W 39. rocznicę legalizacji aborcji, tysiące jej przeciwników demonstrowały w Waszyngtonie. Obrońcy życia co roku organizują „Marsz dla życia” domagając się zmiany obowiązujących przepisów, dopuszczających przerywanie ciąży.
Demonstracje odbywają się co roku 23 stycznia. Tego dnia 1973 roku w Sądzie zapadł słynny już wyrok w sprawie Roe przeciwko Wade, kiedy to Sąd Najwyższy USA odebrał władzom stanowym prawo do delegalizacji aborcji uznając że aborcja jest legalna w nieograniczonym zakresie, a próby ograniczenia kobiecie dostępu do niej są sprzeczne z amerykańską konstytucją.
Według orzeczenia płód nie jest osobą w rozumieniu XIV poprawki do konstytucji.
Organizacje broniące praw człowieka przekonują, że obowiązujące przepisy są zbyt liberalne i domagają się ich zaostrzenia.
Zobacz: Aborcja: młodzi Amerykanie wcale nie tacy postępowi?
Z protestującymi w Waszyngtonie spotkał się w poniedziałek przewodniczący Izby Reprezentantów, który sam jest przeciwnikiem aborcji. John Beohner przypominiał, że on sam pochodzi z wielodzietnej rodziny i ma 11 rodzeństwa. Bohner podkreśla, że jego antyaborcyjne poglądy nie są kwestią polityczną, lecz są częścią tego kim jest jako człowiek.
Według wielu komentatorów aborcja będzie niewątpliwie jednym z gorących tematów podczas tegorocznej kampanii wyborczej. Podczas demonstracji już teraz pojawiły się transparenty „Głosuję za życiem” oraz plakaty popierające Ricka Santorum i Rona Paula. Obaj kandydaci do republikańskiej nominacji są katolikami zdecydowanie potępiającymi aborcję.
in