0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSpołeczeństwoGangi - made in Chicago

Gangi – made in Chicago

-

fot.John Taggart/EPA
fot.John Taggart/EPA

Co 3 godziny i 19 minut w Chicago statystycznie zostaje postrzelony człowiek, średnio co 19 godz. i 12 min. ktoś ginie od kul. Chicago to miasto gangów. Zorganizowana przestępczość uliczna towarzyszy Wietrznemu Miasta od zarania dziejów. Od białych gangów tworzonych przez imigrantów, przez mafijną organizację Ala Capone, aż po etniczne gangi z chicagowskiego getta – wszystkie one są częścią naszego miasta, jego historii, teraźniejszości i jego przyszłości.

 

REKLAMA

W ubiegłym roku w Wietrznym Mieście zamordowano 457 osób, postrzelonych zostało ponad 2600. Większość ofiar to czarnoskórzy mężczyźni, najczęściej mieszkańcy południowych i zachodnich dzielnic Chicago: Englewood, Austin i Garfield Park. Czwarta pod względem liczby morderstw jest dzielnica Humboltd Park, zamieszkana głównie przez Latynosów. Giną głównie młodzi – średnia wieku to zaledwie 25 lat. Wśród ujętych w zeszłym roku 135 sprawców (przy niewykrytych lub poszukiwanych 292) przeważają Afroamerykanie – jest ich prawie 69 procent. W Chicago na 100 tys. mieszkańców ofiarami morderstw pada statystycznie 15 osób. To trzykrotnie więcej niż w Nowym Jorku, ale dwukrotnie mniej niż w Detroit, St. Louis czy Gary.

– Niezależnie od tego co zrobimy, gangi będą istniały – twierdzi chicagowski ekspert od przestępczości zorganizowanej i ulicznych gangów profesor John Hagedorn, autor głośnej książki „Świat gangów” („World of Gangs”). Kryminolog podkreśla jednak, że obecny poziom przemocy jest najniższy od czterech dekad i od lat utrzymuje się na względnie stałym poziomie; poleca porównanie przestępczych statystyk z tymi z lat 90. (943 morderstwa w roku 1992) lub 70., kiedy wojny gangów pochłonęły rekordową liczbę ofiar (970 zabitych w 1974 roku). Pesymistycznej tezie Hagedorna wtórują inni badacze, podkreślając, że nie sposób zrozumieć fenomenu gangów bez osadzenia ich w kontekście historycznym, politycznym i społecznym. A bez zrozumienia przyczyn zjawiska ulicznej przestępczości próżno szukać jakichkolwiek rozwiązań.

Słowem „gang”

nazywano w XV w. grupę wędrownych, niestroniących od wybryków i awantur marynarzy. Za pierwsze grupy o gangsterskich cechach uznaje się tajne stowarzyszenia: włoską mafię oraz chińskie triady. Przedstawiciele tych organizacji emigrowali do Stanów Zjednoczonych i stworzyli podwaliny zorganizowanej przestępczości. Trafili na podatny grunt. Na ogarniętym gorączką złota Dzikim Zachodzie w wielu miejscach na 20 mężczyzn przypadała jedna kobieta, co sprzyjało wzrostowi przemocy i powstawaniu zbrojnych band. Romantyczny stereotyp kowboja rewolwerowca utrwaliło po powstaniu kina Hollywood, a model małych zorganizowanych grup przestępczych podchwycili przybywający z Europy imigranci. Konkurencja pomiędzy grupami etnicznymi, zwłaszcza o zasoby i miejsca pracy, zrzeszała ludzi w grupy broniące swoich interesów. Po wojnie secesyjnej tarcia rasowe na stałe wryły się w społeczny krajobraz Ameryki. Najbardziej znanym rasistowskim gangiem był istniejący zresztą do dzisiaj Ku Klux Klan, zrzeszający byłych konfederackich oficerów, który pilnował interesów białych plantatorów i dbał o segregację rasową na Południu już po zniesieniu niewolnictwa.

fot.Wikipedia
fot.Wikipedia

Rasa i polityka

to pojęcia, bez których nie sposób zrozumieć mechanizmów powstawania i działania amerykańskich gangów. Utożsamiane współcześnie z mniejszościami etnicznymi gangi zostały wynalezione przez białych imigrantów: Irlandczyków, Włochów i Polaków, którzy masowo przybywali do Nowego Świata i doznając ekonomicznego, i kulturowego wykluczenia, zamykali się w etnicznych gettach. Określenie „podziemie” – używane w stosunku do przestępczego półświatka na całym świecie – powstało w Chicago. To tutaj, pod budowanymi na podwyższeniach budynkami, w ukryciu toczyło się nocne życie miasta – hazard, prostytucja i krwawe porachunki. Rozwijające się prężnie miasto stało się centrum przemysłu mięsnego, zasłynęło także nowo powstałą dzielnicą „czerwonych latarni”. 

