Miedź Legnica pokonała Pogoń Szczecin 1:0 i odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie, a 28-letni Petteri Forsell przeszedł do historii klubu, jako strzelec pierwszej bramki. W drugim meczu inauguracyjnej kolejki Jagiellonia uległa w Białymstoku Lechii Gdańsk 0:1.
Wszystko, co najważniejsze w tym meczu, wydarzyło się w doliczonym czasie gry. Po nudnych i przeciętnych 90 minutach doszło do akcji, która dała zwycięstwo gospodarzom w ich pierwszym meczu rozegranym w ekstraklasie. Miedzi Legnica ten historyczny sukces zapewnił fiński pomocnik Petteri Forsell, który wszedł po przerwie. Fin wykorzystał podanie Wojciecha Łobodzińskiego i pięknym strzałem z półwoleja w okienko bramki zdobył gola. Goście nie byli już w stanie wyrównać.
Legniczanie są beniaminkiem, który po raz pierwszy awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Przed pierwszym gwizdkiem Miedź dostała specjalny puchar za ten awans i widać było od pierwszej minuty, że gospodarzom bardzo zależy, by nie przegrać w debiucie w ekstraklasie. Dlatego początek meczu rozczarował, bo obie drużyny grały bardzo ostrożnie, goście dostroili się do tempa i stylu gospodarzy.
Dopiero w 14. min. jako pierwsi okazję na strzelenie bramki mieli zawodnicy Pogoni. Po dośrodkowaniu Adama Buksy z lewej strony boiska uderzył głową Tomasz Hołota i trafił prosto w bramkarza gospodarzy Łukasza Sapelę, który instynktownie obronił.
W 38. min. sędzia zdecydował się na skorzystanie z systemu VAR, by sprawdzić czy w polu karnym Pogoni nie było umyślnego zagrania ręką. Po obejrzeniu sytuacji ocenił, że dotknięcie piłki ręką przez Sebastiana Walukiewicza było przypadkowe i nie podyktował jedenastki.
Po przerwie mecz na Stadionie Miejskim był jeszcze bardziej niemrawy. Walka toczyła się głównie w środku pola. Wydawało się, że obie drużyny zadowala bezbramkowy remis na inaugurację sezonu. I wówczas już w doliczonym czasie gry doszło do akcji, która przesadziła o wygranej gospodarzy.
Jagiellonia, którą wkrótce czeka konfrontacja z portugalskim Rio Ave w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Europejskiej, rozpoczęła sezon ekstraklasy od falstartu.
W meczu z Lechią w podstawowym składzie wicemistrzów Polski nie było żadnego nowego zawodnika. Dopiero w drugiej połowie na boisku pojawił się sprowadzony latem z Chrobrego Głogów Mateusz Machaj.
Inaczej wyglądała sytuacja w ekipie z Gdańska. Od pierwszych z minut – z nowych graczy – wystąpili Jarosław Kubicki (ostatnio Zagłębie Lubin) i wracający z wypożyczenia do Śląska Wrocław Michał Mak.
Decydująca dla losów piątkowego spotkania okazała się sytuacja z 10. minuty. Po mocnym dośrodkowaniu z lewej strony Słowaka Lukasa Haraslina bramkę sprytnym strzałem z bliska zdobył Portugalczyk Flavio Paixao.
Później przewagę osiągnęli gospodarze, ale niewiele z niej wynikało. Podopieczni Ireneusza Mamrota byli blisko wyrównania w 42. minucie, jednak strzał Tarasa Romanczuka obronił z problemami słowacki golkiper Dusan Kuciak.
Na początku drugiej połowy Jagiellonia stworzyła jeszcze lepsze okazje. Dwukrotnie gola mógł strzelić Irlandczyk Cillian Sheridan. Najpierw uderzył minimalnie niecelnie, a później jego strzał świetnie obronił Kuciak.
W 64. minucie na trybunach rozległ się głośny jęk zawodu – tym razem Litwin Arvydas Novikovas trafił w słupek.
Cztery minuty później sytuacja wicemistrzów Polski stała się jeszcze trudniejsza. Czerwoną kartkę za faul przed polem karnym na Sławomirze Peszce zobaczył Brazylijczyk Guilherme Sitya.
Gospodarze do końca walczyli o zmianę wyniku, ale osłabieni długo nie potrafili stworzyć tak dogodnych sytuacji jak wcześniej.
Na początku doliczonego czasu gry siły się wyrównały. Za bardzo brutalny faul (kopnięcie z tyłu w nogi) na Novikovasie czerwoną kartkę zobaczył Peszko.
Wkrótce potem Jagiellonia powinna wyrównać, ale po składnej akcji zaczętej przez Novikovasa chorwacki obrońca Ivan Runje kopnął z bliska nad poprzeczką. (PAP)
(PAP)