W najbliższą niedzielę futboliści Chicago Bears meczem z Packers w Green Bay zainaugurują nowy sezon. Nie byłoby w tym nic szczególnego, choć potyczki obu zespołów od lat rozpalają namiętności kibiców, gdyby nie to, że będzie to mecz debiutu nowego szkoleniowca Bears Matta Nagy’ego oraz pozyskanego kilka dni temu Khalila Macka.
Mack w ciągu jednej nocy z piątku na sobotę ubiegłego tygodnia, bo tyle trwały negocjacje i targi generalnego menadżera Bears Bryana Pace z obrońcą Oakland Raiders, stał się największą gwiazdą „Niedźwiedzi”. I najdroższą. Nigdy jeszcze w historii NFL nie zapłacono obrońcy 141 milionów dolarów za sześcioletni kontrakt, w tym 90 mln gwarantowanych.
Pozyskanie Macka zmieniło perspektywę postrzegania Bears i w sposób jednoznaczny określiło przyszłość zespołu. Nie jest już ona malowana barwami marzeń i nadziei. Umiarkowani optymiści twierdzą, że powinna być zdecydowanie lepsza, ci, którzy mają bardziej rozpalone głowy, oczami wyobraźni sięgają już nawet po Super Bowl.
To już było i oby nie wróciło
W okresie trzyletniego trenerskiego panowania Johna Foxa, Bears rok po roku kończyli sezon na ostatnim miejscu w swojej dywizji, wygrali zaledwie 14 meczów, przegrywając 34. Proporcja wygranych do porażek wynosząca 0,29 procent jest drugim najgorszym wynikiem szkoleniowca w historii NFL. W tym okresie z rywalami z dywizji udało się wygrać tylko trzy razy, a 15 meczów zakończyło się porażkami.
W minionym sezonie regularnym z grupowymi rywalami Minnesotą Vikings, Detroit Lions i Green Bay Packers nie wygrali ani razu.
Chicagowianie nie mieli zwycięskiego sezonu od 2012 roku, a w ciągu ostatnich jedenastu lat tylko raz udało im się awansować do play-off. Tej passy Fox nie zdołał odwrócić. Dlatego już go w „Wietrznym Mieście” nie ma.
Era Nagy’ego
Tydzień po zwolnieniu Foxa stery zespołu przejął Matt Nagy, będący przez ostatnie dwa lata koordynatorem ofensywy Kansas City Chiefs. Zostało przed nim postawione zadanie pełnego wykorzystania potencjału rozgrywającego Mitchella Trubisky’ego i zmazanie fatalnych statystyk zespołu z ostatnich trzech sezonów.
39-letni Nagy spędził ostatnie dziesięć sezonów w NFL, wszystkie pod opieką Andy’ego Reida w Eagles i Chiefs. Pod jego kierunkiem ofensywa zespołu z Kansas zajęła w ubiegłym roku piąte miejsce w NFL.
Obecność w zespole Trubisky’ego niewątpliwie była zachętą do zaakceptowania oferty Bears, ale Nagy zastrzegł, że nie będzie on jego jedynym faworytem. Zapewnił, że dokona oceny każdego gracza i każdemu poświęci tyle samo czasu i pracy. Jednak choć powtarzał, że jest to gra zespołowa i wszyscy w drużynie są tak samo ważni, jak rozgrywający, to z pewnością Trubisky zaważył na tym, że znalazł się w Chicago.
Nagy przyznał, że poczuł natychmiastowy związek z Pace i chce pomóc mu w odwróceniu zespołu, który był na ostatnim miejscu w NFC North w czterech ostatnich sezonach. – Jedną z rzeczy, które zauważyłem od razu, jest zrozumienie, jak łatwe i silne będzie partnerstwo z Ryanem. Zbudujemy zespół rywalizujący, a na koniec będziemy mogli spojrzeć każdemu w oczy, szanować się i uśmiechać – zapewniał wówczas.
Nowy szkoleniowiec dostał za zadanie wypolerowanie Trubisky’ego i wykorzystanie jego największych atutów – silnej ręki i szybkości. Jeżeli to mu się uda, to zamieni trend porażek na wygrane oraz ocali swoją pozycję, zapewniając przy okazji długą przyszłość Pace’owi, który jest architektem sprowadzenia do Wietrznego Miasta najpierw Trubisky’ego, a później samego Nagy’ego.
Jednak to nie Trubisky jest teraz w centrum uwagi. Pojawiła się nowa gwiazda, autentyczna, nieprzereklamowana i przeceniana. Fani oszaleli na jej punkcie i patrzą na nią jak na wybawcę. Nazywa się ona Khalil Mack.
Hit hitów
Kiedy nadarzyła się okazja kupna jednego z najlepszych obrońców NFL, Pace nie zastanawiał się długo. Wiedział, że jest on nie tylko znakomity na boisku, również bezcenny w szatni. – Czujesz jego przywództwo, etykę pracy, profesjonalne zachowanie, dostrzegasz, jak bardzo zależy mu na tym, co robi. To jest to, co od razu błyszczy. On kocha tę grę, jest namiętny w niej, emanuje energią. Te cechy są zaraźliwe i udzielają się innym – zapewniał entuzjastycznie Pace.