Młodzieżowe gangi wymyślili Irlandczycy, a dokładniej – kierowana przez nich Partia Demokratyczna, która pod przykrywką klubów sportowych propagujących tężyznę fizyczną stworzyła sprawne bojówki, gotowe działać na wezwanie i w interesie swoich politycznych mocodawców. Social Athletic Clubs, bo o nich mowa, były pierwszymi nowoczesnymi gangami słynącymi z brutalności wobec politycznych przeciwników, odpowiedzialnymi za morderstwa, pobicia, demolowanie placówek wyborczych i kradzieże głosów. Organizacje te są odpowiedzialne za wydarzenie, które stało się podwaliną segregacji i do dziś dnia kładzie się cieniem na rasowych stosunkach społecznych w USA.

Zamieszki rasowe,

czyli Race Riots, jakie ogarnęły Chicago w lipcu 1919 r., były w istocie pogromem czarnej ludności miasta, która do Chicago przybywała do pracy w dynamicznie rozwijających się fabrykach. Powodem ich wybuchu była frustracja białych żołnierzy, którzy po powrocie z frontów I wojny światowej zastali swoje miejsca pracy zajęte przez Murzynów. Na eskalację przemocy nie trzeba było długo czekać. Białe irlandzkie gangi, za przyzwoleniem policji (której funkcjonariusze często należeli w cywilu do Social Athletic Clubs), zaatakowały czarnoskórych mieszkańców dzielnicy Bronzeville, czyli tzw. Czarnego Pasa. W największych chicagowskich zamieszkach na tle rasowym zginęło 37 osób, a powstały w ich wyniku podział na dzielnice „białe” i „czarne” przetrwał do współczesności. Czarne gangi były jeszcze wtedy raczej grupami towarzyskimi, często o charakterze pomocowym, zajmującymi się tworzeniem miejsc pracy w czarnej dzielnicy oraz pomocą osobom starszym i samotnym. Nie miały jeszcze charakteru związków przestępczych, a sporadyczne kryminalne zachowania ich członków były często potępiane i piętnowane przez liderów grup. Bronzeville, choć odgrodzone od białej społeczności niewidzialną, ale nieprzekraczalną granicą, dzięki masowemu zatrudnieniu mieszkańców w przemyśle rozwijało się prężnie, zyskując miano Czarnego Metropolis albo czarnego centrum amerykańskiego biznesu.

Białe gangi

sprawowały niepodzielną władzę w mieście aż do lat 50. Najsławniejszy gangster okresu prohibicji – Al Capone był w rzeczywistości sprawnym biznesmenem z ogromnym zapleczem i powiązaniami politycznymi. Włosi, bo oni przejęli kontrolę nad nielegalnym handlem alkoholem, hazardem i prostytucją, wyparli dominujących dotąd Irlandczyków, którzy porzucili gangsterkę na rzecz… służb mundurowych i polityki. Po II wojnie światowej Włosi zaczęli sprowadzać do Chicago narkotyki – głównie heroinę, do rozprowadzania której używali czarnoskórych kurierów. Narkotyk szybko stał się popularny wśród czarnoskórych mieszkańców, co w połączeniu z postępującym upadkiem chicagowskiego przemysłu przyczyniło się do stopniowego przekształcania się czarnych gangów w zorganizowane grupy przestępcze. Handel narkotykami stał się głównym źródłem ich dochodu. Coraz bardziej spychani na margines Włosi ograniczyli się do importu heroiny z Turcji, dystrybucję i sprzedaż pozostawiając Afroamerykanom. W latach pięćdziesiątych część włoskich gangsterów weszła w lokalną politykę, inni przerzucili się na hazard, inwestując w kasyna i hotele w Atlantic City i Las Vegas. Na chicagowskiej scenie przestępczej czarni gangsterzy objęli pełnię władzy, choć w kolejce po nią już stały nowo powstające grupy skupiające imigrantów z Ameryki Łacińskiej, głównie z Portoryko. Biali włodarze miasta, z demokratycznym burmistrzem Richardem J. Daley (niegdyś gangsterem – członkiem Social Athletic Clubs), w obliczu rosnącej w siłę czarnej przestępczości wydali gangom wojnę, ogłaszając

fot.Wikipedia
fot.Wikipedia

[blockquote style=”4″]Gangster A.D. 2015 jest młody, nieobliczalny, często znieczulony narkotykami i zaślepiony żądzą szybkiego zarobku[/blockquote]

War on gangs.

