Brazylia wygrała z Kanadą 3:1 (25:21, 17:25, 25:19, 25:19) na inaugurację Final Six Ligi Światowej siatkarzy w Kurytybie. Szkoleniowcem drużyny „Klonowego Liścia” jest były trener Polaków Stephane Antiga.
Kanada, która jest przez wielu ekspertów określana jako „czarny koń” turnieju, w każdym z setów nawiązywała walkę. Popełniła jednak więcej błędów własnych i dlatego ostatecznie uległa.
Kibice ekipy z Ameryki Północnej najbardziej mogą żałować pierwszej partii, w której ich zespół prowadził już 13:8, ale ostatecznie – po serii słabszych zagrań – uległ 21:25.
Mecze w Kurytybie rozgrywane są na dostosowanym stadionie piłkarskim. Dach jest wprawdzie zamykany, ale w Brazylii jest obecnie zima. Siatkarze musieli radzić sobie zatem nie tylko z rywalami, ale i z chłodem. Na obiekcie było ok. 14 stopni.
Brazylijczycy to najbardziej utytułowany zespół Ligi Światowej. Mają w dorobku dziewięć triumfów, ale po raz ostatni stanęli na najwyższym stopniu podium w 2010 roku. Teraz – przed własną publicznością – chcą wrócić na szczyt.
Z kolei Kanada to nowy gracz w gronie najlepszych. Ekipa pod wodzą Antigi zrobiła spory postęp i potrafi nawiązać walkę z najlepszymi.
W drugim meczu pierwszego dnia Francuzi, mistrzowie Europy, pokonali reprezentację USA 3:2 (27:15, 20:25, 26:24, 17:25, 15:12).
Trójkolorowi w fazie interkontynentalnej wygrali osiem z dziewięciu pojedynków i do turnieju finałowego awansowali z pierwszego miejsca. Natomiast Amerykanie odnieśli cztery zwycięstwa, ale to wystarczyło do tego, by z szóstej pozycji zakwalifikowali się do Kurytyby.
W tej grupie znajdują się jeszcze obrońcy tytułu Serbowie. Natomiast z Brazylią i Kanadą jest jeszcze Rosja.
(PAP)