Również życie Macka zmieniło się z prędkością kosmiczną. Nawet nie miał czasu pożegnać się z kolegami. – Jestem zszokowany, to działo się z mocą i siłą trąby powietrznej, ale czuję, że jestem z zespołem, który mnie chce i który zapłacił mi w sposób historyczny. Wielki kontrakt nie był jednak moim celem. To tylko jedna z części. Chcę być świetny, chcę być znany, jako jeden z najlepszych w tej grze. O to w tym wszystkim chodzi – deklarował na konferencji prasowej.
Mack przez cztery lata gry w Oakland Raiders nie opuścił żadnego z 64 meczów. W tym czasie powalił rywali 327 razy, rozgrywających dopadł aż 40-krotnie. Był dwa razy wybierany do drużyny gwiazd NFL, trzy razy grał w Pro Bowl, w 2016 roku został najlepszym pierwszoroczniakiem ligi.
Zdobycie Macka jest szczególnie ważne w kontekście gry przeciwko Aaronowi Rodgersowi z Packers, Kirkowi Cousinsowi z Vikings i Matthew Staffordowi z Lions. Są to specjalni rozgrywający wymagający specjalnego planu. Mack będzie główną figurą tego planu. Ma do tego umiejętności, predyspozycje i doświadczenie.
Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że Mack będzie pod presją, ale też każdy ma świadomość, że jego obecność zmienia perspektywę Bears. Nie będą już tylko intrygującym zespołem, budującym swoją siłę wokół Trubisky’ego.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, Niedźwiedzie mogą być jednym z najbardziej solidnych drużyn w lidze. Połączenie Nagy’ego i byłego trenera Oregon Marka Helfricha jako ofensywnego koordynatora daje „Niedźwiedziom” także szansę na pokonanie zakrętu w ofensywie.
Totalne przemeblowanie
Spośród 53 graczy, którzy znaleźli się w kadrze Bears w tym sezonie aż 47 zostało nabytych za czasów panowania Pace’a. Ze starej gwardii pozostali jedynie Josh Bellamy, Kyle Fuller, Charles Leno, Kyle Long, Sherrick McManis i Pat O’Donnell.
Szanse dostali wszyscy wybrani z tegorocznym drafcie, w tym „ósemka” Roquan Smith, który po trzymiesięcznej batalii w końcu dogadał się z władzami Bears i złożył podpis na kontrakcie. Spore nadzieje wiąże się także z Anthonym Millerem, do którego Trubisky z pewnością będzie posyłał sporo piłek. Tylko jaka będzie precyzja tych podań?
Trubisky miał słaby sezon debiutanta. Siedem przyłożeń i tyle samo strat, 77.5 pkt w ratingu rzutów nie może ani oszołomić, ani rzucić na kolana. Trudno jednak było wymagać od kogoś, kto w lidze uniwersyteckiej rozegrał tylko 11 meczów, by w swoim inauguracyjnym sezonie stał się gwiazdą NFL. Do tego potrzebny jest czas, praca i konsekwencja.
Jest szansa, wprawdzie niepotwierdzona w sparingowych meczach, że zbliżający się nowy sezon będzie dla Trubisky’ego bardziej pomyślny. Wiążę się ona także z osobą nowego trenera i ofensywnego koordynatora Helfricha. Próbują oni „zainstalować” znacznie bardziej nowoczesny system ofensywny, również stworzyć schematy gry, które będą wyzwalać z Trubisky’ego wszystko to, co w nim najlepsze.
Fatalna passa
Niedzielny pojedynek z Packers będzie okazją do odwrócenia fatalnej passy ostatnich piętnastu meczów obu zespołów. Bears tylko trzykrotnie cieszyli się ze zwycięstwa, natomiast 12 razy schodzili z boiska w minorowych nastrojach. Niewiele lepiej wygląda to w konfrontacji chicagowian z Rodgersem, który poległ tylko cztery razy, piętnaście zaś wygrał.
Aktualna dyspozycja rozgrywającego Packers jest jednak wielką zagadką. W ubiegłym sezonie z powodu kontuzji opuścił aż dziewięć meczów. Również spotkania przedsezonowe niczego nie wyjaśniły. Nie wiadomo również, w jaki sposób będzie on sobie poczynał z Mackiem, który będzie go ścigał od początku meczu, aż do jego końca. Jedno jest natomiast pewne. Spotkają się dwie gwiazdy mające aktualnie najwyższe kontrakty w NFL i ich dyspozycja może się okazać kluczowa dla losów meczu
Dużo będzie też zależeć od Trubisky’ego. Jeżeli znajdzie sposób na to, by dotrzeć do „czerwonej strefy”, by później dać szansę wykazania się biegaczom Jordanowi Howardowi i Tarikowi Cohenowi, to wszystko może się zdarzyć. Łącznie, z tym że fatalny trend potyczek z Packers zostanie odwrócony.
Dariusz Cisowski