Przez ponad półwiecze kubańskie cygara były w USA dobrem zakazanym. Czy po zniesieniu embarga handlowego na Hawanę staną się ulubioną marką amerykańskich koneserów tytoniu?
Niedawno moja znajoma, stateczna matka trójki dzieci wracała z urlopu na Dominikanie. Gdy odbierałem ją z lotniska wspomniała jakby mimochodem, że dla swoich męskich znajomych wiezie pudełko cygar do rozdania. Na pytanie o pochodzenie prezentu spokojnie przyznała, że są to cygara kubańskie. O mało nie spowodowałem wypadku: − Jakie? – powtórzyłem pytanie, na co otrzymałem tę samą odpowiedź: − Kubańskie.
− To nie wiesz, że przywóz cygar pochodzących z Kuby jest nielegalny. Nie wiesz, że grożą za to kary i to nie tylko finansowe… – próbowałem tłumaczyć i szybko swojego zamiaru zaniechałem, bo znajoma, mimo że jest amerykańską obywatelką i wcale nie była na Kubie, to przecież ma prawo nie wiedzieć o sankcjach wobec tego wyspiarskiego kraju, a poza tym tłumaczenie tych wszystkich zawiłości już po fakcie dokonanego przemytu nie miało żadnego sensu. Co nie zmienia faktu, że przemyt świadomy lub nie wciąż pozostaje przestępstwem w USA od ponad 50 lat.
Surowe kary za stary tytoń
Dlaczego więc import kubańskich cygar do Stanów Zjednoczonych był nielegalny? Co więcej, amerykańskie prawo zakazywało obywatelom USA kupowania, sprzedawania, handlowania i dokonywania jakichkolwiek transakcji dotyczących nielegalnie importowanych z Kuby cygar. Zakaz ten dotyczył zresztą wszystkich towarów pochodzących z Kuby. Za naruszenie przepisów groziła grzywna do 55 tys. dol., a nawet sprawa karna, która w razie skazania mogła skończyć się grzywną w znacznie większej wysokości, a nawet więzieniem. Co gorsza, przepisy te obowiązywały Amerykanów nawet wówczas, gdy przebywali w innych krajach.
Kary mogą brzmieć bardzo rygorystycznie, choć przecież chodzi tylko o skrzyneczkę zwiniętych bardzo ściśle ze sobą starych już liści tytoniu. Trzeba jednak pamiętać, że były one wpisane w szersze stosunki amerykańsko-kubańskie, które od końca lat 50. XX w. były napięte, a częstokroć nawet nieistniejące.
Jak cygara zniknęły z USA, a plantatorzy z Kuby
Kubańska rewolucja z 1959 r. była wynikiem rosnących napięć między kubańską klasą robotniczą a rządem kierowanym przez prezydenta Fulgencio Batistę. Po sprawowaniu rządów prezydenckich w latach 1940–44 Batista doszedł ponownie do władzy w 1952 r. w wyniku zamachu stanu. Stosunkowo postępowy w swojej pierwszej kadencji, w drugiej Batista nabrał cech dyktatora, obojętniejąc na potrzeby artykułowane przez społeczeństwo. Sytuację pogarszał jeszcze fakt, że dyktator z jednej strony mnożył osobisty majątek dzięki związkom z amerykańskim biznesem i zorganizowaną przestępczością, a z drugiej siłą uciszał wszelką działalność opozycyjną. Prezydent John F. Kennedy nazywał wówczas Kubę „państwem w pełni policyjnym”.
Krótko po zamachu stanu w 1952 r. młody prawnik o nazwisku Fidel Castro domagał się obalenia Batisty na drodze konstytucyjnej. Bez skutku. Zdając sobie sprawę, że sytuacji w kraju nie zmieni na drodze prawnej, założył grupę rewolucyjną o nastawieniu socjalistycznym o nazwie Ruch 26 lipca, której 1 stycznia 1959 na drodze rewolucyjnej udało się skutecznie pozbawić Batistę władzy.
