Koszykarze Loyola Ramblers pokonali w pierwszej rundzie turnieju finałowego NCAA Miami Hurricanes 64:62 i w walce o „słodką szesnastkę” zagrają w sobotę z rozstawionymi z „trójką” Tennessee Volunteers.
Loyola w ostatnich latach była znana przede wszystkim z osiągnięć swoich siatkarzy, którzy dwukrotnie zdobyli mistrzostwo NCAA. Koszykarze byli w cieniu, choć to przecież oni w 1963 roku zostali najlepszym akademickim zespołem USA, a dwadzieścia dwa lata później bardzo poważnie liczyli się w turnieju finałowym. Od tego czasu sukcesów jednak nie było praktycznie żadnych. Aż do tego roku.
Zdecydowane zwycięstwo w swojej dywizji Missouri Valley, a przede wszystkim grudniowa wygrana na Florydzie z utytułowanymi Gators 65:59, dawała nadzieję nie tylko na awans do marcowego szaleństwa, również na odegranie w nim roli Kopciuszka.
Pierwszy krok został zrobiony w czwartek. Jedyny przedstawiciel Illinois w tegorocznych finałach, rozstawiony w swojej ćwiartce z 11. numerem pokonał wyżej notowanych Miami Hurricanes (5).
Faworyt dyktował warunki praktycznie od początku spotkania, choć ani razu nie udało mu się osiągnąć większej przewagi. Loyola doszła rywala w samej końcówce. Przy stanie 61:62 Hurricanes wykonywali rzut osobisty i gdyby został on wykorzystany, pewnie byłoby po meczu, ale nie został. Po niesamowitej walce na tablicy piłkę przejęli Ramblers. W ciągu sześciu sekund trafiła ona do rąk Donte Ingrama, a ten celnym trafieniem za trzy punkty w ostatniej sekundzie nie tylko stał się bohaterem meczu, również kandydatem do najbardziej spektakularnej akcji turnieju.
W sobotę w pojedynku o „słodką szesnastkę” Ramblers zagrają z Tennessee Volunteers, którzy rozbili w pierwszej rundzie Wright State 73:47. Jeżeli „jedenastka” pokona „trójkę” i awansuje do grona szesnastu najlepszych zespołów akademickich USA, śmiało będzie można napisać, że Kopciuszek zawitał do „Wietrznego Miasta”. Go Ramblers!
Dariusz Cisowski