Korespondencja własna z Bukaresztu
Pojana Mikuli
Jest jedną z czterech największych polskich wsi na Bukowinie zamieszkałą oficjalnie przez około 450 naszych rodaków przybyłych tam w latach 1834-1842 z Tereblesztów i Starej Huty Krasnej w północnej Bukowinie. Do roku 1939 wieś zamieszkiwana była także przez Niemców. Polacy zajmowali dolną, a Niemcy górną część wioski. Nieformalną granicą pomiędzy obu grupami etnicznymi był kościół katolicki wzniesiony w końcu XIX wieku polskimi i niemieckimi rękoma. Tak było do czasu, kiedy wszyscy Niemcy opuścili Pojanę Mikuli, a na ich miejsce zjawili się tam Rumuni. Najgorsze chwile Pojana Mikuli przeżyła w końcowej fazie II wojny światowej. Wieś została wówczas spacyfikowana i spalona przez Niemców. Jej dawni mieszkańcy wrócili tam dopiero po zakończeniu działań wojennych. Wielu też Polaków z Pojany Mikuli, w latach 1946-1947, wróciło do Polski oraz Czechosłowacji.
Pierwsze swoje kroki w Pojanie Mikuli skierowałem do proboszcza parafii katolickiej ks. Kazimierza Kotylewicza. – Mszę świętą, wyłącznie po polsku, odprawiam dwa razy dziennie – opowiadał. – Rano o siódmej dla starszych, a wieczorem o dziewiętnastej dla młodych. Nasi parafianie zachowali język polski wyłącznie dzięki kościołowi. Tu zawsze wszystkie nabożeństwa odprawiane były w naszym języku ojczystym. Kiedy zabraknie polskiego duszpasterza i kiedy ludzie zaczną się modlić po rumuńsku wtedy proces asymilacji przebiegnie zdecydowanie szybciej.
Ksiądz Kotylewicz mieszkał i pracował w Pojana Mikuli blisko pół wieku. Urodził się w 1920 roku w Kiszyniowie na Mołdawii. Wcześniej duszpasterzował w Kaczycy i Serecie. Jego zdaniem w Pojanie Mikuli mieszka dziś jeszcze 600-700 Polaków. Wspomina też, że w wiosce obowiązuje nieformalny podział na część katolicką – czyli polską i prawosławną – rumuńską. Prawie wszyscy ludzie chodzą tu dziś do kościoła. Rocznie udzielam tu około pięciu ślubów i dziesięciu chrztów. Nasi katolicy mają wyłącznie polskie imiona. Także i obecnie, przy chrzcie, nadają swoim dzieciom tylko takie. W czasie reżimu komunistycznego wszyscy byli tu inwigilowani. Służba bezpieczeństwa wielokrotnie wzywała księży na przesłuchanie po niedzielnych kazaniach. Chcieli mieć kontrolę nad wszystkim. Prawdą jest jednak fakt, że za komuny wszyscy ludzie mieli jakąś pracę i zarabiali pieniądze. Brakowało jedynie czasem jakiegoś towaru w sklepach. Dziś sklepy są pełne, a ludzie nie mają pieniędzy. Wielu musi więc szukać pracy nieraz bardzo daleko, a nawet emigrować za chlebem. Coraz częściej do Pojany Mikuli zaglądają też goście z Polski, bo brak jakiegokolwiek przemysłu gwarantuje turystom, że zastaną tu zdrową wodę i czyste powietrze.
Mieszkańcy tej typowo górskiej wioski zajmują się głównie hodowlą. Uprawiają ziemniaki, owies i jęczmień. Tradycyjnym zajęciem jest ponadto praca w lesie. Wieś otaczają liczne pastwiska i łąki. W tamtejszej szkole, w której z ponad 120 dzieci aż 86 jest pochodzenia polskiego, pracuje też Aniela Wołościuc. Uczy od ponad 20 lat. Nauczanie języka polskiego sprawia wiele trudności. Mowa osiadłych na Bukowinie rodaków różni się znacznie od naszego języka literackiego. Na szczęście młodzi chcą się uczyć języka rodziców i dziadków – opowiada nauczycielka.
