Wciąż nie wiadomo, czy jutro na Florydzie dojdzie do spalenia 200 egzemplarzy Koranu. Pastor Terry Jones ogłosił, że wycofuje się z tego zamiaru. Kilka godzin później oświadczył jednak, że został oszukany i że może dojść do palenia muzułmańskiej świętej księgi.
Pastor Terry Jones poinformował wczoraj dziennikarzy, że rezygnuje z palenia Koranu w zamian za wycofanie się przez imama z Nowego Jorku z budowy islamskiego ośrodka niedaleko miejsca zamachów z 11 września. „Amerykanie nie chcą meczetu w tym miejscu, a muzułmanie nie chcą abyśmy palili Koran” – powiedział pastor z małej wspólnoty na Florydzie. „Imam zgodził się przenieść meczet, my rezygnujemy z sobotniej imprezy”. Nowojorski imam Feisal Abdul Rauf zaprzeczył jednak, że zawarł układ z Jonesem. Inny imam, Muhammad Musri z Florydy powiedział z kolei, że jedyne co obiecał pastorowi to to, że polecą razem do Nowego Jorku na rozmowy z Raufem. Pastor Terry Jones oświadczył później, że został okłamany. Podkreślił, że w tej sytuacji ponownie rozważy zorganizowanie palenia Koranu.
Tymczasem media podały, że ofertę kupna działki, na której miałoby stanąć islamskie centrum Park 51, złożył miliarder Donald Trump. List, do jakiego dotarła stacja CNN potwierdza, że Trump zaoferował za zakup tej lokalizacji kwotę 6 milionów dolarów. To o 25 proc. więcej niż cena, jaką w ubiegłym roku zapłacił za zakup posesji jej obecny właściciel.
W liście do Hishama Elzanaty’ego Trump napisał, że chce kupić posesję nie ze względu na jej “spektakularną lokalizację” ale ze względu na fakt, że chce zakończyć spór, jaki wokół budowy centrum rozgorzał.
Miliarder stawia jednak jeden warunek: Elzanaty nie może nigdy wybudować meczetu w promieniu siedmiu przecznic od Ground Zero.
Około 200 egzemplarzy Koranu chce spalić publicznie pastor Terry Jones z liczącego około 50 wiernych ewangelikalnego Kościoła Dove World Outreach Center w Gainesville na Florydzie, by „uczcić” rocznicę zamachów terrorystycznych sprzed dziewięciu lat. Kościół wezwał wiernych z innych ośrodków religijnych do oddania w podobny sposób hołdu ofiarom ataków na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku.
Inicjatywa ta wywołała wiele protestów. Prezydent USA Barack Obama nazwał ten plan „bonanzą rekrutacyjną” dla Al-Kaidy. Ostrzegł, że mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu żołnierzy amerykańskich oraz doprowadzić do aktów przemocy w Afganistanie i Pakistanie.
O odwołanie akcji apelowali amerykańscy politycy, wojskowi oraz przedstawiciele amerykańskich muzułamanów.
W czwartek z pastorem spotkali sie agenci FBI, którzy przekonywali, że realizacja kontrowersyjnego planu będzie stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa amerykańskich obywateli.
MNP (CNN, CBS, inf.wł)
