Logika rynkowa każe budować cztery kąty o powierzchni pięciu stołów do ping-ponga. Przesada? Rada miejska w San Francisco miała we wtorek głosować nad obniżeniem minimalnej powierzchni mieszkań w mieście do 20 metrów kwadratowych, ale wybuchła tak zażarta dyskusja, że głosowanie przełożono na listopad.
Inicjator przepisów Scott Wiener przekonuje, że malutkie mieszkania to rozwiązanie dla singli, studentów i osób starszych, które przez niebotyczne czynsze nie mogą pozwolić sobie na zakup własnego lokum.
Krytycy pomysłu ripostują, że problem wysokich czynszów i tak pozostanie, a San Francisco potrzebuje mieszkań dla rodzin, a nie dla kogoś, komu wystarczy „kąt do spania”.
Od kiedy giganci technologiczni, w tym Twitter i Zynga, zaczęli umieszczać kilka lat temu swoje siedziby w centrum miasta, z dala od Doliny Krzemowej, sprowadzając przy tym do San Francisco dobrze zarabiających pracowników zagranicznych, ceny czynszów idą w górę.
Średni czynsz kawalerki w mieście wynosi 2,126 dolarów na miesiąc, 22 procent więcej niż w 2008 roku – podaje RealFacts, firma monitorująca ceny wynajmu w całym kraju.
A koszt wynajęcia 20-metrowego mieszkania zmieści się w przedziale 1,200-1,500 dolarów. Radny Scott Wiener przywołuje statystyki biura spisu powszechnego mówiące, że i tak 40 proc. mieszkańców miasta to osoby żyjące samotnie.
Czytaj też: Nowojorczycy będą mieszkać na 25 metrach kwadratowych
Wprowadzenie podobnych standardów rozważa się w całym kraju. Ostatnio Nowy Jork zatwierdził program pilotażowy na budowę mieszkań o powierzchni 25 m. kw. W San Jose, 60 mil na południe od San Francisco, deweloperzy już dostali zielone światło na budowę 20-metrowych mieszkań. Podobne projekty pojawiały się w Seattle, Chicago i Bostonie.
as