Zajęcia w jednopiętrowej szkole odbywają się na dwie zmiany w pięciu klasach. Sale muszą więc pełnić także rolę pracowni: języka polskiego i rumuńskiego, matematyki, fizyki itd. Większość podręczników, materiałów do nauki i sprzęt audiowizualny otrzymaliśmy od konsulatu RP w Bukareszcie. Dzięki zaś pomocy Związku Polaków w Rumunii nasze dzieci otrzymują corocznie prezenty z okazji świąt Bożego Narodzenia oraz wyjeżdżają na kolonie do kraju. Corocznie też reprezentują Pojanę Mikuli na organizowanych przez Dom Polski w Suczawie konkursach recytatorskich poświęconych poezji Marii Konopnickiej i Adama Mickiewicza. Często też występują na scenie prezentując ludowe piosenki i polski folklor mieszkańców wioski. Wielu też z nich należy do naszego zespołu ludowego „Mała Pojana” – wylicza pani Wołościuc.
Nowy Sołoniec
Każda zamieszkana przez Polaków wieś Bukowiny charakteryzuje się innym składem etnicznym. W Nowym Sołońcu, gdzie mieszka 220 polskich rodzin, nasi rodacy stanowią blisko 98 procent tamtejszej społeczności. Wielu z nich, w poszukiwaniu pracy, wyemigrowało do USA, Bośni i Słowenii. Ponad zaś pięciuset, w latach 1946-1947, wróciło do Polski i osiedliło się w okolicach Dzierżoniowa na Dolnym Śląsku, gdzie nadal kultywują swoje góralskie tradycje. Nasza wieś założona została w roku 1834 – opowiadał mi prezes tamtejszego Stowarzyszenia „Dom Polski” Gerwazy Longier, obecnie także prezes Związku Polaków w Rumunii i poseł mniejszości polskiej do tamtejszego Parlamentu. – Pierwsi rodacy przyjechali tu z okolic Czadca, położonego na pograniczu polsko-słowackim i osiedlili się nad rzeką Solaniec. Pierwsze lata nie były łatwe. Trzeba było karczować lasy i budować domy. W czasie II wojny światowej wiele gospodarstw zostało tam spalonych. Dla mieszkańców, którzy musieli wszystko zaczynać od nowa, nie były to łatwe czasy. Ale szczęście nie dopisywało im także później. Gdy już podnieśli swoje domy ze zgliszczy, nastał komunizm i kolejny trudny okres. Dziś też nie jest łatwo. Mieszkańcy Nowego Sołońca żyją bardzo biednie. Brakuje pracy, a ci którzy ją mają zarabiają niewiele. Dawniej w naszej kopalni soli pracowało kilkuset ludzi, dziś po restrukturyzacji zaledwie osiemdziesięciu. Pozostali ludzie żyją obecnie z pracy w lesie oraz na swoich niewielkich gospodarstwach. Hodują w nich głównie krowy i produkują mleko, masło, śmietanę. Jest już też kilka niewielkich warsztatów mebli, okien, drzwi i jeden tartak. Niektórym udało się też znaleźć pracę zagranicą – w Izraelu, Francji, Niemczech i Portugalii. Ludzie muszą jakoś sobie radzić sami – opowiada Gerwazy Longier.
Wielu rodaków należy też do Stowarzyszenia „Dom Polski”, które powstało w roku 1990 zaraz po obaleniu Ceausescu. Dziś organizacja może się pochwalić nawet dwoma własnymi budynkami: starym, w którym urządzane są przyjęcia oraz nowym, wybudowany dzięki pomocy Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. W nowym domu, otwartym w roku 1995, urządzona jest kuchnia, łazienki, pokoje gościnne, klub, sala ze sceną i biblioteka. Mamy tu też zespół folklorystyczny „Sołonczanka” liczący około 30 osób, znany i ceniony na całej Bukowinie – dodaje pan Gerwazy. Wśród mieszkańców Nowego Sołońca nie ma zbyt wielu inteligentów. Ten fakt na szczęście zaczyna się jednak zmieniać. Młodzi coraz częściej wyjeżdżają na studia do Polski i wracają, by podjąć pracę na miejscu, także jako nauczyciele.