W październiku 1960 r. Stany Zjednoczone wstrzymały większość eksportu z Kuby, a w lutym 1962 r. zakaz przywozu rozszerzono na wszystkie towary pochodzące z tego kraju, co spowodowało, że i słynne kubańskie cygara stały się w USA nielegalne, a palaczy puszczenie dymka nawet z jednego mogło kosztować nawet 55 tys. dolarów.
Po dojściu do władzy Fidel Castro znacjonalizował całą gospodarkę, w tym także przemysł produkcji cygar. Tym samym zmusił najlepszych plantatorów tytoniu do ucieczki z kraju i zakładania upraw w innych państwach – w Hondurasie, Nikaragui czy na Dominikanie. Zabrali oni tam swoje receptury i sadzonki tytoniu.
Amerykański apetyt na najlepsze
Jednak to cygara kubańskie od lat są uznawane za najlepsze na świecie. Powstają z tytoniu uprawianego w różnych regionach, a wytwarzane z ich liści cygara charakteryzują się niepowtarzalnym smakiem i bogatym aromatem.
Czy rzeczywiście? – Tak. Kubańskie cygara są niepowtarzalne, bo rosną na wulkanicznej glebie – mówi Andrzej Tomkowski, który – jak zapewnia – już od 10 lat jest bywalcem chicagowskiego przybytku Utopia Cigars. – Tylko w kubańskich dym i aromat są mocne i zdecydowane, czego nie można powiedzieć o cygarach dominikańskich czy wytwarzanych w innych krajach tego regionu. Choć trzeba pamiętać, że cygara z Dominikany są najbliższe tym oryginalnym z Kuby, bowiem to podobny klimat, a często nawet te same sadzonki – zapewnia nas ekspert, który zapadnięty głęboko w fotelu w palarni Utopii delektuje się niekubańskim produktem.
Sytuacja ulegnie zmianie po decyzji prezydenta Baracka Obamy o normalizacji stosunków amerykańsko-kubańskich. Wraz z nawiązaniem relacji dyplomatycznych zniesione zostanie embargo gospodarcze i wkrótce na rynku pojawią najbardziej znane marki kubańskich cygar – Cohiba, Montecristo No 2 czy ulubione Winstona Churchilla – Romeo i Julieta. Decyzję o zniesieniu embarga ostatecznie musi podjąć Kongres USA, a w międzyczasie podróżni powracając z Kuby mogą wywieźć z tego kraju dobra o wartości nie większej niż 400 dol., z czego wartość alkoholu i produktów tytoniowych (w tym cygar) nie może przekroczyć 100 dolarów.
− To wciąż owoc zakazany, więc z tego co wiem, większość koneserów cygar czeka na te prawdziwe, kubańskie. Ich palenie lub nawet tylko posiadanie jest oznaką statusu jak, nie przymierzając, posiadanie własnego konia. Po ponownym wejściu cygar z tego kraju na nasz rynek można spodziewać się ogromnego wybuchu entuzjazmu – dodaje Tomkowski.
Inny palacz Wiktor twierdzi, że cygara zagraniczne – dominikańskie czy honduraskie – jakością nie ustępują tym pochodzącym z Kuby. – To są te same sadzonki tytoniu, co uprawiane na Kubie. Pozwolę sobie nawet stwierdzić, że lata plantatorskich eksperymentów spowodowały, że tytoń uprawiany w innych krajach Ameryki Łacińskiej przebija nawet ten kubański.
Cena większości cygar niehawańskich obecnie waha się między 8 a 12 dolarów. Detaliści twierdzą, że gdy kubańskie produkty zaleją amerykański rynek, czego należy spodziewać się nie wcześniej niż za rok, cygara będą przynajmniej dwukrotnie droższe.
A moja znajoma już nie będzie musiała przywozić z zagranicy palącym znajomym zakazanych prezentów. Wprawdzie nie będą już zakazane, ale ciągle – szkodliwe.
Andrzej Kazimierczak
Na zdjęciu głównym: Kobieta paląca cygaro w Hawanie fot.Tibor Végh/Wikipedia