Na imieninach u szefa
Chicago (Inf. wł.) – Tradycja spotkań towarzyskich z okazji Dnia św. Józefa w klubie sportowym Eagles ma już ponad pięćdziesiąt lat – wyznał Józef Zyzda, honorowy prezes “Orłów” podczas zabawy, która szesnastego marca z udziałem blisko dwustu osób odbyła się w siedzibie własnej klubu przy 5844 N. Milwaukee w Chicago.
– O ile dobrze pamiętam, to zaczęliśmy ich urządzanie jeszcze w siedzibie klubu na ulicy Ashland. Później organizowaliśmy je w lokalu na Fullerton, a od kilkunastu lat spotykamy się tutaj, przy 5844 N. Milwaukee. Tylko dwa lata temu impreza się nie odbyła i bardzo tego żałuję.
Na tych imprezach wszyscy się bawimy jak jedna, wielka rodzina. Dzisiaj jest ponad sto siedemdziesiąt osób. Na sali są obecni i byli piłkarze, działacze i przyjaciele. W tym gronie wszyscy się znają i wspaniale bawią. Mają okazję wspólnie się spotkać, żeby zarówno wspominać dawne sukcesy, jak i rozmawiać o teraźniejszości oraz przyszłości swojej ukochanej drużyny. Osobiście również bardzo się cieszę, że mogę w tym gronie spędzić również swój imieninowy wieczór – podkreślił wieloletni prezes klubu i założyciel piłkarskiej Ligi Metropolitan w Chicago.
W gronie uczestników “Józefinek”, którzy do późnych godzin nocnych bawili się przy muzyce Marka Kulisiewicza można było spotkać wiele ciekawych postaci polonijnej piłki. Do tego grona z pewnościa należy zaliczyć Tadeusza Kraffta, jednego z najlepszych napastników polonijnej drużyny lat dziewięćdziesiątych, który na imprezie pojawił się towarzystwie Małgorzaty Wróbel.
– Niestety, lata szybko biegną i wspomnienie wydarzeń na murawie, których byłem uczestnikiem coraz bardziej zaciera się w pamięci, ale dzięki “Józefinkom” pozostaje więź z kolegami z boiska, działaczami i kibicami – wyznał Tadeusz Krafft.
– Moja przygoda z piłką definitywnie zakończyła się siedem lat temu, gdy uruchomiłem własną firmę. Teraz trzeba myśleć o biznesie, ale zawsze musi znaleźć się czas, żeby spotkać się na imieninach naszego szefa, prezesa Józefa Zyzdy. Dla mnie to już chyba trzydziesta impreza i z pewnością nie ostatnia. Te tradycję należy kultywować – podkreślił czołowy snajper “Orłów”.
Jednym z działaczy przez wiele lat związanym z klubem jest Leszek Synowiec, który wraz z Elżbietą i Zenonem Orlińskimi oraz gronem przyjaciół uczestniczył w klubowych “Józefinkach”.
– U nas zawsze panuje znakomita atmosfera. Są zawodnicy i działacze. Dla mnie to jubileuszowa, bo dwudziesta piąta impreza. Zawsze z nostalgią wracam do lat dziewięćdziesiątych minionego wieku, kiedy pierwsza drużyna zdobywała amatorski i zawodowy Puchar Ameryki. Trenerem pierwszej drużyny był wtedy “Henio” Apostel. Miałem wtedy przyjemnośc bycia osobą odpowiedzialną za sprawy sportowe.
To były niesamowite przeżycia, do których ze szczególną estymą wraca się będąc w klubowej izbie pamięci – podkreślił Leszek Synowiec, którego spotkałem podczas oprowadzania po klubowym muzeum młodszych kolegów. Jednym z nich był Michał Wieleba, który jeszcze jako zawodnik Motoru Lublin miał okazję grać z “Królewskimi”.
– W roku dwutysięcznym pierwszym, podczas zgrupowania zimowego Motoru Lublin w Szwajcarii mieliśmy okazję zagrać sparing z Realem Madryt. Wtedy w ekipie “Królewskich” grał Laudrup, Raul, Zamorano i wielu innych wspaniałych piłkarzy. Oczywiście przegraliśmy to spotkanie i nawet nie bardzo pamiętam wynik, ale pozostało miłe wspomnienie. Trzy lata później znalazłem się w pierwszej drużynie Eagles. Parę lat temu zasiliłem ekipę “Over 30”, gdzie gram do tej pory – wyznał Michał Wieleba.
Obecnie kubowi prezesuje Antoni Cieciński, funkcję wieceprezesa piastuje były zawodnik, a obecnie biznesmen i działacz piłkarski Mirosław Gębka, który w rozmowie ze mną podziękował sponsorującym “Józefinki” firmom: “North Star Food“, “Ludwig Foods” i “Ludwig Dairy”, i osobom czuwającym nad przygotowaniem imprezy.
– Szczególne słowa uznania należą się Antoniemu Myślińskiemu, naszemu gospodarzowi, który całość przygotował i zorganizował. Wszystkim obecnym na sali panią i panom, którzy noszą imię Józef, wręczyliśmy po butelce szampana. Był wspaniały występ młodch adeptów muzyki z Akademii PASO. Orkiestra, która pod okiem Wojciecha Niewrzoła i Barbary Bilszty wspaniale zagrała utwory Wieniawskiego i kilka innych światowych przebojów muzyki klasycznej kończąc swój występ amerykańskim utworem “Indyk w trawie”.
Mieliśmy wybór królowej kwiatów, walczyk czekoladowy i loterię fantową. Cieszę się, że zawsze możemy liczyć na niezmordowanego Bonifacego Wróbla, popularnego “Bońka”, który od lat czuwa nad kulinarną stroną naszych spotkań, podczas których wykorzystując dyspensę kościelną nie tylko można wspaniale się bawić, ale także rozmawiać o piłce i zajrzeć do naszej sali pamięci, gdzie mieszczą sie trofea zdobyte przez nasze drużyny na przestrzeni blisko siedemdziesięciu pięciu lat – podkreślił wiceprezes.
“Józefinki” w klubie “Eagles” mają ponad pół wieku tradycji i nierozłącznie są związane z osobą wieloletniego, a obecnie honorowego prezesa klubu Józefa Zyzdy będącego przez ponad cztery dekady “ojcem” skucesów sportowych i organizacyjnych chicagowskich “Orłów”, które nadal wzbijają się do lotu odnosząc mniejsze i większe zwycięstwa.
Między innymi w zakończonym parę tygodni temu sezonie halowym Ligi Metropolitan dwie drużyny odniosły końcowy sukces nie przegrywając spotkania, a pierwsza ekipa ustanowiła swoisty rekord wygrywając wszystkie pojedynki w metropolitalnej ekstarklasie. Dużym sukcesem organizacyjnym i sportowym jest działająca pod okiem Jacka Tyszki Akademia Piłkarska kształcąca nowy narybek, który miejmy nadzieję nawiąże do sukcesów sprzed ćwierćwiecza, czego piłkarzom i działaczom serdecznie życzymy, aby było co wspominać podczas kolejnych “Józefinek”.
Tekst i zdjęcia:
AB/NEWSRP
(Zdjęcia dostępne są na stronie: www.newsrp.smugmug.com)