Jedną ze szkół, do których trafiają jest placówka w Nowym Sołońcu imienia Henryka Sienkiewicza, zbudowana w roku 1995. Pomysł nadania jej imienia polskiego pisarza zrodził się wcześniej, w Katowicach, podczas wizyty prezesa Związku Polaków w Rumunii śp. dr. Jana Piotra Babiasza. Dziś polska szkoła w Nowym Sołońcu posiada dwa murowane budynki, w których uczy się ponad sto dzieci oraz działa polskie przedszkole dla ponad pięćdziesięciu maluchów. W szkole pracuje pięć miejscowych nauczycielek Polek oraz kilku nauczycieli Rumunów. Językiem wykładowym w szkole jest rumuński. Języka polskiego nauczano w szkole w Nowym Sołońcu od roku 1964. Początkowo cztery razy w tygodniu dla uczniów klas I-IV, a od 1972 trzy-cztery godziny dla klas starszych V-VIII. Szkolny gabinet języka polskiego, obok standartowego wyposażenia w podręczniki wydane w Polsce i Rumunii, zaopatrzony jest w kolorowy telewizor, sprzęt wideo, komputer i kserokopiarkę. Dziś wioska ma charakter zabudowanej ulicówki z kościołem w centrum, do którego dojechać można nową drogą. Nowy Sołoniec posiada niepowtarzalny urok. Każdy, kto choć raz tam zawita, zechce odwiedzić go ponownie.
Przyjaźń polsko-rumuńska
Stosunki polsko-rumuńskie nawiązane zostały w roku 1918. Rada Regencyjna podjęła wówczas decyzję o ustanowieniu swojego przedstawicielstwa na Rumunię. Na jego czele miał stanąć, zamieszkały w Bukareszcie – dr Marian Linde. Nominację tę potwierdziło polskie MSZ, kierowane przez premiera Ignacego Paderewskiego, w styczniu roku 1919. Tymczasem Komitet Narodowy Polski, mianował dr Stanisława Koźmińskiego przedstawicielem dyplomatycznym Polski przy rządzie rumuńskim. Wszystko to spowodowało, że władze rumuńskie, nie uznające misji Lindego, nie kwapiły się z przyznaniem akredytacji Koźmińskiemu. Spór kompetencyjny między KNP a MSZ przedłużał się, mimo prób mediacji ze strony przedstawiciela Naczelnego Dowództwa WP w Rumunii gen. Roberta Lamezana-Salinsa. Rząd Rumunii nie przyznał w tej sytuacji akredytacji żadnemu z delegatów. Ostateczne nawiązanie stosunków dyplomatycznych nastąpiło w czerwcu 1919 roku.
Począwszy od II Zjazdu Związek Polaków w Rumunii jest organizacją federacyjną zrzeszającą stowarzyszenia lokalne. Aktualnie działa tam 15 takich stowarzyszeń: Bukareszt, Konstanca
, Krajowa, Jassy, Suczawa, Seret, Ruda (Wikszany), Radowce, Nowy Sołoniec, Kaczyka, Plesza, Pojana Mikuli, Paltinoasa, Gura Humorului, Moara). Siedzibą Związku Polaków jest Dom Polski w Suczawie.
VII Zjazd Związku Polaków w Rumunii odbył się 20 marca 2010 roku. Zgodnie z zapisami statutu głównym jego zadaniem była analiza działalności – w tym nauka języka ojczystego, zmiana statutu oraz wybór nowego kierownictwa na następne cztery lata. Nauczanie języka polskiego, w ramach rumuńskiego systemu szkolnictwa państwowego, realizowane jest zgodnie z zapisami tamtejszej ustawy o nauczaniu i oznacza prowadzenie lekcji języka i literatury polskiej w wymiarze 3-4 godz. tygodniowo (klasy I-V) i 4-5 godz. (w tym historii i tradycji) tygodniowo (klasy VI-VII). Wszystkie pozostałe przedmioty są wykładane po rumuńsku. Nauczaniem języka polskiego w obrębie rumuńskich szkół publicznych objętych jest blisko 500 dzieci polonijnych uczących się w bukowińskich szkołach podstawowych w Moarze, Pojanie Mikuli, Manastirea Humorului, Paltinoasa, Kaczyce, Nowym Sołońcu, Serecie, Pirtestii de Sus i Wikszanach oraz w dwóch liceach – w Suczawie i Gura Humorului. Od roku natomiast 2005/2006 objęto nauczaniem języka polskiego dzieci przedszkolne w Nowym Sołońcu, Pojanie Mikuli, Kaczyce i Moarze, łącznie ok. 130 dzieci. Ponadto uzupełniająca nauka języka polskiego prowadzona jest w Domach Polskich i w szkolnym punkcie konsultacyjnym przy ambasadzie RP w Bukareszcie, gdzie naukę pobiera blisko 20 uczniów polonijnych. W polskich szkołach pomaturalnych i na wyższych uczelniach uczy się aktualnie i studiuje ok. 35 osób polskiego pochodzenia z Rumunii. Kadra nauczycieli języka polskiego liczy 9 osób. Są to tamtejsi absolwenci polskich uczelni pedagogicznych wspomagani przez nauczycieli delegowanych przez polskie MEN. Kształcenie młodego pokolenia polonijnego zostało uznane za priorytet przez Związek Polaków w Rumunii i otrzymało wszechstronne wsparcie państwa polskiego. Osią działań, podejmowanych na rzecz poprawy dostępu do edukacji młodzieży polonijnej i poprawy poziomu jej kształcenia jest realizowany od ponad 10 lat program edukacyjno-pomocowy „Dzieci Bukowiny”. Jego integralną część stanowią programy pomocowe Fundacji „Semper Polonia”, dzięki któremu młodzież polskiego pochodzenia może korzystać z bezpłatnych korepetycji z przedmiotów maturalnych, a także program stypendialny dla studentów polonijnych uczących się w Rumunii.
