Amerykański bokser Andre Ward znów pokonał Rosjanina Siergieja Kowaliowa i zachował pasy mistrza świata WBA, IBF i WBO w wadze półciężkiej. Pojedynek w Las Vegas został przerwany w ósmej rundzie, zdaniem części ekspertów – przedwcześnie.
Do momentu przerwania konfrontacji Ward prowadził u dwóch sędziów 67:66, a Kowaliow u jednego 68:65.
„Czy teraz zasłużyłem na pozycję lidera w światowym rankingu bez podziału na kategorie. Zasłużyłem na to” – powiedział Ward. Jego rywal z kolei przyznał: „Chciałbym znów spotkać się z nim, bo ta walka została zastopowana przedwcześnie, mogłem walczyć”.
33-letni Ward jest niepokonany na zawodowych ringach, dotychczas wygrał 32 walki. Rok starszy Kowaliow ma na koncie 30 zwycięstw, dwie porażki i jeden remis.
Na tej samej gali złoty medalista igrzysk w Sydney i Atenach, 37-letni Kubańczyk Guillermo Rigondeaux (18-0) zachował tytuł czempiona WBA w wadze super koguciej. Pokonał przez nokaut w pierwszej rundzie Meksykanina Moisesa Floresa (25-1).
W tej potyczce też było sporo zamieszania, bowiem przez kilka minut sędziowie analizowali, czy nokautujące uderzenie zostało zadane prawidłowo i po drugie, czy przed gongiem. Wcześniej także Rigondeaux nieprzepisowo przytrzymywał jedną ręką przeciwnika. Ostatecznie przyznano wygraną zawodnikowi z Kuby.
(PAP)