Po 30 latach igrzyska wracają do Korei Południowej. W 1988 roku gospodarzem letnich był Seul, a teraz zimowe odbędą się w Pjongczangu. „To wielkie święto sportu, coś bardzo przez Koreańczyków oczekiwanego” – powiedziała szefowa misji PKOl Marzenna Koszewska.
Trwa końcowe odliczanie do rozpoczynających się 9 lutego igrzysk. Wszystko wskazuje na to, że Koreańczycy do obowiązków organizatora podeszli bardzo sumiennie i nie powtórzą się sytuacje z Soczi czy Rio de Janeiro, gdzie różne prace trwały już w trakcie sportowych zmagań.
„Wioski olimpijskie są w pełni gotowe na przyjęcie sportowców i zostaną dla nich otwarte, podobnie jak obiekty treningowe, 1 lutego” – podkreśliła Koszewska.
W 2014 roku w Soczi Polskę reprezentowało 59 sportowców. Obecna reprezentacja jest rekordowa, liczy 62 zawodników. W zależności od dyscypliny będą mieszkali w tzw. wiosce górskiej w Pjongczangu lub w lodowej w nadmorskim Gangneung.
„Zarówno wioska lodowa, jak i górska to osiedla mieszkaniowe, w których są apartamenty trzy- lub czteropokojowe. Większość sypialni jest dwuosobowych, choć szczęściarze będą mieć +jedynki+. Po prostu niektóre pomieszczenia są tak małe, że mieści się w nich tylko jedno łóżko” – tłumaczyła szefowa misji.
Korea Południowa igrzyska organizuje po raz drugi. Poprzednio była gospodarzem letnich, które w 1988 roku odbyły się w Seulu.
„Widać, że mieszkańcy żyją igrzyskami. To jest bardzo sportowy kraj. W związku z tym myślę, że to wielkie święto sportu jest czymś bardzo przez nich oczekiwanym. Zwłaszcza, że wraca po wielu latach do Korei, dokładnie po 30” – uważa Koszewska.
Igrzyska potrwają do 25 lutego.
(PAP)