Działalność kulturalna Związku Polaków to, z jednej strony, koordynowane przezeń akcje centralne, a z drugiej strony – działalność poszczególnych Stowarzyszeń oraz Domów Polskich. To właśnie przy Domach Polskich działają dwa zespoły folklorystyczne górali czadeckich, „Sołonczanka” i „Mała Pojana”, które od blisko 20 lat reprezentują Związek Polaków na Międzynarodowym Festiwalu „Bukowińskie Spotkania”, a także na wieloetnicznych imprezach w Rumunii, Polsce i Mołdawii.Od wielu lat Związek organizuje masowe imprezy dla dzieci, przede wszystkim ogólnorumuńskie konkursy plastyczne, literackie i recytatorskie. Laureaci tych ostatnich wyjeżdżają na warsztaty i międzynarodowe konkursy do Polski. Atrakcyjną formą spędzania wolnego czasu podczas wakacji są także półkolonie organizowane dla dzieci ze środowisk wiejskich. Dodatkowy kontakt z językiem polskim w wyjątkowej formie zapewniają gościnne przedstawienia polskich teatrów dla dzieci. Oprócz tego, dzięki zaangażowaniu władz samorządowych, fundacji, organizacji pozarządowych, a nawet osób prywatnych, organizowane są kolonie i obozy w Polsce, co umożliwia dzieciom i młodzieży bezpośredni kontakt z krajem. Co roku we wrześniu odbywają się w Rumunii Dni Polskie – trzydniowa impreza poświęcona zarówno prezentacji kultury współczesnej Polski, pokazy filmów, koncerty itp. W ramach Dni Polskich odbywa się także dwudniowe sympozjum popularnonaukowe z udziałem specjalistów i entuzjastów problematyki szeroko pojętych stosunków polsko-rumuńskich.
Pismem rumuńskiej Polonii jest dwujęzyczny miesięcznik „Polonus”, który ukazuje się od roku 1991, początkowo w Bukareszcie, a od roku 1995 w Suczawie. Od początku 2005 roku, dzięki wsparciu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, ukazuje się także kwartalnik dla dzieci i młodzieży „Mały Polonus”. Działalność wydawnicza nie ogranicza się do „Polonusów”. Związek Polaków wydaje również zbiory materiałów po każdym z wrześniowych sympozjów, opracowania historyczne, a nawet tomiki wierszy polonijnych poetów.
Ważną rolę w życiu Polonii rumuńskiej odgrywa Kościół katolicki, który pomaga w zachowaniu świadomości narodowej, odrębności językowej i tożsamości kulturowej tamtejszym rodakom. Polscy księża nadal sprawują opiekę duszpasterską nad społecznościami polonijnymi w Kaczycy, Nowym Sołońcu, Pleszy, Paltinoasa, Pojanie Mikuli i Moara. Polskie siostry dominikanki z Seretu społecznie uczą języka polskiego dzieci polonijne w szkołach w Serecie i Wikszanach. Nabożeństwa w języku polskim odprawiane są także w Bukareszcie.
Tekst i zdjęcia:
Leszek Wątróbski