo ze strony nielegalnych migrantów i zagraża ich własności.
Przypominają oni także, że jeden z farmerów mających rancho w pobliżu Barnetta został zastrzelony na swojej posesji, najprawdopodobniej przez członków gangu przemycającego narkotyki z Meksyku do USA.
Źródło: Arizona Daily Star i Nowy Dziennik