W ubiegłym tygodniu amerykański ambasador w Niemczech ustalił nowy precedens w relacjach dyplomatycznych. Philip Murphy w otwartym liście skierowanym do niemieckich kibiców piłki nożnej, określił ich mianem „jerks”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „kretyni”. To najprawdopodobniej pierwszy taki przypadek w historii, jednak całkowicie uzasadniony.
Na wstępie swojego listu, skierowanego przede wszystkim do niemieckich kibiców piłki nożnej, Philip Murphy pisze tak:
„Kretyni są wszędzie.
Kretyni są tam, skąd pochodzę w Ameryce oraz w sercu Europy – w Berlinie.
Kretyn to ktoś, kto nie okazuje szacunku innym, bo ci ubierają się inaczej, rozmawiają w inny sposób, mają ciemniejszy kolor skóry lub dlatego, że ich oczy mają nieco inny kształt niż oczy miejscowej ludności.
(…) kretyni to również ludzie, którym słabość charakteru i brak szacunku do ich samych każe umniejszać i zawstydzać innych, aby pozbyć się poczucia mniejszości. Naszym zadaniem jest zmienić sposób myślenia takich ludzi. Jednak najpierw musimy stawić im czoła. Ponieważ każdy czyn i słowo mają swoje konsekwencje.”
Ostre słowa Philippa Murphyego to komentarz do niedawnego wydarzenia na niemieckim stadionie. Po meczu berlińskiego klubu Hertha BSC amerykański dyplomata o czarnym kolorze skóry został publicznie poniżony przez dwóch niemieckich kibiców – został popchnięty, oblany piwem i słownie obrażony. Na miejscu szybko pojawiła się liczniejsza grupka niemieckich kibiców, doszło do przepychanki.
Otwarty list amerykańskiego ambasadora w Niemczech był gorzką reakcją na poniżenia, jakich doznali jego współpracownicy.
Całą sprawę Murphy trafnie podsumowuje, pisząc, że „rasizm nie należy do przeszłości – zarówno w USA, jak i w Niemczech”. Zdaniem Murphy’ego rasizm stanowi realny problem, którego nie można tolerować za żadną cenę.
„O takich rzeczach się nie zapomina” – dodaje amerykański wysłannik w Berlinie.
AS