Dokładnie tydzień po osiągnięciu swojego największego sukcesu w karierze – złotego medalu igrzysk w Pjongczangu na normalnym obiekcie, niemiecki skoczek narciarski Andreas Wellinger chce powtórzyć sukces na dużej skoczni. „Jestem totalnie rozluźniony” – przyznał.
I właśnie to może być największą siłą 22-latka. Nie ciąży na nim już żadna presja i może cieszyć się kolejnym konkursem. To, że podwójne zwycięstwo w skokach narciarskich jest możliwe, pokazuje historia. W czterech ostatnich edycjach tej imprezy taka sytuacja miała miejsce… trzykrotnie. Także cztery lata temu, kiedy dwukrotnie triumfował Kamil Stoch.
„Jestem totalnie rozluźniony. Osiągnąłem już znacznie więcej niż zakładałem. Wszystko to, co teraz się stanie, będzie po prostu piękne” – powiedział Wellinger, który w kwalifikacjach zajął czwarte miejsce.
Konkurs na dużej skoczni zaplanowany jest na sobotę na godz. 13.30 czasu polskiego.
„Andi ma chyba w tej chwili największe szanse z niemieckiej ekipy, by wywalczyć kolejny medal, ale i Richard Freitag ma niesamowity potencjał” – przekonuje trener Werner Schuster.
Szkoleniowiec już teraz może odetchnąć z ulgą, bo wypełnił założenia przedolimpijskie. Niemieccy skoczkowie mieli za zadanie zdobyć przynajmniej jeden medal.
„Teraz będzie wypełnianie dodatkowego planu. W treningu pokazywaliśmy, że chłopaków na wiele stać i będziemy chcieli to też udowodnić w konkursie drużynowym” – zapowiedział Schuster.
Jak napisała niemiecka agencja DPA – nie wolno lekceważyć też Stocha.
„Wprawdzie w kwalifikacjach zajął dopiero siódme miejsce, ale na treningach pokazał, że znakomicie czuje skocznię i będzie się liczyć w walce o podium” – napisano.
Polacy na razie nie wywalczyli ani jednego medalu w Pjongczangu. Wielkie nadzieje związane są właśnie ze skoczkami narciarskimi.
(PAP)
