0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportMistrzowskie pierścienie dla Golden State Warriors

Mistrzowskie pierścienie dla Golden State Warriors

-

Kevin Durant czekał dziesięć lat na swój pierwszy mistrzowski pierścień i MVP finałów fot.Larry Smith/EPA

Koszykarze Golden State Warriors piąty raz w historii, a drugi w ciągu trzech lat, zdobyli mistrzostwo ligi NBA. W piątym spotkaniu finału pokonali w poniedziałek we własnej hali broniących tytułu Cleveland Cavaliers 129:120 i wygrali rywalizację 4-1.

Tytuł najlepszego zawodnika finałów MVP, pierwszy w swoim dziesiątym sezonie występów w NBA, otrzymał Kevin Durant, który w pięciu kolejnych spotkaniach finałowej serii zdobywał co najmniej 31 punktów.

Wcześniej „Wojownicy” zdobywali mistrzowskie pierścienie w 1947 i 1956 (jako Philadelphia Warriors) oraz w 1975 i 2015 roku.

REKLAMA

W decydującym spotkaniu w zwycięskim zespole, prowadzonym przez trenera Steve’a Kerra, wyróżnili się Durant – 39 pkt, Stephen Curry – 34 i 10 asyst oraz Andre Iguodala – 20, a wśród pokonanych LeBron James – 41, 13 zb., 8 as. Kyrie Irving – 26 i J.R. Smith – 25.

Przełomowy dla wyniku tego wyrównanego spotkania był trzyipółminutowy fragment drugiej kwarty, wygrany przez gospodarzy 21:2, dzięki czemu od stanu 39:43 doprowadzili do wyniku 61:45. Do przerwy prowadzili 71:60 i w drugiej połowie nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa, mimo że „Kawalerzyści” walczyli do końca. Na początku czwartej kwarty, po akcji Jamesa, goście zmniejszyli straty do tylko trzech punktów (98:95). W ostatniej odsłonie „Wojownicy”, dzięki akcjom Duranta i Curry’ego, kontrolowali jednak wydarzenia na parkiecie.

„Chciałbym specjalnie podziękować mojemu asystentowi Mike’owi Brownowi i całemu sztabowi trenerskiemu” – podkreślił szkoleniowiec Warriors. Kerr, który w tym sezonie został wybrany trenerem roku w NBA, z powodu problemów zdrowotnych przez sześć tygodni był nieobecny na ławce zespołu. Wrócił na drugi mecz wielkiego finału.

Trzeci rok z rzędu grały w nim te same drużyny, co miało miejsce pierwszy raz w historii rozgrywek NBA. W sezonie 2014/15 Warriors zwyciężyli 4-2, a w kolejnym ulegli „Kawalerzystom” 3-4, choć wygrywali 3-1. Teraz wzięli rewanż za tamtą porażkę.

Bardzo im w tym pomógł Durant, najlepszy zawodnik rywalizacji finałowej, występujący pierwszy sezon w barwach zespołu trenera Kerra. 28-skrzydłowy w każdym spotkaniu był liderem ekipy z Oakland. Zdobywał punkty na różne sposoby – wejściami z lewej i prawej strony, wsadami, rzutami z półdystansu i zza łuku, ale też podawał partnerom i zbierał piłki z tablic. W decydującym meczu trafił 14 z 20 rzutów z gry (5 z 8 za trzy punkty) i wszystkie sześć wolnych. W całej serii zdobywał średnio 35,2 pkt przy 56-procentowej skuteczności z gry, miał 8,4 zb. i 5,4 as.

„Tworzyliśmy wspaniałą grupę kolegów, świetną wspólnotę. Graliśmy w imponującej hali, przed wielką publicznością. Jestem szczęśliwy, że mogłem być częścią tego wszystkiego” – powiedział MVP finału 2017.

Poważnym kandydatem do tego tytułu był także LeBron James, ale on grał w pokonanej drużynie. „Król James” w pięciu meczach z Golden State notował 33,6 pkt, 10,0 zb. oraz 10,0 as. i został pierwszym graczem w historii ze średnimi na poziomie triple-double w finale. Przewodzi też w klasyfikacji najlepszych strzelców w meczach o mistrzowskie pierścienie. Zgromadził w nich 6163 pkt i wyprzedza Michaela Jordana – 5987, Kareema Abdula-Jabbara – 5762, Kobego Bryanta – 5640, Shaquille’a O’Neala – 5250 i Tima Duncana – 5172.

„W każdym spotkaniu zostawiałem wszystko na parkiecie. Cóż, nie jestem szczęśliwy, że Kevin zdobył swój pierwszy tytuł w karierze, absolutnie. Dla mnie zdobycie pierwszego mistrzostwa było jak narodzenie mojego pierwszego syna” – skomentował James.

Warriors zostali pierwszym od 43 lat zespołem z regionu Zatoki San Francisco, który mistrzostwo amerykańskiej zawodowej ligi świętował na własnym parkiecie. W 1974 roku na obiekcie nieopodal Oracle Arena tytuł w lidze MLB wywalczyli baseballiści Oakland Athletics.

„Wyciągnęliśmy wnioski z wszystkiego, co nas dotykało w tym sezonie. Z naszej perspektywy to błogosławieństwo grać trzeci rok z rzędu na tym poziomie, dla tych kibiców, klubu, naszych rodzin. Być tutaj znowu, zabrać do domu Puchar Larry’ego O’Briena za zwycięstwo – jestem tym podekscytowany, bo dokonaliśmy czegoś specjalnego. Jestem gotowy zrobić to jeszcze raz” – podsumował Curry po ceremonii dekoracji.

(PAP)

REKLAMA

2091294299 views

REKLAMA

2091294598 views

REKLAMA

2093091057 views

REKLAMA

2091294881 views

REKLAMA

2091295028 views

REKLAMA

2091295173 views