W wyniku zdecydowanych działań policji i wymiaru sprawiedliwości wielu członków gangów trafiło za kratki, a więzienia zaczęły pełnić istotną rolę w kontrolowaniu czarnej populacji. Daley kontynuował dzieło pogłębiania segregacji rasowej. W tym celu wybudował tzw. „drugie getto”, które do dziś można oglądać jadąc autostradą I-290. W odpowiedzi na rozszerzanie się dotychczasowej czarnoskórej dzielnicy część jej mieszkańców przesiedlono do nowo wybudowanych stojących w rzędzie 18 wieżowców, a nowo powstała autostrada fizycznie odgrodziła Afroamerykanów od białych dzielnic. Postępująca deindustrializacja pogłębiła nierówności ekonomiczne i sprawiła, że młodzi mężczyźni mieli coraz większe problemy ze znalezieniem pracy. Gangi rosły w siłę, lokalni liderzy łączyli siły, tworząc zhierarchizowane grupy, wśród których największe znaczenie zdobyły gangi Vice Lords i The Black Gangster Disciple Nation. W związku z nasilającymi się aresztowaniami gangi często były zarządzane zza krat. Również w ten sposób prowadzona była największa w historii miasta wojna gangów, która z różnym natężeniem przetaczała się przez Chicago od lat 70. Po epidemii kokainy do palenia (cracku), jaka wybuchła w latach 80., urzędujący wówczas prezydent rozpętał ogłoszoną przez Nixona wojnę z narkotykami, czyli

War on Drugs.

Masowe aresztowania, tym razem głównie za posiadanie środków odurzających, osiągnęły nieznane dotąd rozmiary. Znamienne jest, że kary za posiadanie używanej w czarnych dzielnicach kokainy do palenia były niewspółmiernie wyższe niż za posiadanie droższej i używanej masowo przez białych kokainy w proszku. Antynarkotykowa kampania uczyniła wojnę gangów jeszcze brutalniejszą. Na ulicach walczyli i ginęli „żołnierze” dowodzeni przez przywódców wydających polecenia z lokalnych więzień. Krwawa wojna trwała dopóty, dopóki walczące strony pod koniec lat 90. nie wypowiedziały posłuszeństwa odsiadującym wyroki liderom, dostrzegając bezsens walki w ich imieniu i okazję do przejęcia profitów z narkobiznesu.

Spadek liczby morderstw, jaki obserwujemy od lat 90. policja i wymiar sprawiedliwości uznały za swój sukces. Hagedorn jest innego zdania, a butne zapewnienia o skuteczności podjętych przez władze akcji uważa za nieporozumienie. Jego zdaniem w ostatnich dwóch dekadach zmienił się po prostu charakter ulicznej przemocy. Dotychczasowi liderzy gangów stracili po prostu władzę nad młodocianymi, żądnymi pieniędzy i gangsterskiej sławy członkami ulicznych grup. Młodzi bardziej niż przywódców słuchają obecnie gwiazd gangsterskiego rapu, a zamiast angażować się w wykrwawiające, niekończące się konflikty, postanowili przejąć władze i zdobyć swoje strefy wpływów. Obecny jeszcze w latach 90. gangsterski kodeks praktycznie nie obowiązuje. Gangster A.D. 2015 jest młody, nieobliczalny, często znieczulony narkotykami i zaślepiony żądzą szybkiego zarobku. – Ludzie na ulicach giną, ponieważ znaleźli się w niewłaściwym momencie na niewłaściwym rogu ulicy – tłumaczy Hagedorn. – Przemoc jest nieprzewidywalna, a jej cele często przypadkowe.

Desperacja i bieda

to według badaczy główne czynniki odpowiedzialne za uliczną przemoc i niesłabnącą popularność gangów. Legendarne już obniżenie przestępczości w Nowym Jorku jest powodem do dumy ówczesnych władz, z burmistrzem Giulianim na czele, i obiektem zazdrości miast, które z problemem gangów nie dają sobie rady. Media po raz kolejny wykreowały obraz nieustępliwego szeryfa, który twardą ręką wprowadził w mieście ład i porządek. Tymczasem badania Fundacji Gughenheima rzucają inne światło na przyczyny spadku aktywności gangów. Okazuje się, że miasto zaprzestało przesiedleń czarnoskórych mieszkańców do dalej położonych dzielnic i rozszerzania dzielnic białych (gentryfikacji). Dodatkowo inwestycje w odnowienie istniejącej czarnej dzielnicy sięgnęły blisko miliarda dolarów. Modernizacja dzielnicy sprawiła, że jej mieszkańcy zaczęli w większym stopniu dbać o estetykę i porządek, pojawiło się więcej lokalnych sklepów i punktów usługowych, przybyło miejsc pracy. Efektem był też spadek brutalności gangów i liczby morderstw.

