0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaImigracjaNie ma słów dla tego, co się stało

Nie ma słów dla tego, co się stało

-

– Panie mecenasie, jak zdarzenie, którego ofiarą padł Polak, mogło się zdarzyć w kraju uchodzącym tradycyjnie za wzór polityki proimigracyjnej, jakim jest Kanada?
Jestem przekonany, że częściową przyczyną, dla której ta tragiczna historia przyciagnęła tak wielką uwagę opinii publicznej, jest fakt, że nikt, a już na pewno żaden Kanadyjczyk nie myśłał, że coś takiego może się w Kanadzie zdarzyć. Nie znamy wszystkich odpowiedzi, ale to znaczy, że nikt nie był przygotowany, by z własnej inicjatywy pomóc ani Zofii, ani Robertowi owego tragicznego dnia.

– Co pan myśli o działaniu podjętym przez Królewską Kanadyjską Policję Konną przeciwko Robertowi Dziekańskiemu?
Pozwólmy mówić zapisowi filmowemu, by odpowiedzieć, jak został potraktowany przez policję. Tu nie ma co dodawać. Poza może refleksją, że można by się spodziewać, iż istota ludzka, niezależnie od tego czy to jest to policjant czy nie, powinna być gotowa do poświęcenia 25-30 sekund na rozmowę z człowiekiem, by go zapytać, jak może mu pomóc, nim zdecyduje się na użycie siły. Zwłaszcza takiej, jaką niesie paralizator (taser).

– No właśnie, dlaczego przeciwko Polakowi użyto tasera, a nie innego środka przymusu bezpośredniego?
Na to pytanie musi odpowiedzieć policja. Jak dotąd nie wykazała, dlaczego to zrobiła. Są pewne spekulacje, iż dlatego, że rzecz działa się na lotnisku, a policja jest hiperwyczulona na wszystko, co się tam może zdarzyć. Inna, to taka, że właśnie lądował samolot z bardzo dużą liczbą pasażerów na pokładzie i trzeba było szybko „oczyścić” ten rejon sali przylotowej.

– Jak ocenia pan wiarygodność i siłę dowodów ze słynnego już nagrania dokonanego przez pasażera Pricharda? Jak ono zmieniło całą sytuację i szansę na sądzenie RCMP za jej działanie?
Nagranie zostało wykonane z ręcznej kamery wideo. Jest także nagranie z telefonu komórkowego, ale nie jest ono specjalnie wyraźne. Kiedy pierwszy raz oglądałem nagranie z koronerem, byłem pewien tego dowodu. Już mniej, gdy dostałem kopię nagrania. Powtórzę raz jeszcze: pozwólmy mówić nagraniu samemu za siebie.

– Dlaczego zdecydował się pan przyjąć tę sprawę?
Nie zabiegałem o tę sprawę. Zostałem przedstawiony pani Zofii, matce Roberta, ze względu na moje doświadcznie prawnicze i dorobek procesowy. Także zapewne na fakt, iż zanim zostałem prawnikiem byłem… oficerem Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej. Kiedy poznałem Zofię, usłyszałem o jej tragedii i niezmiernym cierpieniu, moje serce od razu zaczęło należeć do niej. Od razu postanowiłem też zrobić wszystko, co tylko w ludzkiej mocy, by jej pomóc.

– I jak pan widzi przyszłość tego?
Nigdy nie spekuluję na temat przyszłości. Sprawy muszą się posuwać krok po kroku w swoim czasie. Teraz jest to zapoznanie się z dotychczasowym śledztwem koronera i zgłoszenie gotowości w nim uczestniczenia.

– Co pan sugreowałby polskim władzom w tej sprawie?
Mam nadzieję, że polskie władze będą kontynuować nacisk na rząd Kanady, aby sprawa ta posuwała się naprzód szybko, oraz pomogą Zofii Cisowski w pokryciu niezbędnych kosztów prawnych związanych z jej prowadzeniem. Mam nadzieję, że polskie władze zechcą przyjąć na siebie aktywną i solidarną rolę starając się zrekompensować pani Zofii niewyobrażalną stratę, jaką poniosła, zważywszy, iż nie tylko straciła jedynego syna, ale nie jest w stanie podjąć obecnie jakiejkolwiek pracy.

– Jaka jest pańska refleksja nad tym, co się stało z czysto ludzkiego punktu widzenia?
Z ludzkiej perspektywy nikt już nie może pomóc w odwróceniu tego, co się stało, ale jest naszym obowiązkiem wyrażać swoje najgłębsze rozczarowanie i oburzenie działaniem obsługi lotniska i funkcjonariuszy władz imigracyjnych, którzy nie pomogli pani Zofii, gdy desperacko prosiła ich o pomoc nie wiedząc, co się dzieje z synem. Ponadto pozostaje pytanie, gdzie jest człowieczeństwo, kiedy człowiek pozostawiony jest samemu sobie, zagubiony i bez pomocy na… jednym z najnowocześniejszych i najpiękniejszych portów lotniczych na świecie, z czego dotąd jako mieszkańcy Vancouver tak byliśmy dumni. Zmusza to do konluzji, że nie jest ważne, jak miejsce wygląda i z jaką dumą się o nim mówi, ale co robią tam ludzie, jak są przygotowani do swej pracy i podania pomocnej dłoni tym, którzy w oczywisty sposób tego potrzebują.

– Nosi pan typowo ukraińskie nazwisko. Czy wspólne słowiańskie korzenie decydowały jakoś w podjęciu się pomocy matce Roberta?
Oczywiście czuję słowiańskie powinowactwo z panią Zofią, ale nie tylko ono powoduje mną do pomocy jej. Jaki człowiek może się spokojnie odwrócić od matki, która straciła jedynego syna, jej cały świat legł w gruzach, a najbliższa rodzina znajduje się daleko stąd, w Polsce? Jestem w stanie zrozumieć łatwo jej sytuację, nie tylko dlatego, że wywodzimy się z tego samego regionu Europy, ale dlatego, że przede wszystkim jesteśmy ludźmi.

Dziękuję za rozmowę.

REKLAMA

2091332689 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091332988 views

REKLAMA

2093129447 views

REKLAMA

2091333269 views

REKLAMA

2091333415 views

REKLAMA

2091333559 views