Agnieszka Radwańska przyznała, że w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Australian Open przydarzył się jej słabszy moment, który kosztował ją stratę seta. – Cieszę się, że zdołałam wrócić do dobrej gry w trzecim i wygrać mecz – zaznaczyła polska tenisistka.
Rozstawiona z „trójką” Radwańska pokonała Bułgarkę Cwetanę Pironkową 6:1, 4:6, 6:1.
– Pierwsza partia była szybka. Grałam bardzo dobrze. Zaczęłam naprawdę agresywnie. W drugiej nieco się cofnęłam, a Cwetana nieco lepiej się spisywała. Byłam wówczas trochę zbyt wolna. Tak to zazwyczaj wygląda. Cieszę się, że byłam w stanie grać znowu dobry tenis w trzecim secie i wygrać mecz – podsumowała na konferencji prasowej Polka.
Dziennikarze zwrócili uwagę na to, że zawodniczka pochodząca z Krakowa zakończyła pojedynek asem. Spytali o rolę serwisu w jej grze.
– Wciąż w tym elemencie mam wzloty i upadki. Muszę się naprawdę skupić na tym elemencie. Czasem nie idzie to po mojej myśli. Procent skuteczności nie jest tak dobry jak powinien. W niektórych spotkaniach jednak serwis bardzo mi pomaga i zyskuję dzięki niemu sporo czasu. Muszę się skupić na nim, zwłaszcza w ważnych momentach. Czasem nie wykorzystuje się go maksymalnie. To działa automatycznie, a wtedy piłka wraca jeszcze szybciej po returnie i jest się w kłopocie.
Polka zebrała pochwały zwłaszcza za jedno z wtorkowych zagrań, tzw. tweener. W biegu odbiła między nogami – stojąc tyłem do kortu – piłkę posłaną w okolice końcowej linii.
– Nie miałam wówczas wyboru, musiałam zrobić tweener. Chyba mi wyszło. Oglądam sporo męskiego tenisa i to chyba w tym momencie mi pomogło. Prezentowanie atrakcyjnego dla oka tenisa jest świetną sprawą. To miłe, jeśli moja gra jest taka. Podczas meczu chcesz zdobyć punkt, nieważne jak. W niektórych sytuacjach rodzaj zagrania sam się nasuwa, bo nie masz wyboru, bo za późno już na jakieś inne rozwiązanie. W tamtym momencie tak właśnie było. Chciałam po prostu zdobyć punkt. Uznałam, że takie zagranie będzie najlepszym wyjściem. Z tweenerami świetnie radzą sobie Nick Kyrgios i Roger Federer. U Szwajcara imponujące jest to, że on wie, gdzie dokładnie chce zagrać piłkę. Ja zaś chciałam tylko ją przebić i nie miałam pojęcia, gdzie poleci. Muszę więc nad tym jeszcze popracować – oceniła z uśmiechem.
Przedstawiciele mediów spytali też o wrażenia z kortu. Część zawodników uznała, że jest on szybki, a inni, iż średni.
– To zależy od tego o jakiej porze grasz – czy grasz drugi mecz danego dnia w pełnym słońcu, czy prawie o północy. Dziś nie był wcale szybki. Wydaje mi się, że był wręcz wolny. Zależy to od temperatury. Jutro ma być chłodniej i szybkość kortu może się zmienić – analizowała Radwańska.
Przed sezonem po kilku latach zmieniła producenta rakiety. Jak przyznała, to ważna decyzja, ale nie odczuwa w związku z tym dużej różnicy.
Polka w czwartek zmierzy się w drugiej rundzie z Chorwatką Mirjaną Lucic-Baroni. Dziennikarze spytali, jak zamierza spędzić dzień poprzedzający to spotkanie.
– To początek roku. Trenuję w dni, w które nie mam meczów. Teraz biuro, w którym załatwiamy te sprawy jest już zamknięte, więc muszę się zająć sprawą treningu jutro rano – dodała z uśmiechem.
(PAP)