W Chicago dotychczasowe środki zaradcze nie przynoszą spodziewanych skutków, na miejscu aresztowanego lub zabitego gangstera natychmiast pojawiają się nowi. Badania przeprowadzone przez Organizację Narodów Zjednoczonych dotyczące morderstw wykazały, że ich liczba w danej społeczności jest związana z brakiem perspektyw, możliwości rozwoju i poczuciem wykluczenia młodych mężczyzn. Narastająca desperacja, brak pozytywnych wzorców i skutecznych politycznych liderów pcha młodzież w objęcia gangów. Dla wielu Afroamerykanów jest to nie tyle najłatwiejsza, co jedyna droga społecznego awansu. Zwrócenie uwagi na źródła desperacji i frustracji ponad połowy populacji Chicago pozwoli ujrzeć cień szansy na poprawę bezpieczeństwa w etnicznych dzielnicach, których mieszkańcy, za reżyserem Spikiem Lee, nazywają Wietrzne Miasto „Chiraq”, porównując je do irackiego pola walki. Rzeczywiście, zaledwie kilkanaście mil od względnie spokojnych białych dzielnic toczy się brutalna wojna. I nic nie zapowiada nadejścia pokoju.

Grzegorz Dziedzic

[email protected]

[spacer color=”000000″ icon=”Select a Icon” style=”1″]

W Chicago działa kilkaset gangów i wciąż powstają nowe. Oto największe z nich:

Almighty Vice Lords Nation

Afroamerykański gang założony w 1958 roku w dzielnicy North Lawndale. Jego liczebność ocenia się na 30 tys. członków. Gang rozprzestrzenił się do innych amerykańskich miast, m.in. do Memphis. W latach 60. Vice Lords wsławili się pracą na rzecz czarnoskórej społeczności, zakładając świetlice dla młodzieży, porządkując ulice i sadząc drzewa. Jako jedyny gang uliczny w historii przekształcili się w korporację i uzyskali fundusze z Fundacji Rockefellera. Obecnie gang zajmuje się działalnością przestępczą: handlem narkotykami, wymuszeniami i morderstwami na zlecenie. Założyciele międzygangowego sojuszu People Nation.

Symbole: pięcioramienna gwiazda, znak dolara, piramida, króliczek Playboya.

Kolory: czarny, złoty i czerwony.

Gangster Disciples

Powstał w późnych latach 60., obecnie liczy 25 tys. członków, głównie Afroamerykanów. Popularny wśród żołnierzy i weteranów, jego symbole do dziś można odnaleźć w bazach wojskowych. W latach 90. gang próbował wejść do chicagowskiej polityki poprzez założenie społecznego ruchu Wzrost i Rozwój (Growth and Development). Zajmuje się handlem narkotykami, rabunkami, sutenerstwem i morderstwami na zlecenie.

Symbole: sześcioramienna gwiazda (Dawida), serce ze skrzydłami, rogami i ogonem.

Kolory: czarny i niebieski.

Black P. Stone

Afroamerykański gang założony w dzielnicy Woodlawn w 1958 r., obecnie wchodzi w skład międzygangowej organizacji People Nation. Liczy ok. 25 tys. członków. Przez pierwsze lata istniał jako organizacja pomocowa zrzeszająca trudną młodzież, by na początku lat 60. stać się jednym z najgroźniejszych i najbrutalniejszych chicagowskich gangów o silnie nacjonalistycznym charakterze. Obszary działalności gangu to: handel narkotykami, rabunki, morderstwa i przejmowanie własności.

Symbole: piramida ze wschodzącym słońcem, oko, liczba 7, pięcioramienna gwiazda.

Kolory: czarny, czerwony i zielony.

Latin Kings

Największy w Chicago gang latynoski przyjmujący również białych członków, w tym Polaków. Powstał w latach 40. początkowo zrzeszając głównie imigrantów z Portoryko. Współcześnie należą do niego także Meksykanie, Dominikańczycy i Kubańczycy. Jego liczebność ocenia się na 30 tys. członków, działa w 31 stanach, jest uważany za najlepiej zorganizowany gang w USA. Charakteryzuje się używaniem symboli religijnych i ideologią łączącą retorykę gangsterską z religijnym mistycyzmem. Zajmuje się przemytem i handlem narkotykami i bronią, wymuszeniami, oszustwami, rabunkami i morderstwami na zlecenie.

Symbole: korona, litery LK, ALK, lew, król.

Kolory: Czarny i złoty.

Źródła: chicagogangs.org, Wikipedia

REKLAMA

2091205428 views

REKLAMA

2091205727 views

REKLAMA

2093002186 views

REKLAMA

2091206008 views

REKLAMA

2091206154 views

REKLAMA

2091206298 views