Taste of Chicago 2011
Chicago (Inf. wł.) Trzeci lipca był ostatnim dniem rozpoczętego 24 czerwca największego festiwalu kulinarno-artystycznego w USA, za jaki uważany jest doroczny „Taste of Chicago”, nazywany również przez niektórych nieoficjalnymi mistrzostwami świata w „obżarstwie”. Organizator, którym w tym roku po raz pierwszy był Chicago Park District ocenia, że pomimo nienajlepszej w dalszym ciągu sytuacji ekonomicznej w ciągu dziesięciu dni trwania imprezy odwiedziło ją blisko trzy miliony osób, konsumując setki ton kiełbas, udek, żeberek ciast i innych specjałów nie wspominając o tysiącach hektolitrów wypitego piwa.
Na festiwalowych terenach rozciągających się w chicagowskim Grant Parku wzdłuż ulicy Columbus na odcinku od ulicy Balbo do ulicy Monroe nad zaspokojeniem apetytów czuwało blisko 60 restauracji. W tym gronie obecne były polonijne kuchnie reprezentowane od kilkunastu lat przez delikatesy „Kasia’s Deli” Kazimiery Bober, amerykańskie stoisko o polsko brzmiącej nazwie „Polka Sausage and Deli” oraz debiutujące stoisko „Bobak Sausage”.
– Tradycyjnie już największą popularnością u naszych klientów cieszyły się pierogi z serem i ziemniakami – wyznała kierująca blisko dwudziestoosobową załogą stoiska „Kasia’s Deli” Elżbieta Jakubowicz. – Pierogom nie ustępowała polska kiełbasa z rusztu i szaszłyki. Trudno oceniać ruch podczas poszczególnych dni trwania imprezy, bo był w dużej mierze zależny od pogody. W sobotę drugiego lipca grzało potężnie, co wielu ludzi odwiodło od wizyty w Grant Parku, natomiast dzisiaj, na finał, pogoda dopisała, nie jest już tak gorąco i to automatycznie przekłada się także na zainteresowanie jedzeniem – podkreśliła pani Elżbieta, która od 16 lat dowodzi na tym odcinku działalności rodzinnej firmy pani Kazimiery Bober. Należy podkreślić, że polonijne stoisko uzyskało w tym czasie dużą renomę i cieszy się dużą popularnością, o czym świadczą chociażby wizyty amerykańskich ekip telewizyjnych i prasowych. Kilka lat temu pierogami pani „Kasi” osobiście zajadał się prezydent Clinton. Jak podają organizatorzy, spośród oferowanych dań największym powodzeniem konsumentów cieszyły się wielkie indycze udka z grilla, sernik serwowany na patyku, pizza, kukurydza pieczona w kolbach oraz polskie pierogi.
Obok aspektu kulinarnego zakończony w minioną niedzielę festiwal miał bardzo wiele akcentów artystycznych i sportowych. Na festiwalowych estradach wystąpiło wielu znanych i lubianych muzyków, piosenkarzy i zespołów.
Na rozpoczęcie imprezy w Grant Parku rozbrzmiewała muzyka latynoska z grupą „Los Horoscopos de Durango” w roli głównej, natomiast na finał organizatorzy zaserwowali koncert Shane Harpera, który wraz z grupą „Greyson Chance” wręcz uwiódł muzycznie obecnych w koncertowej muszli nastolatków.
Obok wspomnianych już gwiazd w ciągu dziesięciu dni trwania imprezy na scenie można było zobaczyć i posłuchać między innymi takich zespołów i solistów, jak: „Artist Announced Soon”, „The Lemonheads”, „The Jayhawks”, „Donald Lawrence & Co.”, „Broadway in Chicago”, Natalie Cole, Natalie MacMaster i Lorette Lyn.
Nie mniejszym zainteresowaniem od popisów gwiazd cieszyły się występy licznych bardziej i mniej znanych grup muzycznych, które można było spotkać nawet na trawnikach i skwerach olbrzymiego parku.
Przez cały czas trwania festiwalu otwarte były liczne stoiska oferujące książki, czasopisma oraz różnego rodzaju usługi z zakresu malowania twarzy, tatuowania ciała, nauki rysunku, gry na instrumentach itp.
Olbrzymim zainteresowaniem zwiedzających, głównie dzieci i młodzieży, chociaż dorośli również nie stronili od udziału, cieszyły się stoiska oferujące wszelkiego rodzaju konkursy, loterie i zabawy sportowe z nagrodami. Dzieciaki mogły sprawdzić się na torze akrobatycznym, kręceniu obręczami na biodrach, w konkurencjach na celność rzutu piłką i woreczkami z „grochem”.
Na stoisku sponsorowanym przez Chicago Black-hawks każdy mógł sprawdzić swoje umiejętności trafiania krążkiem do mini bramki. Komu się to udało otrzymywał plakat z podobizną i podpisem jednego z chicagowskich hokeistów, którzy w poszczególne dni dyżurowali na placu zabaw. Na stoisku Chicago Fire kręcąc kołem fortuny można było także wejść w posiadanie różnych klubowych pamiątek i gadżetów. Dla osób, przedkładających nad dyscypliny wymagające wysiłku fizycznego te bardziej zmuszające do myślenia, przygotowano liczne szachownice.
Już po raz trzeci w historii imprezy goście wchodzący na tereny festiwalowe w Grant Parku byli kontrolowani, czy nie wnoszą broni lub innych niebezpiecznych narzędzi. W tym roku porządku i bezpieczeństwa obok umundurowanych policjantów strzegli funkcjonariusze w „cywilu”. Zgodnie z zaleceniami nowego szefa chicagowskiej policji podwojona została liczba patroli.
Tekst i zdjęcia:
AB/NEWSRP.com
(Zdjęcia dostępne na stronie: www.newsrp.smugmug.com)