Amerykańscy technicy w samolocie Boeing 767, który we wtorek lądował awaryjnie w Warszawie, zastali „wyciśnięty” bezpiecznik awaryjnego wypuszczania podwozia – twierdzi Nasz Dziennik. Gazeta zastanawia się, czy doszło do awarii bezpiecznika czy też może nie aktywowała go załoga samolotu?
Polska wciąż żyje brawurowym lądowaniem samolotu Boeing 767 „na brzuchu” na warszawskim Okęciu. Samolot lecący z Newark do Warszawy z 231 osobami na pokładzie bezpiecznie posadził na płycie lotniska kpt Tadeusz Wrona. Lądowanie maszyny pokazywały telewizje na całym świecie, a eksperci nie szczędzili kapitanowi wyrazów uznania.
Zobacz: Wideo. Samolot LOT z Nowego Jorku lądował bez podwozia w Warszawie
Mimo wielokrotnych prób, w tym próby przeciążenia grawitacyjnego, załodze samolotu nie udało się we wtorek wypuścić podwozia. Gazeta pisze, że amerykańscy specjaliści biorący udział w oględzinach samolotu po lądowaniu zastali „wyciśnięty” bezpiecznik awaryjnego. System awaryjny wypuszczania podwozia ma swój bezpiecznik w szafie za pilotami. Jeśli jest on wyłączony, dalsze procedury nie mogą zakończyć się powodzeniem – pisze gazeta.
„W tym kontekście interesujące jest, że po awaryjnym lądowaniu i uniesieniu samolotu służby techniczne zdołały uruchomić system awaryjny i wypuścić podwozie z kokpitu. Słowem, system zadziałał prawidłowo. Dlaczego nie funkcjonował w powietrzu?” – pyta autor artykułu w NDz.
Możliwości są dwie: albo bezpiecznik uległ awarii… albo załoga nie wcisnęła go. Pozwoli to ustalić analiza zapisu z czarnych skrzynek na pokładzie Boeinga 767.
„Nie komentujemy tej wiadomości; do czasu wydania wstępnego raportu o tym zdarzeniu nie będziemy przekazywać żadnych wyników z badania” – powiedział w sobotę w rozmowie z dziennikarzami agencji PAP wiceprzewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, Maciej Lasek. Dodał, że „komisja nie przekazywała takiej oficjalnej wiadomości”.
Wstępny raport z prac komisji badającej awaryjne lądowanie Boeinga 767 najprawdopodobniej będzie gotowy pod koniec listopada.
Zobacz: Ameryka pod wrażeniem wyczynu polskiego pilota, Tadeusza Wrony
km